Second chance || Larry

1.7K 98 6
                                    

Pomysł od Larrysworlss ♥

Od autorki: *ekhem* mała reklama ---> zapraszam na moje nowe fanfiction Babysitter||Ziall

Uwagi:
♥a/b/o

♥1,2 k słów

Harry POV

Przechadzałem się po moim miasteczku wdychając świeże, letnie powietrze, jak to bywa w wakacje ulice świeciły pustkami, no nie licząc placów zabaw na których bawiła się część dzieciaków z okolicy. Część osób wyjechała na wakacje, inni pojechali za miasto na letnią pracę. Moi rodzice z Gemmą, która jest młodą omegą wyjechali na odpoczynek, natomiast ja jako odpowiedzialna alfa zostałem pilnować naszego dobytku. 

- Nick! - uśmiechnąłem się widząc przyjaciela koło sklepu.

- Harry! Dobrze cię widzieć. - podał mi rękę.

- Wróciłeś z wakacji czy jeszcze wyjeżdżasz? - spytałem.

- Ja już wróciłem, rodzice z siostrami przyjechali tylko przepakować się. - wytłumaczył.

- Dziś wieczorem jedziemy do Valley? - zaproponowałem. 

- Jasne, jak zawsze dwudziesta u ciebie? - rzucił.

- Do zobaczenia. - uśmiechnąłem i ruszyłem spacerem w stronę domu.

Valley to najlepszy klub w okolicy, zawsze jeździmy tam z Nickiem pobawić się i poznać nowych ludzi. Mieści się w dolinie między północną i południową krainą, zawsze miałem nadzieję poznać tam swoją bratnią duszę, ponieważ chciałbym znaleźć omegę dla siebie i ustatkować się. Dotarłem do domu gdzie wziąłem prysznic, ułożyłem włosy i ubrałem się w czarne rurki, a do nich kwiecistą koszulę. Punkt dwudziesta pod moim domem stał Nick, chłopak na szczęście miał swoje auto i nie był skory do picia, więc zawsze na woził do Valley. Dosiadłem się do niego i podkręciłem głośność w radiu, przed nami była jakaś godzina drogi do klubu, więc mieliśmy czas żeby wprowadzić się w imprezowy nastrój. Chwilę po dwudziestej pierwszej zaparkowaliśmy na jednym z niewielu już wolnych miejsc, przy wejściu okazaliśmy dowody i zostaliśmy od razu wpuszczeni. Muzyka grała już głośno, a na parkiecie był spory tłum ludzi, podeszliśmy do baru, gdzie mój przyjaciel wziął koktajl bezalkoholowy, a ja drinka. Na początku gadaliśmy sobie na tyle na ile słyszeliśmy się przez głośną muzykę, ale później kiedy Nick stwierdził że znalazł kogoś wartego uwagi zacząłem szukać wzrokiem jakieś interesującej omegi. Zatrzymałem spojrzenie na dość niskim chłopaku o karmelowych włosach, ruszał się lepiej niż nie jedna dziewczyna w tym klubie, a jego tyłem w tych spodniach wyglądał zniewalająco. Skrzyżowaliśmy spojrzenia, a on oblizał swoje wargi i zaczął tańczyć jeszcze bardziej seksownie, puścił mi oczko i wtopił się gdzieś w tłum. Dopiłem drinka i zacząłem przeciskać się przez ludzi szukając tajemniczego chłopaka, zacząłem tracić nadzieję na spotkanie szatyna. Poczułem dłonie n moich plecach i odwróciłem się momentalnie, uśmiechnąłem się widząc moją zgubę tuż przede mną. Chłopak był niższy ode mnie, jego grzywka lekko opadała na czoło, nie byłem w stanie określić koloru oczu przez oświetlenie jakie było w klubie, miał na sobie prosty biały t-shirt i czarne rurki. Nie mogłem się powstrzymać i złapałem za jego biodra, szatyn bez najmniejszych oporów poddał się muzyce i zaczął ze mną tańczyć. Jego zapach był bardzo intensywny, nikt nie miałby problemów żeby stwierdzić, że jest omegą. 

- Jestem Harry słoneczko. - nachyliłem się do jego ucha.

- Louis. - powiedział praktycznie dotykając ustami mojego ucha.

Zarzucił swoje dłonie na moją szyję, nie mogłem się powstrzymać od prawienia komplementów Louisowi, a jemu jak wiać pasowało to, ponieważ czułem go coraz bliżej siebie. Przycisnąłem swoje usta do szczęki szatyna na co dostałem jęknięcie z jego strony co tylko zachęcało mnie do działania. Szatyn w końcu sam połączył nasze usta, cieszyłem się że on również okazywał zainteresowanie moją osobą. Przeniósł ręce pod moją koszulę i zaczął błądzić nimi po moim brzuchu, będąc nie raz blisko linii spodni w których miałem coraz mniej miejsca, nie było szans żeby szatyn tego nie wyczuł. W pewnym momencie przygryzł wargę, złapał moją rękę i zaczął prowadzić mnie przez tłum, co raz odwracał się i uśmiechał zadziornie, wiedziałem co mnie czeka i była tym bardzo podekscytowany.

***

Obudziłem się kolejnego dnia w idealnym nastroju, wczorajsza a właściwie jeszcze dzisiejsza noc była cudowna. Louis cały jest cudowny, a seks z nim to coś czego nie da się zapomnieć i chce się więcej i więcej. Wiedziałem tylko, że jest starszy ode mnie i pochodzi z przeciwnej krainy, czułem że to on może być moją bratnią duszą, na odchodne dostałem jego numer telefonu. Postanowiłem napisać do niego dziś, ale dopiero jakoś po południu coby nie narzucać się szatynowi. Cały czas widziałem w swojej wyobraźni te świecące, niebieskie oczy które zdradzały jak dobrze mu było. Przeciągnąłem się leżąc w łóżku i uśmiechałem się sam do siebie, nigdy nie czułem czegoś takiego i wiedziałem, że muszę pociągnąć to dalej. 

Napisałem do Louisa jednego smsa, drugiego, trzeciego, a po czwartym zacząłem się zastanawiać czy na pewno dostałem dobry numer, może szatyn przekręcił cyferki w numerze co byłoby możliwe przez to w jakich warunkach mi go przekazywał. Pod wieczór byłem już dosłownie zdesperowany przez brak kontaktu z szatynem, nie informując nikogo wsiadłem w samochód i ruszyłem w stronę Valley mając nadzieję na spotkanie tam Louisa. Dotarłem do klubu, usiadłem przy barze w tym samym miejscu i zamówiłem szklankę wody, dokładnie skanowałem tańczący tłum szukając charakterystycznie ułożonych włosów i tego świetnego tyłka. Serce zaczęło mi walić kiedy rozpoznałem Louisa, ale równie szybko zrobiło mi się słabo ponieważ tańczył z nieznanym mi chłopakiem w ten sam sposób co ze mną wczoraj. Louis wspiął się na palce i powiedział coś swojemu towarzyszowi na ucho na co ten energicznie pokiwał głową, po tym zaczęli iść w stronę wyjścia, więc podążyłem za nimi.

- Louis! - krzyknąłem idąc za parą.

Chłopak odwrócił się, przewrócił oczami i westchnął, powiedział coś do nieznanego mi chłopaka, a tamten odszedł w stronę parkingu.

- Co Ty robiłeś z tamtym chłopakiem? - warknąłem.

- To raczej moja i Liama sprawa. - fuknął.

- A my? Wczoraj było tak cudownie. - pokręciłem głową.

- Właśnie Harry, wczoraj. - podkreślił Louis - To tylko seks.

- Co? Nie Louis, nie może tak być! - podniosłem głos.

On tylko wzruszył ramionami i odszedł, zostawił mnie na środku chodnika ze złamanym sercem. Cholernie żałowałem teraz przyjazdu tu, zobaczyłem tylko jak wsiada do auta owego Liama i odjeżdżają. Odnalazłem swój samochód i ruszyłem do domu zastanawiając się czy na prawdę istnieje coś takiego jak bratnia dusza.

***

Koniec wakacji zbliżał się nieubłaganie, nie wychodziłem praktycznie z domu, Nick próbował kilka razy wyciągnąć mnie do Valley, ale automatycznie panikowałem i wręcz krzyczałem, że więcej nie postawię tam swojej nogi. Tego dnia jednak podjąłem decyzję o wyjściu z domu, mama jechała do miasteczka niedaleko doliny załatwiać jakieś swoje sprawy, martwiła się o mnie ostatnio, więc bardzo ucieszyła się gdy usłyszała, że chcę zabrać się z nią. Zostawiła mnie na niewielkim rynku, było tam sporo osób, jednak ja nie potrafiłem cieszyć się towarzystwem ludzi. Po krótkim spacerze wstąpiłem do kawiarni, wziąłem mrożoną latte i usiadłem przy oknie, przyglądałem się spacerującym ludziom i biegającym po rynku dzieciom.

- Harry? - usłyszałem głos, którego nie mogłem pozbyć się z głowy - Mogę się dosiąść? - spytał niepewnie, zachowywał się zupełnie inaczej niż tamten Louis z którym miałem ostatnio do czynienia.

- Jasne. - wzruszyłem ramionami - Więc co u ciebie? - spytałem.

- No cóż trochę się pozmieniało... - zaczął i to był nasz drugi początek, bez rozpamiętywania przeszłości i bez wytykania sobie błędów.

****************************************************************

Zapraszam na moje inne prace:

♥ Sweet lies|| Ziall
♥ Holiday madness || Ziall
♥Mistake || Ziall
♥ Christmas miracle || Ziall
♥ Babysitter|| Ziall 

ziallxziall

Prompty ♥Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora