Jeden

135 4 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

– Światłość i Ciemność istnieli od zawsze. Oczywiście mam tu na myśli Selene, ale... Och, od początku. – Andreas w nieco roztargnionym geście przeczesał włosy palcami. – Są różni, pod każdym możliwym względem. A zarazem tworzą tak doskonałą harmonię, że to aż nieprawdopodobne, skoro odkąd tylko sięgam pamięcią, próbowali ze sobą walczyć. To ciągły konflikt. Nigdy tak naprawdę nie zażegnany – stwierdził demon, ale takim tonem, jakby w takim stanie rzeczy nie było niczego niepokojącego. Brzmiało to raczej tak, jakby mówił o czymś, co od samego początku pozostawało dla niego proste i oczywiste. Normalny stan rzeczy, tak jak śnieg zimą albo piękny, słoneczny dzień w samym środku lata. – Sądzę, że tak naprawdę nigdy nie powinien.

Elena obserwowała mężczyznę z zaciekawieniem. Szedł przodem, bez pośpiechu przechadzając się wzdłuż brzegu spokojnego jeziora. Zapadał zmierzch, dzięki temu tym wyraźniej widziała dwa górujące nad okolicą księżyce. Ten większy, lśniący i srebrzysty, nie pierwszy raz wyglądał, jakby wyłaniał się z wody. Przykuwał wzrok, po zmroku zachowując się niemalże jak namiastka słońca. Miał w sobie coś hipnotyzującego, a po czasie nawet przestawał zadziwiać, będąc niczym integralna część świata, który przez ostatnie tygodnie Elenie zdarzało się odwiedzać niemalże codziennie.

Był jeszcze drugi księżyc – niewielki, jakby skryty za bratem. Ten dla odmiany raził czerwienią, będąc niczym krwiste oko, z nieboskłonu obserwujące to, co działo się poniżej. Patrząc na srebrzystego satelitę, łatwo było zapomnieć o drugim, ale prędzej czy później wzrok tak czy inaczej wędrował do subtelniejszego, ale mimo wszystko wyraźnego punktu.

– Konflikt blasku i mroku – rzuciła z namysłem, nie odrywając wzroku od nieba. Jasne włosy opadły jej na policzek, kiedy przekrzywiła głowę. – Jak romantycznie.

Parsknięcie, które rozbrzmiało tuż za jej plecami, uprzytomniło Elenie, że wypowiedziała te słowa na głos.

– Romantyczna wojna – powtórzył bez przekonania Rafael. I bez patrzenia na niego wiedziała, że uśmiechnął się w ten nieco pobłażliwy, choć bez wątpienia czarujący sposób. – Czasami naprawdę cię nie rozumiem, lilan.

– Musiałabym cię zabić, gdybyś kiedyś zaczął.

– Już to zrobiłaś – odparł bez większego zainteresowania Rafa. Z wrażenia omal nie potknęła się o własne nogi, mimowolnie wzdrygając na samo wspomnienie. To, że znajdowali się w pobliżu jeziora, nie pomagało. – Dalej nie jestem pewien czy to raczej powód do dumy, czy może jednak powinienem się martwić, aczkolwiek...

– Konflikt. Andreas mówił o konflikcie – przypomniał pośpiesznie Carlisle.

Ze świstem wypuściła powietrze. Była ojcu wdzięczna za to, że postanowił się wtrącić, na dodatek w taki sposób. Nie chciała dyskutować o incydencie z Ogniem Piekielnym i to nawet w żartach. Najwyraźniej nie była w tym odosobniona, a może to po prostu Carlisle zbytnio skupiał się na słowach Andreasa – przyczyna tak naprawdę nie była istotna. Liczyła się zmiana tematu i to, że obyło się bez zbędnych dyskusji albo – co grosza – wstępu do kłótni.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz