- Jest pani wilkołakiem.

Powiedział Dumbar.

- On jest głupi czy głupi?

Zapytałam.

- Chodź. Idziemy mu pomóc.

Powiedział Scott.

- Wyjdź z klasy natychmiast!

Rozkazała nauczycielka. Scott puścił nagranie z telefonu.

- Skąd to masz?

Zapytała wyłączając wiadomość.

- Odpowiemy na pani pytania, ale najpierw pani odpowie na nasze.

Powiedziałam wchodząc do sali.

- Leila?

Zapytała.

- Panią też miło widzieć.

Powiedziałam z uśmiechem.

- Powiedziała tam pani że ma watahę.

Powiedział Scott.

- Nic wam do mojego życia prywatnego. Ja jestem nauczycielką a wy uczniami.

- Rozmawiała pani z nimi zanim zginęli?

Przerwałam. Jej mina z wściekłej zmieniła się na zaskoczoną.

- Co?

Zapytała.

- Przykro nam. Zostali zaatakowani.

Powiedział Scott.

- Schowali się w lesie. Może się boją.

Powiedziała ze łzami w oczach.

- Znaleźliśmy ciała. Troje mężczyzn dwóch chłopców.

Powiedział Scott.

- A moja córka?

Zapytała.

- Było jeszcze jedno. Nie dało się go rozpoznać. Było obdarte ze skóry, pozbawione DNA. Miało znak watahy.

Powiedziałam.

- To nonsens. Nie moja córka.

Powiedziała i usiadła na biurku. Chłopcy wytłumaczyli jej co ma zrobić.

- Niech pani do niej zadzwoni i powie że coś na nią poluje. Może w ten sposób się pani dowie co spotkało pani rodzinę.

Powiedział Scott.

- Nie dam rady.

- Ja to zrobie.

Od razu odpowiedział jej Liam. Dała mu telefon.

- Pani córka ma na imię...

- Queen. To ona.

Przerwała Liam'owi nauczycielka. Chłopcy spojrzeli na siebie a ja na nich. O czym znowu nie wiem? Czekaliśmy na nią. Do zmroku.

- To ona?

Zapytała nauczycielka gdy usłyszeliśmy skrzyp drzwi.

- Tak.

Powiedział Scott.

- Co zrobicie?

Zapytała.

- To co będzie trzeba.

Powiedział Liam.

- Chyba nie skrzywdzicie mojej córki.

To było bardziej stwierdzenie z jej strony. Podeszłam do chłopaków.

- To może nie być już pani córka.

Powiedziałam. Nauczycielka sypneła czymś w nas i wybiegła. Mordownik. Chłopcy padli a ja zaczęłam kaszleć. Wystawiłam rękę i sprawdziłam coś. Ławka przesunęła się bez problemu.

- Biegnij za nią.

Powiedział Scott. Tak też zrobiłam.

- Szukam kogoś. Takiego jak ja.

Powoedzial ktoś zniekształconym głosem. Słyszałam później tylko krzyk nauczycielki. Po chwili wybiegłam zza rogu. Odczułam niepokój. Silny. Do tego strach. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. Wyobraziłam sobie kulę potem siebie w tej kuli. Bariera powstała.

- Zostaw ją śmieciu.

Powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie fioletowymi oczami i ryknęła z bólu. Nic nie zrobiłam. Oparła się o ścianę i wybiegła ze szkoły. Chciałam biec za nią ale podbiegłam do rannej nauczycielki. Przybiegł do mnie po chwili Scott i Liam.

- Nie zostawię jej. Biegnijcie.

Powiedział Scott.

- Jak mamy walczyć z obojgiem? 

Zapytał Liam.

- To normalne że się boicie. Nie pękajcie. Musicie ich powstrzymać.

Powiedział Scott. Spojrzałam na Liam'a. Wstaliśmy i pobiegliśmy.

- Do biblioteki.

Krzyknęłam w trakcie biegu i skręciłam nagle. Wpadłam do pomieszczenia. Liam tuż za mną.

- Nie bój się.

Powtarzał Liam. Był tam jeszcze ktoś. Chłopak. Druga połówka. Liam rzucił się na nich. Dziewczyna odrzuciła go jednym uderzeniem. Wystawiłam ręce i na chwile odseparowała ich od siebie. Byli za silni. Dotknęli się ponownie a mnie odrzuciło do tyłu. Zaczęli się całować.

Kurwa tak na widoku?

Próbowałam ich oddzielić ale moja magia nie działała. Nagle zaczęli walczyć. Dziewczyna wygrywała. Nagle chłopak skręcił jej kark. Zniknął za półkami. Wstałam. Liam stanął koło mnie. Słyszeliśmy tylko ryki. Nagle ktoś złapał nas i wyciągnął z biblioteki.

- Lydia co ty robisz?

Zapytał Liam.

- Musimy uciekać.

Powiedziała.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEWhere stories live. Discover now