Pomysł od Kabanosiik ♥
Louis - 20 lat
Harry - 24 lata1,8 tyś słów
Louis POV
- Jak łazisz frajerze! - krzyknął do mnie jakiś chłopak.
Przeprosiłem go szybko i ruszyłem w dalszą drogę do pracy do której już praktycznie byłem spóźniony, wpadłem do kawiarni pięć minut po ósmej, Niall z którym współpracowałem pokręcił tylko głową i wstawiał ostatnią blaszkę z ciastem do gablotki.
- Czy Ty kiedyś Louis zejdziesz na ziemię? - westchnął blondyn.
- Mam po prostu pecha okej? Cały świat przeciwko mnie, te sprawy. - odparłem zdejmując kurtkę na zapleczu i wkładając na jej miejsce zielony fartuszek.
Miałem szczęście, że Niall to mój kumpel i nie wyda moich spóźnień szefowi bo chyba bym stracił pracę po tygodniu. Dziś to ja obsługiwałem kasę, a Niall robił kawę i nakładał słodkości na talerzyki. Na nasze szczęście to mała kawiarenka, więc nawet w porze lunchu nie ma tutaj tłumów. Po obsłużeniu wszystkich którzy byli w kolejce, pomogłem Niallowi z zamówieniami i miałem chwilę wolnego, oparłem się o blat koło kasy i zatopiłem się w swoich myślach. Męczyła mnie sytuacja z rana, znowu zawaliłem sprawę jak z resztą zwykle, bo jestem beznadziejny i nawet najprostsze rzeczy mi nie wychodzą. Patrzyłem na klientów kawiarni, śmiali się i rozmawiali, kilka par trzymało się za dłonie i patrzyło sobie w oczy z widoczną miłością z mojego zamyślenia wyrwało mnie głośne odchrząknięcie.
- Dzień dobry, co mogę podać? - spytałem, a potem spojrzałem na klienta.
Chłopak stojący przede mną był po prostu tak gorący, że na chwilę zapomniałem jak się oddycha, brązowe roztrzepane włosy przyciągały uwagę, a zielone oczy błyszczały szczęściem.
- Poproszę karmelową latte, ciasto orzechowe i Twój numer na paragonie. - uśmiechnął się.
- Karmelowa latte, ciasto orzechowe i ... - wyliczałem po czym się zaciąłem bo uświadomiłem sobie co ten chłopak właśnie powiedział.
Spojrzałem na niego uważnie i uniosłem brew, na pewno świetnie się bawi robiąc sobie ze mnie żarty, widać że jest ode mnie starszy, a poza tym taki ktoś jak on w życiu nie chciałby się umówić z takim zerem jak ja.
- Pięć funtów poproszę. - odparłem nie patrząc na chłopaka.
- Reszty nie trzeba. - odparł podając mi dziesięć funtów.
Niall przygotował zamówienie, a ja położyłem czysty paragon na tacce, chłopak wziął swoje zamówienie i usiadł w rogu kawiarni. Wyjąłem kubki ze zmywarki i zacząłem każdy po kolei przecierać, zanim ustawiłem je na szafce i tak robiłem przez kolejne pół godziny, po czym wstawiłem kolejne naczynia do urządzenia.
- Przepraszam. - usłyszałem i odwróciłem się, westchnąłem widząc szatyna za blatem.
- W czym mogę pomóc? - posłałem sztuczny uśmiech.
- Moje zamówienie było nie kompletne. - stwierdził.
- Jak to? - zdziwiłem się bo zamawiał tylko kawę i ciastko, ciężko byłoby mi o czymś zapomnieć.
- Prosiłem o kawę, ciastko i Twój numer na paragonie, który z tego co widzę jest pusty. - pomachał mi nim przed nosem - Więc może nie będę owijał w bawełnę i umówisz się ze mną? - spytał.
- Nie dziękuję. - odpowiedziałem, bo jakbym się zgodził na pewno by mnie wyśmiał i powiedział, że to żart.
- Czemu? Masz kogoś? - drążył dalej.