Sto osiemdziesiąt

22 0 0
                                    

Beatrycze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Beatrycze

– Nie ma mowy.

Beatrycze zamarła. Przez chwilę wpatrywała się w Leanę, sama niepewna, co bardziej ją zaskoczyło – zacięty wyraz twarzy siostry, czy może słowa, które właśnie padły z jej ust.

– Ale... – zaczęła, jednak tym razem nie miała nawet okazji, żeby dokończyć.

– Nie wyprowadzę się stąd – oznajmiła nieznoszącym sprzeciwu tonem Leana. Trycze nie przypominała sobie, by przez ostatnie tygodnie przyszło im rozmawiać w taki sposób. – A teraz skończy temat, proszę.

Z niedowierzaniem potrząsnęła głową. Wbiła wzrok w stojącą tuż przed nią siostrę, uważnie obserwując jak ta wymija kanapę i kieruje się w głąb mieszkania. Poruszała się pewnie, nad wyraz swobodnie i to wystarczyło, by uświadomić Beatrycze, że dziewczyna najwyraźniej zdążyła zadomowić się w mieszkaniu Ulricha.

Odetchnęła, choć powietrze już dawno stało się zbędnym dodatkiem. Spróbowała się uspokoić, ale to okazało się trudne, zwłaszcza że w pamięci wciąż miała wszystko, co wydarzyło się miedzy tu a teraz. Śmierć Gai nie dawała jej spokoju, tak jak i zamieszanie, które wywołała. W efekcie Beatrycze miała wrażenie, że balansuje gdzieś na bliżej nieokreślonej krawędzi, coraz bliższa tego, żeby jednak stracić równowagę.

To, że powinna spotkać się z Leaną i uświadomić jej sytuację, stało się jasne jeszcze przed powrotem. Trycze już raz popełniła błąd, biernie obserwując jak wokół niej i ważnych dla niej osób powoli zaciska się coś niebezpiecznego. Tym razem zamierzała być czujna, nie wspominając o tym, że czuła się za siostrę odpowiedzialna. Skoro sama pozostawała nieśmiertelna, była najmniej narażona, czego jednak nie dało się powiedzieć o Leanie. Co prawda nie miała pewności, na ile niebezpieczna mogła okazać się Ophelia, ale i tak wolała zachować ostrożność. Biorąc pod uwagę, że nawet świat samej bogini okazał się niewystarczający, Beatrycze miała wystarczająco wiele powodów, żeby się martwić.

Sęk w tym, że nie przewidziała oporu ze strony samej Leany. Dziewczyna co prawda wysłuchała jej i przyjęła wszystko bez zbędnych protestów, ale gdy tylko Trycze zasugerowała powrót do domu...

– Złościsz się na mnie? – usłyszała i tym razem głos siostry zabrzmiał o wiele łagodniej.

W roztargnieniu przeniosła wzrok na Leanę. Wydawała się zmieszana, jakby dopiero w tamtej chwili dotarło do niej, w jaki sposób zareagowała. Beatrycze wyraźnie widziała niespokojny błysk w jej błękitnych oczach. Słyszała krążącą w żyłach dziewczyny krew i to też wystarczyło, by pojęła, że ta była zdenerwowana.

Oczywiście, że tak. Jasne, że rozumie zagrożenie...

Beatrycze powstrzymała grymas. Przełknęła z trudem, czując nieprzyjemne pieczenie w gardle. Natychmiast wstrzymała oddech, w ostatniej chwili powstrzymując pragnienie, żeby cofnąć się o krok. Chciała zachowywać się naturalnie, przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe, ale to okazało się o wiele trudniejsze niż do tej pory. Fakt, że stanowczo odmówiła Lawrence'owi, kiedy zasugerował, że mógłby ją towarzyszyć, niczego nie ułatwiał.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz