Pomysł od Xx_Fuckit_xX ♥Od autorki: Cholercia dawno nie było, żadnego prompta z 5sos :3 I dziękuję za tyle zamówień, bo jest ich serio masa ♥
Uwagi:
♥1,2 k słów♥smut
Ashton POV
- Kujon! - popchnięcie.
- Łamaga! - kolejne popchnięcie.
- Ciota! - tym razem ktoś podstawił mi nogę.
Runąłem na ziemię jak długi, moje zeszyty poleciały do przodu razem z moimi okularami. Wiedziałem, że nikt mi nie pomoże, zacząłem na oślep szukać swoich rzeczy, słyszałem tylko śmiech wokół siebie, a potem dzwonek na lekcje. Miałem pod rękami zeszyty, ale nie mogłem znaleźć okularów.
- Tego szukasz? - usłyszałem nieznany głos.
- Proszę oddaj mi je. - poprosiłem, bojąc się że zabierze mi je i odejdzie.
- Spokojnie kolego, chcę ci pomóc. - podał mi je prosto do rąk.
Włożyłem okulary na nos i zamrugałem kilka razy żeby wyostrzyć sobie obraz, podniosłem się na proste nogi i spojrzałem na nieznajomego.
- Dziękuję. - bąknąłem i zacząłem zbierać zeszyty.
- Umm jestem Calum. - uśmiechnął się chłopak - Jestem tutaj nowy.
- Ashton. - odparłem nawet na niego nie spoglądając.
- Calum Hood? Chodź zaprowadzę cię do nowej klasy. - w korytarzu pojawiła się dyrektorka - Irwin? Co ty tu robisz? Dziesięć minut temu zaczęła się lekcja.
- Już idę. - złapałem ostatni zeszyt i ruszyłem w stronę klasy.
***
- Cześć Ashton! Co u ciebie? - nie wiadomo skąd przede mną pojawił się Calum.
- Odpuść Calum, nie jestem w nastroju do żartów i nie mam siły na wyśmiewanie się ze mnie. - burknąłem i odszedłem od chłopaka.
To był kolejny raz kiedy ten chłopak do mnie podchodził, byłem pewien że chce mnie pomęczyć albo pośmiać się ze mnie. Zadaje się z paczką chłopaków, którzy robią to regularnie. Calum szybko stał się popularny w naszej szkole, nie dość że jest przystojny to w cholerę bogaty. Dwa dni temu widziałem jak ojciec podwozi go pod szkołę pieprzonym Lamborghini. Nagle wpadłem na kogoś, poprawiłem okulary i spojrzałem w górę. Mój największy oprawca stał tuż przede mną z głupim uśmieszkiem na ustach, przełknąłem ślinę i wiedziałem, że mam przerąbane.
***
- Czy ty chociaż raz nie możesz czegoś porządnie i szybko zrobić gówniarzu? - wydarł się na mnie ojciec.
- S-Staram się. - wydukałem.
- J-Jakoś tego nie widać, trawnik dalej nie jest do końca skoszony. - burknął mężczyzna.
- Sprzątałem wcześniej w mieszkaniu. - broniłem się.
- Gówno mnie to obchodzi, miało być wszystko skończone zanim wrócę. Jesteś bezużyteczny. - wściekł się mężczyzna po czym pchnął mnie na tyle mocno, że się przewróciłem.
Potem poczułem ból w plecach przez kilka kopniaków, zwijałem się z bólu na w pół świadomy tego co się dzieje.
- Hej Ashton, oddychaj już go tu nie ma. - usłyszałem nad głową - Tu Calum, nie odpływaj Ashton. Zabiorę cię do mojego domu. To w porządku? - spytał.