Miała wrażenie, że ojciec zaczynał przywykać do obecności Rafaela. Albo że przynajmniej odpuścił na tyle, by wiedzieć, kiedy zamilknąć i udawać, że nie działo się nic wartego uwagi. Tak czy siak, błogosławiła taki stan, nawet jeśli nie oznaczał, że nagle wszyscy zaczęli uznawać się za rodzinę. Na dobry początek w zupełności jej to wystarczyło.

– Ależ nie przeszkadzajcie sobie. Ja zawsze lubiłem przemawiać w pustkę – rzucił pogodnym tonem Andreas. – Jak się nie ma towarzystwa...

– Na własne życzenie nie miałeś towarzystwa – przypomniał mu Rafael.

Demon wywrócił oczami.

– I tak, i nie. Zresztą na moim miejscu też nie odmówiłbyś bogini. Ojcu tym bardziej – zauważył ze spokojem. – Wracając... Walczyli, tak. Uzupełniali się. Wy też to robicie – dodał, wymownie zerkając na Elenę i brata – chociaż w tej chwili czuję się, jakbym oprowadzał zakochanych nastolatków.

Prychnęli niemalże w tym samym momencie – i ona, i Rafa. To jedynie sprawiło, że ogniki w oczach Andreasa stały się jeszcze wyraźniejsze. Nie pierwszy raz była gotowa przysiąc, że demon świetnie bawił się jej kosztem.

Otworzyła usta, przez moment szukając odpowiedniej riposty, ale mężczyzna nie dał jej po temu okazji.

– Wracając – podjął ze spokojem, jakby od niechcenia przenosząc wzrok z powrotem na jezioro. – Konflikt się ciągnął, bo żadne z nich nie było w stanie stłamsić drugiego. Zresztą nie sądzę, by tak naprawdę chcieli. Śmiem twierdzić, że jedno nie przetrwałoby bez drugiego... Za każdym światłem kryją się cienie i odwrotnie – dodał i coś w tych słowach przyprawiło Elenę o dreszcze.

Była gotowa przysiąc, że chodziło w tym o coś więcej. Czuła to już od dłuższego czasu – tę dziwną zależność, która istniała między nią a Rafaelem. Jakby tego było mało, to właśnie demon wydawał się wyciągać z niej to, co najlepsze, choć z racji jego natury spodziewałaby się czegoś innego. Nie miała pojęcia, czy podobnie sprawy miały się w przypadku Ciemności i Selene, ale zdecydowała się o to nie pytać.

Andreas zawahał się, wciąż z namysłem przypatrując spokojnej wodzie.

– Ojciec tak naprawdę nie potrafi tworzyć. Wszystkie te światy, to piękno... Wyszły spod ręki bogini – powiedział w końcu, starannie dobierając słowa. – Ale za to ma w sobie stanowczość, której tak często jej brakuje. Selene wierzy w wolną wolę i to piękne, ale obawiam się, że nie zawsze się sprawdza. Rozumiecie, co mam na myśli? Bogini to piękna, potężna istota, ale bardzo łatwo ją stłamsić. Istnienie Ciemności zmusza ją do działania.

– Więc dlaczego się wycofała? – zapytała wprost Elena.

Ta jedna kwestia nie dawała jej spokoju. Próbowała to zrozumieć od tygodni, w miarę jak zaczynała się oswajać z istnieniem Przedsionka i innych światów. To, Niebiański Ogień, Selene i Ciemność... Obserwowała zmiany, szukała odpowiedzi i nie pojmowała, dlaczego bogini ot tak porzuciła świat i swoich wyznawców, pozostawiając ojcu demonów wolną rękę. Nie miała jej tego za złe, zresztą wciąż wierzyła, że na naprawianie błędów nigdy nie było za późno, ale i tak próbowała zrozumieć.

– W zasadzie... – Andreas zawahał się. Przez jego twarz przemknął cień. – Nigdy mi nie powiedziała. Sądzę, że... mogła mieć dość. Może chciała w ten sposób wymusić pokój, którego od zawsze pragnęła.

Nie przekonały jej te wyjaśnienia. Była gotowa przysiąc, że również sam Andreas niekoniecznie w nie wierzył, ale zdecydowała się tego nie komentować. Możliwe, że to było jedno z tych pytań, którego lepiej nie ponawiać. Nie rozumiała, ale czy to faktycznie miało aż takie znaczenie? Świat się zmieniał i to na lepsze, a przecież o to w tym wszystkim chodziło.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang