Siedemdziesiąt osiem

10 2 0
                                    

Leana

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Leana

Nie miała pewności, gdzie zniknął Sage, ale to zeszło gdzieś na dalszy plan. Co prawda wciąż chciała go przeprosić, ale pomyślała, że to mogło poczekać. W tamtej chwili liczyło się wyłącznie to, że nie była sama, choć i to w pełni do niej nie docierało. Lakoniczne wyjaśnienia, których udzielił jej Ulrich, tym bardziej nie.

Poprowadziła go do kuchni, bezskutecznie próbując powstrzymać się przed oglądaniem przez ramię. W efekcie omal nie zderzyła się z framugą, w ostatniej chwili reagując na tyle przytomnie, by uniknąć upokorzenia. Na tyle, na ile było to możliwe, skoro Ulrich wciąż znajdował się obok.

To był jeden z tych momentów, w których naprawdę zaczynała tęsknić za wampirzą sprawnością.

– Wiesz, że nie musisz tego robić? To znaczy...

Leana potrząsnęła głową.

– Czego? Herbaty? – rzuciła z uprzejmym zainteresowaniem, choć dobrze wiedziała, że zdecydowanie nie to miał na myśli. – I tak nie miałam towarzystwa, więc...

– Tak bardzo cię przepraszam.

Zastygła, zwrócona do niego plecami. Tym razem się nie odwróciła, przez chwilę tkwiąc w miejscu i wpatrując się we fronty kuchennych szafek. W wypolerowanej powierzchni widziała swoje odbicie i zarys sylwetki stojącego za nią mężczyzny. Wiedziała, że był zaledwie kilka kroków za nią, że się w nią wpatrywał i najpewniej czekał, a jednak...

Z wolna wypuściła powietrze. Przestąpiła naprzód, jak gdyby nic skupiając się na herbacie. Przez moment liczyło się wyłącznie znalezienie kubeczków i staranne przelanie zawartości dzbanka. Czuła, że drżą jej ręce, ale zdołała powstrzymać się przed wylaniem choćby kilku kropel.

Uśmiechnęła się ponuro, w nieco tylko wymuszony sposób. Cóż, przynajmniej tego zdążyła się nauczyć. Jeśli chodziło o przyjmowanie gości, matka mogłaby być z niej dumna.

– Siadasz? – zapytała jak gdyby nigdy nic, przenosząc pełne kubki na stół.

– Czekaj, pomo...

Ulrich urwał, kiedy podchwycił jej spojrzenie. Z drugiej strony, mogła zaskoczyć go płynnością ruchów, choć tej z pewnością daleko było do sposobu, w jaki poruszała się wcześniej... A może po prostu czekał na moment, w którym znów zaczęłaby miotać się na prawo i lewo, tak jak wtedy, gdy w panice wpadła mu wprost przed maskę.

To wszystko wydawało się odległe. Jedynym, co w tym wszystkim pozostawało trwałe, zdawały się jego dłonie i znajomy dotyk, niezmiennie sprawiające, że Leana czuła się pełna.

Ostrożnie zajęła miejsce przy stole. Wymownie spojrzała na swojego gościa, rozluźniając się dopiero w chwili, w której ten w końcu zdecydował się ruszyć z miejsca. Poczuła się niemalże rozczarowana, kiedy zajął miejsce naprzeciwko, zdecydowanie zbyt daleko, by mogła czuć bijące od niego ciepło. Korciło ją, żeby nachylić się nad blatem i chociaż spróbować chwycić go za ręce, ale i to nie wchodziło w grę. Nie chciała czynić wszystkiego trudniejszym, niż było w rzeczywistości.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now