Powiedział Stiles zwracając się do Scott'a.

- Bo wszystko idzie zgodnie z jej planem.

Powiedziałam. Scott obrócił się do mnie a Stiles spojrzał na mnie w lusterku.

- Skąd wiesz?

Zapytał.

- Nie trzeba jej czytać w myślach aby to zobaczyć.

Powiedziałam. Stiles zaparkował pod szpitalem. Weszliśmy do niego. Wszyscy się ewakuowali.

- Scott! Leila!

Usłyszałam. Obróciłam się i zobaczyłam biegnącą do nas mamę.

- Co wy tu robicie? Szpital jest ewakuowany.

Powiedziała.

- Przyszliśmy po Corę.

Odparłam.

- Wszyscy?

Zapytała.

- Za 10 minut przyjedzie karetka a za 20 kolejna. Cora musi być w jednej z nich.

Dokończyła.

- Dobrze. I mamo... uciekaj stąd.

Powiedziałam.

- Uważaj na siebie.

Powiedziała i pocałowała mnie w czoło. Ruszyliśmy do windy. Jechaliśmy na drugie piętro. Wyszliśmy z windy i skierowaliśmy się do sali gdzie leżała Cora. No właśnie. Leżała. Nie ma jej.

- Scott... są tu.

Powiedziałam. W tym samym momencie Peter wyleciał przez drzwi.

- Cześć wam.

Powiedział. W tym momencie bliźniacy ryknęli. Byli złączeni ze sobą. Cora leżała za nimi nieprzytomna. Derek rzucił się na bliźniaków. Zaraz po nim Scott. Ja, Stiles i Peter wykorzystaliśmy okazje i pomogliśmy Corze.

- Chodzi nam tylko o nią.

Powiedzieli bliźniacy. Spojrzałam na zamykającą się windę gdzie stała Jeniffer. Wszyscy przebiegliśmy przez jakiś korytarz i weszliśmy do pierwszej lepszej sali.

- Stiles co ty robisz do cholery?

Zapytałam kiedy brunet schował się za drzwiami z kijem. Gdy wilkołak przez nie wszedł Stiles uderzył go kijem w głowę. No po tym uderzeniu z kija mojej mamy zostały tylko drzazgi.

- Leila?

Zapytał Scott.

- Jest za duży.

Powiedziałam. Wpadłam na pomysły skierowałam rękę na lampę. Jej tył oderwał się od sufitu i z dość dużym impetem uderzył w bliźniaków.

- Na co czekacie?!

Krzyknęłam biegnąc do innego korytarza. Derek, Scott i Stiles pobiegli za mną. Weszliśmy do jakiejś sali. Peter położył Corę ma stole. Zamknęłam oczy.

- A ten duży gdzie?

Zapytał Stiles.

- Niedaleko.

Odparłam zaciskając powieki. Słyszałam ich myśli. Co prawda jak przez mgłę ale czułam że są niedaleko. Otworzyłam oczy słysząc jak chłopcy się kłócą.

- Ciszej! Bo nas usłyszą...

Krzyknęłam szeptem.

Tak to zdanie ma bardzo dużo sensu.

No mniejsza. Nie to w tym momencie było ważne. Musieliśmy się stąd wydostać.

Od Autorki
Cześć wszystkim! Mam nadzieje że podoba wam się książka jak narazie. Jeśli pod tym rozdziałem będzie duża aktywność jutro wstawiam dwa kolejne!
Postarajcie się kochani i trzymajcie się cieplutko.

Wilczek ~Isaac Lahey~     WSTRZYMANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz