Jak poznałam Twojego ojca

149 9 3
                                    

Następnego dnia, jeszcze przed ósmą, obudziło nas głośne łomotanie z pokoju obok. Odgłosy, które do nas docierały przypominały raczej dźwięki, które spodziewałabym się usłyszeć w dżungli, a nie w cywilizowanej społeczności. Przekręciłam się na drugi bok, prawie miażdżąc rozespaną Kasię i przykryłam głowę poduszką. Tylko śpiący na osobnym łóżku Wojtek sprawiał wrażenie, jakby nic sobie nie robił z hałasujących sąsiadów.

—Chyba zaraz pójdę i zrobię awanturę tym gościom—mruknęła zirytowana i rozdrażniona dwoma godzinami snu Kasia

—Nie możesz, jest już po szóstej, więc nie obowiązuje ich cisza nocna. Poza tym, nie wiesz, kto to jest, ani co robi. Mogą na przykład ratować kolegę od zmiażdżenia szafą—oceniłam brzmienie dźwięków i obie parsknęłyśmy śmiechem

—Dobra, skoro już nie śpimy, to chodźmy może do łazienki się ogarnąć—zaproponowała Kasia i podniosła się do pozycji siedzącej, w której z rozczochranymi włosami wyglądała przekomicznie

—Przydałoby się—przytaknęłam oceniając, że za maksymalnie cztery godziny musimy wyruszyć na poszukiwanie jakiejś restauracji, żeby zjeść obiad przed treningiem i jeszcze zdążyć pomęczyć trochę skoczków pod Gołębiem

Niechętnie wygramoliłyśmy się spod kołdry i biorąc swoje kosmetyczki ruszyłyśmy na podbój łazienek. Ponieważ ta na górze była zajęta, Kasia została w kolejce, a ja zeszłam na dół sprawdzić, jak ma się sytuacja z drugim pomieszczeniem. Tam było gorzej, ponieważ w kolejce stały już dwie osoby, więc szybko wróciłam na górę, do przyjaciółki. Stałyśmy rozmawiając w najlepsze dziesięć minut, piętnaście, dwadzieścia, a delikwent okupujący łazienkę wciąż nie dawał oznak życia. Kiedy minęło kolejne dziesięć minut Kasia nie wytrzymała i dość mocno zapukała w drzwi. Przez chwilę panowała cisza, po czym te w końcu otworzyły się, a po drugiej stronie zobaczyłyśmy zaspanego Andersa. Widać było, że nie jest już w piżamie, ale jego śpiąca mina sprawiała wrażenie, jakby dopiero wstał.

—Wybaczcie—mruknął cicho po angielsku i ruszył w stronę swojego pokoju

Patrzyłyśmy chwilę za nim, po czym wymieniłyśmy zdziwione spojrzenia, wzruszyłyśmy ramionami, a Kasia weszła do środka. Po kilku minutach zamieniłyśmy się i gdy obie byłyśmy ubrane stanęłyśmy przed lustrem żeby choć trochę się pomalować.

—Nie umiem tego robić—stwierdziłam ze złością odkładając tusz do rzęs—Poddaję się—stwierdziłam i jedynie pomalowałam usta jasną szminką

—Przesadzasz, to nie jest takie trudne—westchnęła Kasia zamykając puder i chowając pozostałe kosmetyki

Wojtek dalej spał, kiedy wróciłyśmy, więc wiedząc, że nie zostało nam dużo czasu, zbudziłam go dość gwałtownie i dałam dwadzieścia minut na zebranie. W tym czasie zeszłyśmy z Kasią do kuchni i zrobiłyśmy śniadanie. W całym pensjonacie było dziwnie cicho, ale byłyśmy tak podekscytowane nadchodzącym konkursem, że nie przeszkadzało nam to wcale.

Po wyjściu na dwór ruszyliśmy w kierunku dość odległego hotelu licząc na to, że uda nam się poprosić o wspólne zdjęcie paru fajnych skoczków, a Kasia aż nie mogła ustać w miejscu na samą myśl, że mogłoby się jej udać spotkać Bicknera, który w tym roku, wyjątkowo, miał pojawić się w Wiśle. Niestety, jak się okazało po przyjściu na miejsce, skoczkowie akurat jedli obiad, a i my musieliśmy coś zjeść, więc akcja okazała się nie wypałem. Nie traciłyśmy jednak energii, która kumulowała się w nas od wielu dni, żeby nie powiedzieć lat, i licząc na jakieś fotografie podczas zawodów ruszyliśmy na poszukiwanie dobrej knajpki.

Na skocznię udało nam się dotrzeć zanim pojawił się wielki tłum , dlatego też zajęliśmy miejsce przy samych barierkach. Trening już się rozpoczął, a ludzie dalej napływali do odpowiednich sektorów powodując niewyobrażalny ścisk, potęgowany grubą warstwą odzienia, którą każdy miał na sobie. W końcu jednak rozpoczęła się pierwsza seria konkursu drużynowego. Pogoda sprzyjała dalekim skokom, ponieważ powiewał niezbyt mocny wiatr pod narty. Był on dość nieprzyjemny i wychładzał ciało w zastraszającym tempie, ale zdecydowanie warto było się poświęcić, żeby móc w końcu zobaczyć zawody na żywo. Po skoku ostatniego zawodnika ostatniej grupy, Andersa, sytuacja w klasyfikacji wyglądała dość zaskakująco. Na pierwszym miejscu plasowali się Austriacy z przewagą 9,5 punkta nad drugimi Niemcami. Trzecie miejsce zajmowali Polacy, ze stratą do liderów równą 10 punktów, a tuż za podium, ledwie o 2,1 punkta, uplasowali się Norwegowie, którzy po odrobieniu w ostatnim skoku 4,9 punktu przeskoczyli o 2,3 punktu reprezentację Słowenii. Na miejscu szóstym znaleźli się Japończycy, którzy większych szans na podium nie mieli, za nimi kolejno Szwajcarzy, Czesi, Rosjanie, Finowie i, zamykający stawkę, Kazachowie. Nie chciałyśmy przeszkadzać skoncentrowanym skoczkom, więc kiedy przechodził zawodnik reprezentujący nację, która awansowała do drugiej serii, mówiłyśmy tylko co jakiś czas "good luck".

Historie na razDove le storie prendono vita. Scoprilo ora