Kraftboeck

196 6 0
                                    

Kojarzycie to uczucie, kiedy jesteście niepokonani, wszystko wychodzi wam za pierwszym razem, a już chwilę później wasze osiągnięcia się walą? To okropne, przeszywające rozczarowanie, gdy nagle tracicie panowanie nad sytuacją i już nic nie idzie po waszej myśli - o tak, Stefan znał to uczucie doskonale. Zawsze go to irytowało. Jak w kilka godzin wszystko może się tak zepsuć?

Zazwyczaj narzekał w ten sposób, kiedy nie szły mu konkursy. Wiedział, że na treningu było dobrze, że wtedy nic nie było w stanie go pokonać, ale konkurs? To już była zupełnie inna bajka. Czasem miał pecha do warunków, a czasem przydarzyła mu się dyskwalifikacja - był wtedy zły, ale potrafił przełknąć gorzki smak porażki, bo w końcu niewiele mógł zrobić. Gorzej było, kiedy niska lokata wynikała tylko i wyłącznie z jego błędu czy nieuwagi.

Kiedyś, kiedy dopiero zaczynał startować w Pucharze Świata, próbowałby się wyprzeć - wmówić dziennikarzom, że dostał dziwny podmuch, albo że ktoś źle wysmarował jego narty, ale teraz wiedział, że to go nigdzie nie zaprowadzi. Zdawał sobie sprawę, że najważniejszym jest odkryć własne błędy i je wyeliminować, lub chociaż dać z siebie wszystko w tym kierunku. A dojrzał tak za sprawą jednego mężczyzny, który raz na zawsze zmienił jego sposób postrzegania świata.

To było dawno, Stefan dopiero kilka razy walczył o punkty wśród najlepszych. Mimo że początki jego kariery nie były pełne fajerwerków i tak chodził dumny jak paw, że w końcu dostrzeżono jego umiejętności i powołano do kadry "A". Bardzo dużo rozmawiał o tym wtedy ze swoim chłopakiem - Michaelem, który jako bardziej doświadczony starał się wspierać go z całych sił.

W Stefanie irytowało go mnóstwo rzeczy, ale wiedział, że pozornie nic nieznaczące dwa lata różnicy jednak robiły swoje, więc cierpliwie znosił zachowanie człowieka, którego pokochał nie wiadomo dlaczego, ani kiedy. Często próbował udzielać mu rad, które jednak były zbywane przez pewnego siebie Krafta zwykłym machnięciem ręki. Najbardziej denerwowały go chwile, kiedy swoje ewidentne błędy zwalał na złą pogodę lub pecha.

Podczas jednego z weekendów w Norwegii Stefan nie zakwalifikował się do sobotniego konkursu. Oczywiście, według niego, winę ponosił wiatr, jednak wszyscy doświadczeni widzieli wybicie metr za progiem. Z tego powodu postanowił spędzić dzień w hotelu, w towarzystwie Manuela, który obiecał Michaelowi dobrze się nim zająć.

Do drugiej serii nie awansował ani jeden Austriak, co było prawdziwą porażką dla całej reprezentacji, jednak nie załamywali się ani odrobinę wracając do hotelu - jutro też przecież jest dzień. To, co zastał Hayboeck w swoim pokoju złamało jego serce. Stefan, dla którego mógłby zginąć, w najlepsze całował się z Fettnerem. Kiedy tylko spostrzegli obecność blondyna Manuel natychmiast opuścił pokój, zostawiając Krafta samego sobie.

—Dlaczego, Stefan?—spytał zasmucony Michael

Nie krzyczał. Nie chciał żeby Stefan się go bał. Chciał po prostu wiedzieć, co robił źle. Czego brakowało miłości jego życia w ich związku, który z wydawał się być tak szczęśliwy.

—Ja... To nie moja wina.—bronił się, będący na skraju płaczu Kraft—Manuel mnie uwiódł, na pewno chciał mnie wykorzystać!—zrzucił całą odpowiedzialność na starszego kolegę

—Gdybyś nie chciał to byś się nie dał. Nie zwalaj winy na innych. Po konkursach też to robisz. Próbujesz się wybielić, zamiast stawić czoło swoim niedoskonałościom i dlatego nie możesz się poprawić. Uważasz, że masz talent, jak Gregor i nic nie musisz robić, ale nawet on ciężko trenuje. Nic nie przychodzi bez wysiłku. Nikomu.—łamiącym się głosem stwierdził blondyn—Będę spał u Thomasa i Gregora. Mam nadzieję, że nie będziesz potrzebował tej informacji.—oznajmił pakując swoje rzeczy do walizki

Czuł, że musi się pospieszyć, zanim pierwsze łzy spłynął po jego policzkach. Nie chciał pokazać Stefanowi, jak bardzo dotknęło go to, co zrobił. Otworzył drzwi, gotowy wyjść na korytarz, kiedy Kraft złapał go za rękę.

—Daj mi jeszcze jedną szansę, Michael. Obiecuję, zmienię się. Już nigdy, przenigdy cię nie zranię. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Proszę. Przemyśl to. Nie musisz odpowiadać teraz. Możesz jutro, za tydzień, za rok. Będę czekał na ciebie, zupełnie inny, lepszy. Żeby cię nie zawieść.—błagał Stefan, trzymając kurczowo dużą dłoń

—To była twoja szansa.—nieugięcie, z zaszklonymi oczami powiedział starszy

—Mimo wszystko, proszę, nie skreślaj mnie. Zobaczysz, zmienię się, dla ciebie, bo cię kocham.—przekonywał go Stefan

—Porozmawiamy o tym, kiedy wywiążesz się ze swojego obowiązku.—chłodno oznajmił blondyn i wyszedł

Od tamtej pory Stefan nie był tym samym Stefanem. Naprawdę zmienił się, a jego wyniki poprawiły się tak bardzo, że nawet trener nie mógł w to uwierzyć. A wszystko dzięki Hayboeckowi, który wybaczył mu jeszcze przed końcem sezonu, zastrzegając, że to ostatnia szansa rozrywkowego Austriaka.

____________________

No dobra, czuję że to skiepściłam, ale mam nadzieję, że da się czytać

Na chwilę robimy przerwę od wieloczęściowych rzeczy, kto się cieszy?

To uczucie, kiedy macie wolny cały tydzień, a wasze rodzeństwo musi siedzieć na e-lekcjach jest cudowne <3

Nie wiem, czy kogoś to interesuje, ale na odstresowanie przed sprawdzianami polecam odpalić Eurosport i uciąć sobie drzemkę na meczu snookera, poprawia moje oceny znacznie bardziej niż zakuwanie cały wieczór

Historie na razWhere stories live. Discover now