Plodder || Cashton

Zacznij od początku
                                    

Nie miałem siły na odpowiedź, jedynie skinąłem głową, wolałem być gdziekolwiek indziej tylko nie w tym piekielnym domu z bezdusznym ojcem. Po drodze częściowo zacząłem ogarniać co się dzieje wokół mnie. Weszliśmy przez bramę dość luksusowo wyglądającego domu, po czym Calum zaniósł mnie do pomieszczenia, które musiało być jego pokojem. Położył mnie na łóżku, które było cholernie wygodne po czym przyniósł mi wodę.

- Dziękuję Calum. - westchnąłem - I przepraszam za kłopot.

- Żaden problem Ashton, ten mężczyzna był przerażający. To twój ojciec? - spytał.

- Niestety tak. - jęknąłem próbując się wyprostować.

- Spokojnie Ash. - pomógł mi usiąść - Jeśli chcesz, możesz się zatrzymać u mnie na trochę. Ten facet nie jest bezpieczny.

- Mówisz poważnie? - pokręciłem głową.

- Jasne, moich rodziców i tak praktycznie w domu nie ma. - wzruszył ramionami - Miło będzie mieć towarzystwo.

- Calum? - skierowałem się do niego - Przepraszam, że byłem dla ciebie niemiły myślałem, że chcesz ze mnie się pośmiać jak większość ludzi w tej szkole. - westchnąłem.

- To już przeszłość nie? Jesteś głodny? - uśmiechnął się.

- Jak wilk. - przytaknąłem.

***

- Boże Calum nie dość, że denerwuję się naszą pierwszą randką, to jeszcze prowadzisz mnie nie wiadomo gdzie z zasłoniętymi oczami. - jęknąłem.

- Zaufaj mi, będzie idealnie. - zapewnił mnie.

Już od dobrego miesiąca mieszkałem u bruneta, nawet pomógł mi wziąć ze starego mieszkania trochę rzeczy. Calum był dla mnie strasznie miły, plus od jakiegoś czasu próbował mnie gdzieś zaprosić, a ja w końcu zgodziłem się, bo naprawdę lubiłem Hooda i nie chodziło mi o jego pieniądze.

- Okej, gotowy? - spytał.

- Chyba tak. - przełknąłem ślinę.

Chłopak zdjął opaskę z moich oczu, a mi ukazał się piękny widok. Taras, świece, nakryty stolik i cudowny widok na miasto.

- Nie podoba ci się? - skierował się do mnie niepewnie brunet.

- Cal, to jest niesamowite. - uśmiechnąłem się szeroko.

- Kamień z serce. - zaśmiał się - Zapraszam na kolację.

Położył dłoń na dole moich pleców i pokierował mnie do stolika, cały wieczór był bardzo miły, a Calum był czarujący. Oparłem się o barierkę tarasu z lampką szampana w dłoni, podziwiałem migocące światła miasta, było idealnie. Poczułem dłonie wślizgujące się przez moje boki, brunet objął moją talię i położył podbródek na moim ramieniu.

- Ashy? - odparł brunet tuż przy moim uchu.

- Hym? - mruknąłem opierając się od niego.

- Kocham cię. - odparł, a ja momentalnie obróciłem się do niego przodem - Spodobałeś mi się jak pierwszy raz zobaczyłem cię wtedy na szkolnym korytarzu. Bezbronnego, bez tych swoich okularów i smutnego. Miałem ochotę zrobić wszystko, tylko żebyś się uśmiechnął. Potem już wszystko samo poszło, ostatni miesiąc był najlepszy w moim życiu. Chciałbym być z tobą, żebyś dał nam szansę. - oparł swoje czoło o moje.

- Też cię kocham Calum. Nie wiem jak ci się odpłacę za to wszystko co dla mnie zrobiłeś. Chcę być z tobą. - odparłem.

Brunet bez wahania wpił się w moje wargi, oddałem ochoczo pocałunek, a łzy płynęły po moich policzkach. Byłem naprawdę szczęśliwy i miałem nadzieję, że potrwa to jak najdłużej.

***

- Aaawww zrobiłeś moje ulubione czekoladki. - klasnąłem w ręce.

- Wszystko dla mojego skarba. - dał mi buziaka i podsunął talerzyk.

Złapałem za pierwszy smakołyk i mruknąłem na rozpływającą się w środku nutellę. Brunet wiedział, że je uwielbiam.

- Wszystkiego dobrego z okazji rocznicy. - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.

- Tobie też, po raz kolejny. - mruknąłem ciesząc się słodyczą.

- Ubrudziłeś się kremem Ashy. - pokręcił głową.

- Jak to? - przesunąłem kciukiem po policzku.

- Teraz jeszcze bardziej. - zaśmiał się - Poczekaj.

Brunet usiadł na moich biodrach i pchnął mnie tak, żebym się położył. Najpierw pocałował mnie w usta, następnie w policzek, a na koniec przejechał po nim językiem. Zaczął schodzić z pocałunkami na szczękę, a potem na szyję, gdzie poczułem jak robi mi malinkę. Zderzył nasze biodra razem i mogłem poczuć, że jest już w połowie twardy, podobnie jak ja. Jęknąłem, kiedy po raz kolejny wytworzył tarcie między nami. Nie potrzebowaliśmy dużo czasu, żeby ściągnąć swoje ubrania. Miałem wrażenie, że odlecę kiedy Calum mnie rozciągał, jego długie palce czyniły ze mną cuda. Gdy uznał, że jestem gotowy, wpił się w moje usta i naparł na moje wejście. Jęknąłem na uczucie wypełnienia, przez chwilę przyzwyczajałem się do tego uczucia, po czym Calum zaczął pracować swoimi biodrami. Nie byłem w stanie być cicho, dosłownie krzyknąłem kiedy brunet przejechał po moim wzwodzie dłonią. Doszedłem mocno z imieniem chłopaka na ustach, dosłownie pojawiły mi się mroczki przed oczami, a cała moja klatka piersiowa lepiła się od mojego spełnienia. Calum po chwili wyszedł ze mnie i ubrudził mnie jeszcze bardziej. Oddychałem szybko starając się unormować oddech, nie miałem siły jakkolwiek się ruszyć.

- Kocham cię Cal. - uśmiechnąłem się do bruneta.

- Ja ciebie bardziej Ashy. - przygarnął mnie do uścisku.

********************************************************

Zapraszam na moje inne prace:

♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall
♥ Babysitter || Ziall

ziallxziall

Prompty ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz