Elevator || Zouis

1.8K 81 5
                                    

Pomysł od RudyBanan  ♥


uwagi:
♥smut
♥1,1k słów

Zayn POV

- Boże to znowu Ty. - usłyszałem znajomy głos, który doprowadzał mnie do białej gorączki.

- Cieszę się tak samo jak Ty widząc Cię tutaj Tomlinson. - westchnąłem z irytacją.

- Czemu do cholery nasze firmy ze sobą współpracują i akurat zrobili nam wspólny wyjazd biznesowy? - prychnął.

- Pocieszę cię bo mieszkamy w jednym hotelu. - widziałem, że to zdenerwuje szatyna.

- Chyba sobie jaja robisz? - powiedział zbulwersowany - Kto do cholery organizował ten wyjazd?

- Panie Tomlinson proszę już usiąść chcemy rozpocząć spotkanie, na pogaduchy czas będzie później. - zwrócił mu uwagę dyrektor jego firmy na co w duchu się zaśmiałem.

Oczywiście nie obyło się bez paru złośliwych komentarzy podczas spotkania, ale oczywiście nie byłem mu dłużny. Po zakończeniu spotkania podjechałem pod hotel, wiem że część moich współpracowników umówiła się na drinka w hotelowych barze, ale ja byłem padnięty po spotkaniu i wcale nie krótkiej podróży, którą swoją drogą odbyłem samotnie. Stanąłem jeszcze pod wejściem i odpaliłem papierosa, używka trochę uspokoiła moje nerwy i rozluźniła. Jak tylko skończyłem wziąłem moją walizkę i poszedłem odebrać, kartę do pokoju, podziękowałem dziewczynie na recepcji i ściągnąłem windę, która na szczęście szybko przyjechała, miałem pokój numer 76 na siódmym piętrze. Winda była dość spora, odetchnąłem wiedząc, że będę jechał sam, drzwi już praktycznie się zamknęły kiedy czyjaś stopa je przyblokowała i cofnęły się. Skrzywiłem się widząc Tomlinsona i wiedziałem, że to będzie najdłuższa podróż windą w moim życiu, szatyn zrobił minę na pewno podobną do mojej i spojrzał na panel, nie wcisnął innego przycisku, więc wywnioskowałem że mamy pokoje na tym samym piętrze. Drzwi windy zamknęły się i dźwig ruszył do góry, staliśmy po dwóch różnych stronach windy. Koło trzeciego piętra poczułem szarpnięcie i winda stanęła.

- Co do kurwy? Czy to jakiś pieprzony żart? - chłopak zaczął się rozglądać w panice.

- Czyżby ktoś miał klaustrofobie? - zaśmiałem się.

- Nie Twój pieprzony interes. - warknął.

Wcisnąłem dzwonek kilka razy, spojrzałem na szatyna, który oddychał strasznie szybko, osunął się w dół i usiadł na podłodze przyciskając nogi do klatki piersiowej. Według instrukcji przytrzymałem dzwoneczek, który połączył nas z recepcją.

- Halo? Zatrzasnęliśmy się w windzie, gdzieś koło trzeciego piętra, potrzebujemy pomocy. - powiedziałem.

- Już dzwonie po pomoc. - odparła recepcjonistka - Konserwatorzy są przy innym zleceniu, będą jak tylko skończą poprzednie zlecenie, proszę zachować spokój.

- W porządku, ale proszę załatwić to jak najszybciej. - poprosiłem patrząc na Tomlinsona skulonego w koncie.

- No już możesz się ze mnie śmiać. - rzucił.

- Nie mam zamiaru. - odparłem.

- Czemu? Przecież masz świetną okazję do wyśmiania mnie. - pociągnął nosem.

- Widzę, że się boisz Louis z lękami nie ma żartów, moja siostra ma lęk wysokości. - wzuszyłem ramionami.

Usiadłem po przeciwnej stronie windy i patrzyłem na roztrzęsionego chłopaka, panowała między nami niezręczna cisza, dopóki nie przerwał jej mój telefon. Odebrałem połączenie od siostry mówiąc, że oddzwonię później ponieważ mam mały problem, co zrozumiała na szczęście.

- Lubisz Eda Sheerana? - wydukał Louis.

- Skąd pytanie? - uniosłem brew.

- Twój dzwonek. - wzruszył ramionami.

- Ach no tak. - uderzyłem dłonią w czoło - Tak lubię, siostry mnie zaraziły jego muzyką.

- Też go lubię. - przyznał.

Właściwie chyba pierwszy raz prowadziliśmy normalną rozmowę, muszę przyznać że gdy szatyn nie dogryza mi, jest całkiem miły no i do tego dość przystojny co zawsze przykrywał mi jego charakter. Okazało się, że mamy więcej wspólnego niż myśleliśmy, oboje mamy młodsze siostry, lubimy podobną muzykę i piłkę nożną. Na takich pogawędkach minęła nam godzina, a konserwatorów dalej nie było. Nagle zgasło światło w windzie, Louis poderwał się z podłogi i zaczął panikować.

- Boże, zaraz coś się stanie, jak na filmach, winda zaraz spadnie w dół i zginiemy, nie chcę umrzeć w taki sposób, przecież... - nie mogłem go słuchać, więc wpiłem się w jego usta, przyciskając go do ściany.

Louis dopiero po chwili oddał pocałunek i zawiesił dłonie na moich ramionach, usta chłopaka były tak idealne, że nie miałem ochoty się od nich odrywać. W windzie zapaliło się światło i ruszyła w górę, rozejrzałem się, ale niemal natychmiast zostałem przyciągnięty bliżej szatyna, który znowu połączył nasze usta. Charakterystyczny dzwoneczek poinformował nas, że jesteśmy na odpowiednim piętrze, wzięliśmy na oślep bagaże i szliśmy korytarzem skradając sobie dalej pocałunki, wyjąłem kartę z tylnej kieszeni i otworzyłem mój pokój bo okazał się być bliżej. Dosłownie wpadliśmy do pokoju, a ja zatrzasnąłem za nami drzwi, przyssałem się do szyi szatyna na co usłyszałem piękne jęknięcie, rozpiąłem zręcznie koszulę Tomlinsona i pchnąłem go na łóżko, obcałowywałem jego klatkę piersiową która w szaleńczym tempie podnosiła się i opuszczała. Czułem, że na oślep szuka palcami guzików mojej koszuli, ale był na tyle niecierpliwy że rozerwał ją, na co zaśmiałem się pod nosem. Nasze biodra przylegały do siebie, czułem jak twardy już jest Louis, trochę namęczyłem się ze ściągnięciem z niego spodni, więc swoich już pozbyłem się sam, gdy zsunąłem z niego bokserki zobaczyłem w pełni jego wzwód, który uderzył o jego brzuch. Złożyłem kilka pocałunków na jego brzuchu i biodrach, po czym przejechałem językiem po jego wzwodzie, a potem wziąłem go do ust, jęki szatyna wypełniały cały pokój, co było muzyką dla moich uszu. 

- Zayn, błagam! - wydusił z siebie - Zrób to bo zaraz oszaleje!

Nie musiał dwa razu prosić, pośliniłem palce i po kolei, aż do trzech wsuwałem je w jego wejście, widziałem jak wił się po łóżku, kiedy stwierdziłem że sam już nie wytrzymam zrzuciłem z siebie bokserki i nałożyłem jeszcze trochę śliny na mojego penisa, po czym wszedłem w niego pewnym ruchem co spotkało się z krzykiem ze strony Louisa. Sam odetchnąłem głęboko zanim zacząłem się w nim poruszać, połączyłem nasze usta i zwiększyłem tempo, paznokcie szatyna wbijały się w moje plecy, ale mi to nie przeszkadzało. Louis niedługo później zastygł dochodząc na nasze brzuchy i zaciskając się na mnie przez co sam doszedłem szybciej niż się spodziewałem. Opadłem na szatyna starając się wziąć głębszy oddech, wysunąłem się z niego co nie obeszło się bez skrzywienia na jego twarzy na co bez wahania pocałowałem go w nos, a on posłał mi rozbawiony uśmiech. Nigdy, przenigdy tym bardziej po dzisiejszym rozpoczęciu spotkania biznesowego nie spodziewałbym się, że trafię do łóżka z Louisem Tomlinsonem i że będzie mi się to tak bardzo podobało. Położyłem się obok szatyna i objąłem jego drobniejsze ciało, myślę że spotkania biznesowe będą teraz jeszcze ciekawsze. 

******************************************************

Zapraszam do moich prac:

♥Holiday madness||Ziall
♥Sweet lies||Ziall
♥Holiday miracle||Ziall

♥Mistake || Ziall

ziallxziall


Elevator  

Prompty ♥Where stories live. Discover now