The Golden Trio

142 4 1
                                    

—Okej, sprawdźmy wszystko jeszcze raz.—poprosiła po raz czwarty tego wieczoru Zuzia, gwałtownie zrywając się z niepościelonego łóżka i klękając obok dwóch przygotowanych walizek

—Kobieto, jesteś niemożliwa. Ja nie wiem, jakim cudem Kasia wytrzymała z tobą tyle czasu.—zaśmiała się Sara, z którą akurat dziewczyny prowadziły rozmowę przez video chat

—Mam do niej anielską cierpliwość. Bez tego już na pewno dawno bym zwariowała. Jak się napali to może nawijać o jednym i tym samym dwadzieścia cztery na siedem.—Kasia westchnęła ciężko robiąc minę męczennika i sięgając po wcześniej przygotowaną listę—Uwaga, czytam.—ostrzegła—Drugie buty?

—Są.

—Trzy pary długich spodni na wypadek brzydkiej pogody?

—Są. Na pewno nie wzięłam zbyt obcisłych?—Ze sceptyczną miną zerknęła w stronę leżących na materacu dresów, które zmuszona była zostawić

—Twój tyłek w każdych wygląda tak samo.—Sara przewróciła oczami i pomalowała jasnym lakierem kolejnego paznokcia—Poza tym masz się spotkać z tym kolesiem zza granicy, z którym tak namiętnie pisałaś, więc obcisłe są wskazane...

—Masz rację... To może dołożę jeszcze jedną sukienkę? Jeśli będzie zimno nie założę przecież tamtej w kwiatki.—rozmyślała Zuza

—Człowieku, nie mogę. A to podobno ja biorę zawsze za dużo ciuchów, przez co nie mogę zapiąć walizki.—Kasia przewróciła oczami

—Ty bierzesz za dużo kosmetyczek.—poprawiła ją najmłodsza, wciąż niepewnie patrząc na gotową do drogi torbę—Dobra, mam dużo miejsca, więc wezmę. Najwyżej jej nie założę i tyle. Sądzicie, że czapka od słońca będzie potrzebna?—spytała ciemnowłosa, na co jej przyjaciółki westchnęły ciężko

—Ja nie biorę, ale jedziemy na tydzień w góry i znając ciebie będziesz potem narzekać, że jej nie wzięłaś.—Sara zakończyła swoją wypowiedź ziewnięciem—Dobra, ja idę spać. Pociąg do was mam na piątą trzydzieści pięć, a nie chcę nakładać tony tapety, żeby zakryć wory. Branoc dziewczyny.—powiedziała i rozłączyła się

—Też powinnyśmy kłaść się spać. Czeka nas jutro długa droga, a ja kieruję pierwsza i nie będę mogła odespać w samochodzie.—Kasia położyła głowę na poduszce i zamknęła oczy

—Przecież i tak nie możesz spać w drodze, dlatego właśnie prowadzisz pierwsza.—przypomniała jej Zuzia dokładając do walizki jeszcze jedną paczkę żelków i butelkę wina

—Yhym. Zgaś światło jak już dojdziesz do wewnętrznego porozumienia co bierzesz, a co nie. Dobranoc.—Dwudziestoczterolatka przekręciła się na bok i naciągnęła kołdrę na głowę, momentalnie zasypiając

—I jaki ja mam z nich pożytek, nigdy nie chcą mi pomóc.—mruknęła sama do siebie Zuzia i ponieważ nie mogła się zdecydować, postanowiła zasięgnąć rady u człowieka, z którym pisała od prawie roku

ski_lover: Gdybyś miał wybrać, wolałbyś w tej chwili zjeść mięso, czy warzywa?

iamcatperson: Okej, przyzwyczaiłem się do dziwnych pytań od ciebie w środku nocy, ale czasem przechodzisz samą siebie

iamcatperson: Zdecydowanie mięso

iamcatperson: O czym tym razem nieświadomie zadecydowałem?

ski_lover: Musiałam się zdecydować, czy zostawiam rzeczy które teraz są poza walizką, czy je dopakowuję

ski_lover: Wybrałeś dopakowanie, więc dobrze, że mam jeszcze miejsce 😂

iamcatperson: Wy, kobiety, naprawdę jesteście straszne jeśli chodzi o ubrania 😒

Historie na razWhere stories live. Discover now