Jak poznałam Twojego ojca

1K 17 8
                                    

Listopad w w 2021 roku był wyjątkowo paskudny. Liście opadły już dawno z drzew, a zalane wodą tworzyły prawdziwe bagna. Najbardziej dało się to odczuć w lasach, gdzie pod nasiąkniętą warstwą liści powstało błoto, jakiego dawno w Beskidzie nie było. Mimo to mój humor dopisywał, jak nigdy w życiu. W końcu, po prawie siedmiu latach oczekiwania, udało mi się spełnić moje największe marzenie i przyjechać na zawody Pucharu Świata do Wisły. Od szóstej klasy podstawówki nie było miesiąca, w którym z Kasią nie rozmyślałybyśmy o naszych planach. Obie dostałyśmy na osiemnaste urodziny w prezencie karnet na trzy dni zawodów i zakwaterowanie w niewielkim pensjonacie w pobliżu skoczni imienia Adama Małysza. Jedynym warunkiem, które musiałyśmy spełnić, było zabranie mojego piętnastoletniego brata z nami, ale po użyciu odpowiednich środków perswazji obiecał, że będzie się słuchał, jak nigdy. Podróż przez pół Polski nie była dla nas wyzwaniem, ponieważ w pociągu Wojtek zajął się sobą i swoją grą, więc miałyśmy z Kasią mnóstwo czasu, żeby chociaż trochę dać upust emocjom.

—Tak się cieszę, że Fanni nie skończył jeszcze kariery—uśmiechnęłam się z niewyobrażalną ulgą, którą odczuwałam od momentu opublikowania składów na Wisłę

—Przecież ci mówiłam, że na pewno uda ci się mu kiedyś pokibicować na żywo, a ty nie chciałaś mi wierzyć. No i nie jest przecież jakiś mocno stary. Dwadzieścia cztery lata to nie Kasai*—zaśmiała się Kasia—Chociaż ja tam się bardziej cieszę, że Amerykanie przylecieli. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się po Bicknerze, że uda mu się tak szybko spakować i się pojawić

—Podziwiasz go, a my spakowałyśmy się w godzinę w przerwie między sprawdzianem z biolki, a busem do Lublina—szturchnęłam ją w ramię

—Jak myślisz, uda nam się dzisiaj zająć dobre miejsca?—zapytałam po chwili

—To zależy od tego, czy złapiemy jakieś opóźnienie, czy nie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powinnyśmy być na miejscu jeszcze przed szesnastą, więc myślę, że nie będzie jakoś tragicznie—Kasia uśmiechnęła się i wyciągnęła telefon, żeby odebrać połączenie od mamy

Niestety nasz pociąg utknął gdzieś na trasie na dwadzieścia minut, przez co spóźniłyśmy się na busa z Zakopanego do Wisły i dotarliśmy pod skocznię kiedy kwalifikacje miały się ku końcowi.

—Niech to piorun trzaśnie! A myślałam, że nam się uda—Lisowska zrobiła kwaśną minę i usiadła na swojej nie małej walizce

—Nie przejmuj się. Mamy jeszcze dwa dni, może juro będzie lepiej—próbowałam ją pocieszyć, ale jej mina wcale się nie zmieniła—Chodź, zakwaterujemy się i może nawet zdążymy na ostatnią trójkę—stwierdziłam optymistycznie i pociągnęłam za sobą dwójkę maruderów w kierunku pensjonatu na końcu ulicy

Nie był to zbyt okazały budynek, ale bardzo przytulnie urządzony. Na parterze znajdowała się kuchnia i sala, gdzie stał duży telewizor oraz piłkarzyki, a także spora, wygodna kanapa. Przemiła pani, która zajmowała się prowadzeniem biznesu, dopełniła z nami wszystkie formalności i po piętnastu minutach mogliśmy zanieść rzeczy do pokoju. W budynku były tylko dwie łazienki - na dole i na górze po jednej, ale jakoś bardzo mi to nie przeszkadzało. Najwyżej Kasia będzie stać pod drzwiami na straży.

____________________

*odmłodziłam Fannemela potrzebny i już

Witam bardzo serdecznie wszystkich, którzy tu dotarli! W końcu udało mi się ogarnąć okładkę, nie bez pomocy -wolfish-  (wcale nie odwaliła za mnie całej brudnej roboty, ależ skąd), więc przybyłam, chociaż tylko jedna osoba tego chciała (uwaga uwaga, po jakichś czterech latach w końcu nauczyłam się robić dedykację!) i bardzo jej za to dziękuję <3

I tak planowałam to wrzucić, bo miałam już trochę napisane, ale dodatkowa motywacja w postaci czytelników zawsze się przydaje.

Dzisiaj tak symbolicznie (13.05), zaczynamy z Fannim i czymś, co kiedyś miałam przyjemność wyśnić, mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!

Historie na razWhere stories live. Discover now