Sto siedemdziesiąt osiem

16 0 0
                                    

Dorian

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Dorian

Wyczuł obecność jeszcze przed pojawieniem się Eleny. Przez chwilę nasłuchiwał, spodziewając się również drugiej aury, jak nic należącej do męża dziewczyny, ale nic podobnego nie miało miejsca. Uniósł brwi, co najmniej zaskoczony, ale nawet po upływie kilku kolejnych sekund, sytuacja nie uległa zmianie. To wystarczyło, żeby utwierdził Doriana w przekonaniu, że Rafael najwyraźniej nie zamierzał ingerować w jego spotkanie ze Światłością.

Uspokojony, w pośpiechu pokonał dzielącą go od dziewczyny odległość. Zmaterializowała się w pobliżu jeziora, ale to nie wydało się aniołowi dziwne. Nawet mimo tego, co wydarzyło się w ostatnim czasie, zbiornik wodny pozostawał jednym z najbardziej wypełnionych energią, charakterystycznych miejsc. Dorian był pewny, że Elena wyczuwała go równie wyraźnie, co i on.

W pierwszym odruchu zapragnął zajść dziewczynę od tyłu i spróbować ją zaskoczyć, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że to marny pomysł na rozpoczęcie rozmowy. W zamian zdecydowanym krokiem wyszedł spomiędzy drzew, nawet nie próbując ukrywać swojej obecności.

– Jednak przyszłaś – rzucił z entuzjazmem. Lekki skinął Elenie głową w ramach powitania. – Cieszy mnie to, chociaż jestem zaskoczony, że nigdzie nie widzę twojego małżonka.

Przez twarz dziewczyny przemknął cień. Wywróciła oczami, wyraźnie poirytowana.

– Powiedzmy, że... ostatecznie ustaliliśmy, że nic się nie stanie, jeśli raz na jakiś czas pójdę gdzieś sama.

Dorianowi prawie udało się uśmiechnąć. Miał wrażenie, że to oznaczało mniej więcej tyle, że to Elena postawiła na swoje. I chociaż zdecydowanie nie uważał Rafaela za kogoś, kto zwykle ustępuje innym, najwyraźniej w przypadku tej dziewczyny sprawy miały się zupełnie inaczej.

– Jakkolwiek do tego doszło, dobrze cię widzieć – zapewnił, skracając dzielący go od Eleny dystans.

Zauważył, że ukryła skrzydła i po prostu stała przed nim z założonymi rękami. Pomijając charakterystyczną dla nieśmiertelnych urodę, spokojnie mogłaby uchodzić za każdą inną z zamieszkujących między tu a teraz duszę. A jednak wciąż lśniła, choć najpewniej nie zdawała sobie z tego sprawy.

– Zaciekawiłeś mnie. No i tak sobie pomyślałam... – Wzruszyła ramionami. Wzmogła uścisk, po czym nerwowo potarła ramiona. – Nie stało się nic złego, odkąd byliśmy tu ostatni raz, prawda?

– Nie... Oczywiście, że nie – zapewnił pośpiesznie Dorian. Westchnął, aż nazbyt dobrze zdając sobie sprawę z tego, co ją dręczyło. – Cały czas staram się być w pobliżu. Pani również. Nie pozwolimy, żeby kolejny raz zaskoczyło nas coś takiego.

Skinęła głową. Trudno było stwierdzić, co tak naprawdę sobie myślała, ale przynajmniej chociaż raz Dorian nie miał poczucia, że błękitne oczy spoglądają na niego ze strachem i wyrzutem. W ostatnim czasie doświadczał tego zdecydowanie zbyt często. Chyba jedynie Ana wciąż spoglądała na niego z ufnością, której powoli brakowało u jej krewnych. Sęk w tym, że nawet ona się bała, nawet jeśli nigdy nie mówiła tego wprost.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Where stories live. Discover now