#26

508 54 163
                                    

Per. Ameryki
Wczorajsze spotkanie coś zmieniło w Rosji, tylko sam nie wiem co tam mogło się takiego zdarzyć, że chodzi cały dzień zamyślony i kompletnie nie ma ochoty rozmawiać. Przez kolejne dni było tak. W sylwestra było dość podobnie. Po nowym roku bardzo się rozchorowałem.

07.01
Obudziłem się i bardzo źle się czułem. Wszystko mnie bolało, a szczególnie głowa. Ledwo zszedłem z łóżka i poszedłem do kuchni. Zjadłem pół banana, bo więcej nie mogłem. Wziąłem lęki i wziąłem łyk wody. Poszedłem do garderoby, aby ubrać coś cieplejszego. Później wróciłem do kuchni, gdzie zrobiłem Rosji śniadanie i herbatkę. Podczas tej czynności czułem jakbym miał zaraz stracić przytomność. Cały czas ignorowałem to i dalej robiłem śniadanie dla Rosji. Po dwudziestu minutach wszystko zaniosłem do sypialni. Tam usiadłem na łóżku i zacząłem budzić Rosję.

—Sweetie, zrobiłem Ci śniadanie. — Zacząłem kaszleć. — I herbatkę. — Kichnąłem.
— Na zdrowie — powiedział zaspany.
— Dziękuję i smacznego.
— A co ty tak się ubrałeś? — zapytał podejrzliwie.
— Jestem troszkę przeziębiony — odparłem.
— Nie trochę, tylko bardzo, mierzyłeś sobie temperaturę? — zapytał trochę przejęty. 
— Nie, ale ja się bardzo dobrze czuje, nic mi nie jest. — Słabo się uśmiechnąłem.
— Tak sobie wmawiaj, połóż się do łóżka, a ja się tobą zajmę, dzwoniłeś do jakiegoś lekarza?
— Rosja mi naprawdę nic nie jest, czuje się świetnie. — Znów zacząłem kaszleć. — Mam tylko kaszel i nic poza tym. — Znów słabo się uśmiechnąłem.
— Nie wiem kogo próbujesz oszukać, ale skoro nie chcesz pomocy to już twoja sprawa. Mi tam nawet pasuje, bo nienawidzę Cię i będziesz się przez swoją głupotę męczył. — Zaśmiał się. — Tylko później nie narzekaj, że się źle czujesz, tylko nadal mi rób jedzenie, sprzątaj i nie dawaj mi tych rzeczy od Jamajki, jak mniewam w tej herbacie coś jest.  — Wziął ją i wylał na mnie.
— Ała, ona była gorąca, jesteś głupi.
— Jesteś frajerem. — Zaśmiał się.
— A ty okropny. — Powiedziałem ze łzami w oczach.
— Płaczesz, więc jesteś chory, teraz zrób mi herbatę i śniadanie. — Wziął owsianke i wyrzucił mi na głowę.

Nic mu nie odpowiedziałem tylko poszedłem do łazienki, aby ogarnąć się. Ciuchy dałem do prania, a sam poszedłem poszedłem pod prysznic.

Po godzinie byłem czysty. Poszedłem do garderoby, aby wziąć ciepłe ubrania, lecz żadnych nie było. Ubrałem pierwsze co mi wpadło w ręce i poszedłem do sypialni. Tam był Rosja z moimi ubraniami.

— Sweetie co ty robisz? — zapytałem lekko przestraszony.
— Skoro nie jesteś chory to nic z tych rzeczy nie potrzebujesz, a poza tym gdzie moje śniadanie i herbata? — Zaśmiał się.
— Tak, jestem chory i nie mam siły Ci robić herbaty, śniadania i czegokolwiek. Potrzebuję spokoju.
— Nie interesuje mnie to, zrób mi śniadanie. — Wskazał palcem na drzwi. 
— Oczywiście sweetie, już idę robić Ci śniadanie.

Wróciłem do kuchni i znów zrobiłem mu śniadanie i herbatę. Tym razem zrobiłem coś innego. Zaniosłem mu.

— Proszę. — Dałem mu talerz i kubek. 
— Dziękuję, a teraz idź sobie.
— Ale Sweetie, ja muszę się położyć, mi jest zimno i oddaj mi bluzy. — Powiedziałem płacząc. 
— Dobra weź sobie te bluzy, ale nie myśl, że będziesz tu leżał, takie śmiecie jak ty nie zasługują na to.
— Ale sweetie, ja naprawdę jestem chory i proszę zadzwoń do lekarza, bo potrzebuje tego.
— Dobra — odpowiedział zły. — Daj mi telefon i zadzwonię.
— Dobrze Sweetie, dziękuję. — Podałem mu swój telefon, a on zadzwonił tak jak mówił.
— Będzie o 3, coś jeszcze? — zapytał chamsko. 
— Mogę się położyć? — zapytał praktycznie błagając go o to.
— Możesz, ale pod jednym warunkiem. — Zaśmiał się.
— Tak? — zapytałem niepewnie.
— No wiesz, ty ponoć mnie bardziej kochasz od Niemca, więc powinieneś zgadzać się na więcej rzeczy niż on. Była taka jedna rzecz której on nie chciał robił, ale zdarzało się, że robił to, idąc tym tokiem myślenia ty powinieneś to robić bez żadnego wahania, wiesz już o czym mówię? — Zapytał dziwię się przy tym uśmiechając.
— Chyba tak. — Ciężko przełknąłem śline.
— W takim razie klękaj i ściągaj mi spodnie.
— Ale Sweetie ja mogę to zrobić, ale jak będę zdrowy. — Znów zacząłem kaszleć.
— W takim razie nic z leżenia, ale możesz wziąć sobie swoje ubrania.

Szybko podbiegłem i wziąłem wszystkie rzeczy jakie tu były.  Zaniosłem je do garderoby, a później złożyłem. Potem się przebrałem. Poszedłem do salonu i tam położyłem się i przykryłem kocem. Po pewnym czasie zasnąłem.

Obudził mnie Rosja, który mierzył mi temperaturę, a później przytulił. Usiadłem koło niego i mocno się w niego wtuliłem. Poczułem się trochę bezpieczniej i przyjemniej. Po chwili Rosja wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam położył się obok mnie i przykrył mnie kołdrą. Było mi dużo cieplej niż pod kocem, a w ramionach Rosji było jeszcze lepiej.

— Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. — Powiedział patrząc w sufit. — Nie powinienem Ci takich rzeczy robić gdy jesteś chory.
— Dziękuję. — Mocniej się w niego wtuliłem.
— No wiesz ty się mną zająłeś gdy byłem chory, więc mi też by wypadało to zrobić. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.
— Ja też mam taką nadzieję, skoro już pojutrze nasz ślub. — Uśmiechnąłem się.
— Taaa.

Uśmiechnąłem się na samą myśl o ślubie. W ostatnim czasie zauważyłem, że Rosja zmienił nastawienie do mnie. Chyba w końcu zrozumiał, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Ślub nas tylko jeszcze bardziej połączy. Mam nadzieję, że będzie tak jak sobie to wyobrażam. Tylko ja, Rosja i świadkowie, którzy nie są już tak ważni. Później spędzimy miło czas, a przynajmniej tak to sobie wyobrażam.

Podczas moich marzeń zasnąłem. Śnił mi się mój ślub, było cudownie. Obudził mnie telefon, konkretniej dzwonił Jamajka. Odebrałem. 

—Hej co tam? — Zacząłem kaszleć
—Widzę, że nie ciekawie u ciebie. Jesteś chory? — zapytał troskliwie.
—Tak, ale za 10 minut przychodzi lekarz, więc będzie dobrze. — Uśmiechnąłem się do samego siebie.
—No dobrze, a ja chciałem Ci przypomnieć o naszym jutrzejszym spotkaniu, ale widzę, że sam będę musiał do ciebie przyjechać i to załatwić.
— Przepraszam, nie planowałem chory. — Znów zacząłem kaszleć.
—Dobra to ty idź do tego lekarza i szybko mi do zdrowia wracaj — powiedział bardzo radośnie.
— Dobrze i dziękuję.

Pożegnałem się z nim i poszedłem na dół, gdzie czekał już na mnie lekarz. Wpuściłem go do domu. Rosja poszedł do kuchni, a lekarz zaczął mnie badać. Trwało to około pięć minut. Później dał mi receptę, lecz ja go zatrzymałem, bo miałem kilka pytania.

—Proszę pana, a wyzdrowieje do soboty? — zapytałem zdezorientowany.
—Oj dziecko nie ma szans, teraz masz leżeć w łóżku, a na pewno będzie lepiej.
—Dobrze.
—Ode mnie to wszystko, proszę wykupić leki.
—Oczywiście.

Rosja podszedł do lekarza i mu zapłacił. Oprowadziłem lekarza do drzwi i wróciłem do salonu. Spojrzałem na receptę i nie byłem bardzo zadowolony. Nie miałem w domu żadnego z leków jakie było mi potrzebne. Westchnąłem i spojrzałem na Rosję. On jest moim ostatnim ratunkiem. Możliwe, że ostatni raz go zobaczę, ale trudno, muszę zaryzykować. 

—Rosja musisz mi pojechać po leki.
—Dobrze. —Poszedłem do kuchni, aby wziąć klucze od auta.
—Tu masz receptę, pieniądze i klucze do auta i bramy. 
—Dzięki.

Rosja ubrał kurtkę oraz buty, a ja otworzyłem mu drzwi. Później otworzył sobie garaż i bramę i pojechał. Wróciłem do salonu i czekałem z nadzieją, że wróci.

Chora miłość ||RusAme [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz