Pięćdziesiąt dziewięć

14 3 1
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Rzadko wychodziła i to nawet odkąd przyszło jej zamieszkać w Seattle. Pomijając klub Alice, znała niewiele miejsce, oczywiście nie licząc biblioteki. Dotychczas tyle jej wystarczyło, zwłaszcza odkąd straciła powód, by szukać miejsc na dodatkowe spotkania. Seth odszedł, zaś Marissa znajdowała się daleko.

Nie sądziła, by bez czyjejkolwiek pomocy przyszła akurat tutaj. Claire nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek widziała takie miejsce. Z powodzeniem mogło konkurować nawet ze szklarnią, do której zabrał ją Lucas, choć nie sądziła, że to w ogóle możliwe. A jednak widok rozświetlonego bladym światłem, pod każdym względem niedopasowanego miejsca, momentalnie przypadł dziewczynie do gustu.

Miejsce wyglądało inaczej niż to, które urządziła Alice. Była pewna, że wampirzyca nigdy nie pozwoliłaby sobie na wybór całkowicie różnych od siebie, przestarzałych mebli. Drewnianą, wyniszczoną podłogę przysłaniały kolorowe dywany – każdy inny, mniejsze lub większe, zdobione całkowicie niepasującymi do siebie wzorami. Nawet stoliki wyglądały tak, jakby każdy został stworzony w pośpiechu i z tego, co akurat znajdowało się pod ręką. Chociażby jeden, który dostrzegła zaraz po wejściu, zamiast blatu miał olbrzymi, staromodny zegar z poblakłym cyferblatem, na dodatek z cyframi rzymskimi. Wskazówki nie poruszały się i Claire mimochodem pomyślała, że w herbaciarni czas stanął w miejscu.

Duchota i zapach herbaty upajały niemalże równie mocno jak kadzidełka, które czuła w sklepie, do którego zabrała ją Claudia. To i dobiegający z zewnątrz, przytłumiony dźwięk padającego deszczu, pozwoliły na to, żeby w końcu się rozluźniła. Ostrożnie przestąpiła naprzód, wciąż jak oczarowana rozglądając się dookoła. Panujący dookoła chaos jej odpowiadał, na swój sposób kojarząc się z wiecznie nieuporządkowanym laboratorium. To był ten rodzaj nieporządku, w którym w jakiś pokrętny sposób potrafiła się odnaleźć.

– Chyba wiem, co bardziej ci się spodoba – stwierdził cicho Razjel, w końcu decydując się odezwać.

Prawie zdążyła zapomnieć o jego obecności. Tym razem nawet nie drgnęła, kiedy pojawił się tuż obok, zachęcająco wyciągając rękę. Wątpliwości zniknęły, a Claire po prostu ją ujęła, pozwalając, by poprowadził ją dalej.

– Byłeś tu wcześniej?

– Lubię wiedzieć, gdzie warto przychodzić – stwierdził i zawahał się na moment. – Nie sądziłem, że ci się spodoba. Myślałem raczej, że... Hm?

– Co?

Wzruszył ramionami.

– To tylko moje wrażenie, ale po tym jak ostatnio rozmawialiśmy, miałem wrażenie, że jesteś... poukładana. Nie zrozum mnie źle! – zreflektował się, ledwo tylko pojął, w jaki sposób zabrzmiały jego słowa. – Trudno mi postrzegać inaczej dziewczynę, która z taką wprawą zajmuje się elektryką.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IX: KRWAWY KSIĘŻYC] (TOM 1/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz