➸ czterdzieści

Start from the beginning
                                    

— Chwila, czy... — zaczęła Abbey, jednak Michael jej przerwał.

— Tak, idiotko, chcą nam powiedzieć że ze sobą są, nawet ja myśląc o czymś zupełnie innym to zrozumiałem. — wywrócił oczami, a ta juz miała mu dogryźć. — Gratuluję... chyba? Co na to powiesz, blondi? — Michael znowu szturchnął Luke'a w bok. — Twoja mała siostra i Twój najlepszy przyjaciel. Kto by pomyślał!

Luke spojrzał na nich, podpierając głowę na dłoniach. Summer nie potrafiła w żaden sposób wyczytać emocji panujących w nim całymi. W pewnym momencie pokręcił głową śmiejąc się idiotycznie po czym odsunął krzesło, wstał i odszedł ku ich niemałemu zdziwieniu.

— Od teraz juz nie może pilnować twojego dziewictwa, rozumiem jego zdenerwowanie. — powiedział filozoficznie Michael, na co Harry zaśmiał się. — Chyba, że juz dawno je straciłaś.

— Nie mówmy juz o moim dziewictwie, błagam. — westchnęła, opierając głowę na ramieniu Caluma.

— Zadzwonię jak wyjdę z pracy. — powiedział chłopak, gdy Summer wysiadała z jego samochodu, a on sam spieszył sie do pracy.

— Zadzwoń. — uśmiechnęła się, całując policzek chłopaka, po czym opuściła jego samochód. — Jestem! — krzyknęła, zamykając za sobą drzwi. Odłożyła torbę na bok, zdjęła kurtkę i buty po czym weszłam do kuchni. — Oh, hej.

Luke uniósł wzrok znad ekranu telefonu, w ustach wciąż trzymając słomkę przez którą sączył wodę. Kiwnął do siostry krótko głową i znów skupił się na telefonie. Ona zaś wygrzebała z lodówki resztkę spaghetti i nawet go nie odgrzewając zabrała się za jedzenie, wychodząc jednocześnie z kuchni i kierując do salonu, gdzie rozłożyła się wygodnie na kanapie i włączyła telewizor poszukując czegokolwiek co ją zainteresuje.

— Powiedz mi, że ty i Calum to jeden, wielki żart. — niecałe pół godziny pózniej Luke stanął w drzwiach, zakładając ręce na piersi.

— Nie? Niby czemu?

— Dlaczego nie posłuchałaś mnie, kiedy mówiłem ze on chce sie jedynie z tobą przespać? — westchnął.

— Słucham? Może dlatego, ze tak nie jest? — oburzyła się, gdyż irytowało ją takie zachowanie. — W sumie, daj mi spokój. Nie wiesz nic, więc się nie odzywaj.

— Tylko potem nie przychodź z płaczem, że Cię skrzywdził.

— Nie bądź bezczelny. Calum jest chyba ostatnią osobą, która mogłaby mnie skrzywdzić, w przeciwieństwie do niektórych.

A ty nie zachowuj się jak dziwka.

Odwróciła się i spojrzała na niego nie wiedząc co powiedzieć. Nie spodziewała się takich słów, a już na pewno nie od niego.

— Słucham? Czyli rozumiem, ze w twoich oczach jestem zwykłą dziwka? Dobrze wiedzieć. — wyłączyła telewizor i wstała z miejsca kierując się w stronę brata. — Na prawdę dobrze wiedzieć co myślą o tobie inni. A zwłaszcza własny brat. — uśmiechnęłam się delikatnie, wymijając go i kierując na górę.

— Ja tylko...

— W porządku Luke. Cokolwiek, bylebyś nie widział na oczy takiej dziwki jak ja, prawda?

Luke

Wyjął z samochodu Michaela kolejne kartonowe pudło i udałe się na pierwsze piętro bloku, do którego miał się wprowadzić. Na schodach o mało co się nie wywalił, gdyż były tak debilnie śliskie.

— Bierz to, w sumie połóż gdziekolwiek. — podał Michaelowi karton i po raz kolejny zbiegł po schodach by zabrać kolejny. I tak w kółko, przez dobre dwie godziny, aż nie wnieśli z Michaelem wszystkiego. Luke stanął w progu rozglądając się po salonie i westchnął, patrząc na swoje rzeczy. Rozpakowywanie tego zajmie mi dobre pół roku, a znając mnie i moje tempo, rok, pomyślał. — Świetnie.

— Idziemy w końcu na piwo? — westchnął Michael.

— Idziemy na piwo.

I wszystko poszłoby po ich myśli; poszliby jak przyzwoici ludzie na piwo lub dwa i kulturalnie wrócili do domu, gdyby nie spotkali kilku osób ze szkoły i razem z nimi nie znaleźli się w klubie. Pierwsze co, Michael zaciągnął przyjaciela do baru.

—Prowadzę. — Luke zaparł się, gdy Michael proponował mi whisky. — Ale piwo to nie alkohol, więc poproszę. — uśmiechnął się lekko do barmanki i usiadł na wysokim krześle obok przyjaciela.

— Z sokiem? Malinowe, jabłkowe? Czy zwykle? Małe, średnie, duże? — zapytała.

— Duże, malinowe. — przeczesał włosy dłonią. Miał zdecydowanie dosyć tamtego dnia, a alkohol był ostatnim czego potrzebował.

—Co jest, stary? — zapytał Michael odwracając się w stronę Luke'a. — Jesteś dzisiaj jakiś dziwny. Od samego rana.

— Szkoda gadać. Dzięki. — wziął łyka piwa, które barmanka postawiła na blacie przede nim.

— No mów. Chodzi o Caluma i twoją siostrę, mam rację?

— To idiotyczne, ale tak. Nigdy nie chciałem widzieć go z Summer. Nigdy nie chciałem żeby doszło do tego, ze będą razem.

— Dlaczego? Calum to dobry chłopak. Skrzywdzenie jej to ostatnia rzecz, o której by pomyślał i ostatnie co by zrobił. — Michael wzruszył ramionami, odstawiając na blat prawie pustą szklankę po whisky.

— Przecież wiem. Ja po prostu... kurwa. — Luke opróżnił na raz prawie połowę piwa. — Summer to moja siostra i kocham ją najmocniej na świecie. Gdybyś tylko mógł to zrozumieć, to powiedziałbym Ci wszystko. Ale to idiotyczne i na prawdę nie widzę sensu do tego wracać. Nie ważne. — Luke machnął dłonią, znów sięgając po alkohol.

Nie miał nawet pojęcia, kiedy stracił rachubę i pił tak piwo za piwem. I nie miał też pojęcia kiedy Michael zniknął mu z oczu, a na jego miejscu pojawiła się dziewczyna której imienia nie miał głowy zapamiętać.

big brother ☼ luke hemmings ✓Where stories live. Discover now