Kevin & Mackenzie

122 13 2
                                    

—Hej, Kevin, a co jeżeli Ziemia tak naprawdę jest płaska?—spytał pewnego kwietniowego wieczoru zawinięty w koc Kanadyjczyk, opierając głowę o ramię Bicknera

—To żeś wymyślił, Mackenzie. Nie widziałeś zdjęć z kosmosu? Przecież na nich widać kulę,a właściwie geoidę—tonem znawcy wypowiedział się Amerykanin

Kevin potrafił zrozumieć wiele dziwnych zachowań swojego chłopaka. Mackenzie często miewał zaskakujące teorie i pomysły, ale płaska Ziemia? Tego jeszcze nie grali.

Rudy cofnął się pamięcią do dnia, kiedy się poznali. Obaj byli małymi wypierdkami, które dopiero szły do szkoły, a mimo to Kanadyjczyk wywołał u Kevina coś na kształt podziwu. On przecież wtedy jeszcze nie wiedział, że z kasztanów można zrobić ludziki, więc odkrywając przed nim ten sekret, Boyd-Clowes na zawsze zaskarbił sobie sympatię Amerykanina.

Kilka lat później Bickner po raz pierwszy doświadczył wybujałej wyobraźni przyjaciela. Byli wtedy na wycieczce nad Wielkimi Jeziorami i obaj po raz pierwszy mieli okazję popłynąć kajakiem. Poziom wody był wysoki, warunki wręcz idealne do spływu, a cudowne, gęste lasy otaczające chłopców skrywały w sobie wiele tajemnic. Mackenzie postanowił to wykorzystać i trochę nastraszyć młodszego kolegę, opowiadając historię o żyjącym w pobliżu plemieniu Indian, którzy lubili polować na pływające w wodzie zwierzęta. Często napadali oni na spływające tu niegdyś parowce i zabijali wszystkich podróżnych. Według Kanadyjczyka, tradycja tego szczepu nakazywała mu ze szczególnym okrucieństwem traktować białych, którzy przyczynili się do śmierci ukochanej żony wodza przed kilkoma setkami lat. Podobno obdzierali oni ludzi ze skóry żywcem, wyrywali im paznokcie i innymi torturami prowadzili ich ku śmierci - bardzo niechrześcijańsko według Boyd-Clowesa. I choć na początku Kevin nie miał zamiaru dać się zwieść to szeleszczące na brzegu krzaki wprawiły go w stan lekkiego niepokoju. Dopiero po powrocie do domu, jedenastoletni Bickner przekonał się o swojej głupocie, kiedy spytał starszą siostrę, co myśli o historii Mackenziegi, a która patrząc na niego z politowaniem wyjaśniła, że Indianie już dawno tam nie mieszkają.

Ta, choć zmyślona na prędce, historia była jednak wciąż w miarę wiarygodna. W końcu byli w Ameryce, gdzie pierwsi europejscy osadnicy przybyli dopiero w piętnastym wieku, więc można było się spodziewać, że w większych lasach i nad rzekami czy jeziorami wciąż żyją plemienia rdzennych mieszkańców, jednak płaska Ziemia? W to nie uwierzy nikt żyjący w dwudziestym pierwszym wieku.

—Ależ oczywiście, że widziałem!-oburzył się-Wielka Rafa Koralowa robi naprawdę spore wrażenie. A Sahara wygląda na taki martwy obszar... Ale zdjęcia wcale nie wykluczają mojej teorii!—utrzymywał

—Mówisz? W takim razie jaka jest ta twoja genialna teoria?—Rudy spojrzał na twarz leżącej na udach głowy Boyd-Clowesa z powątpiewaniem

—No bo co, jeśli wszyscy na Ziemi są w błędzie, o którym nie wie nawet NASA? A co, jeśli nam tylko wydaje się, że pozaziemskie formy życia nie próbują nawiązać z nami kontaktu, a tak naprawdę po prostu nie umiemy go odebrać? Może sondy kosmiczne NASA są przejęte przez kosmitów, którzy podają nam błędne informacje, żebyśmy ruszyli głową i założyli ich istnienie?—paplał Kanadyjczyk, a jego kompanowi coraz bardziej chciało się śmiać

—Kenzie, posłuchaj czasem co ty mówisz. Czy gdyby kosmici istnieli nie wiedzielibyśmy o tym? Poddaliśmy eksploracji już prawie cały Układ Słoneczny.—zaśmiał się rudy

—I dlatego ludzie mnie wkurzają. Sądzą, że jesteśmy tacy super i wiemy już wszystko, a tak naprawdę nie zakładamy, że wszystko, co wiemy może okazać się jednym, wielkim kłamstwem.—zrezygnowany skoczek przewrócił oczami

—Z tymi twoimi przemyśleniami powinieneś pójść na filozofię, a nie AWF.—Bickner nie potrafił dłużej grać poważnego i najzwyczajniej w świecie wybuchnął śmiechem—Zostałbyś jakimś znanym mówcą i może nawet zrewolucjonizowałbyś świat.

—Śmiej się, śmiej, a ja ci mówię, że niedługo kosmici dowiedzą się o mojej teorii i będę miał konferencję z ich przywódcą.—prychnął Kanadyjczyk

—Ale koniecznie musisz mnie zabrać ze sobą. Nigdy nie widziałem kosmosu na własne oczy.—zażartował Amerykanin i dał mu całusa w czoło

Tymczasem gdzieś w kosmosie pewien zielonoskóry ludzik z mackami nie mógł wyjść z szoku. Jak ludzkości udało się w końcu rozszyfrować jego zagadkę, z którą męczyła się już od milionów lat?

_____________________

No hejka, dawno nic tu nie wrzucałam, ale te (chyba) dwa tygodnie odpoczynku od Wattpada wyszły mi na dobre.

Jak się trzymacie?

Historie na razWhere stories live. Discover now