Pomysł od Wladca_spojlerow ♥
Od autorki: Skrzynka na prompty oficjalnie otwarta ;)
Uwagi:
♥Zayn bottom
♥smut
♥1,7 k słówZayn POV
- Uważaj na siebie Zee i napisz jak tylko dotrzesz do domu. - poprosiła mnie Doniya.
- Spokojnie dam sobie radę. - zapewniłem ją poprawiając spódniczkę i obciągając rękawy przy dużego swetra.
- Idź prosto do domu, nie łaź jak masz to w zwyczaju, jest późno. - dalej mówiła.
- Mam osiemnaście lat Doni, jestem odpowiedzialny. - przewróciłem oczami.
- W porządku, nie zapomnij się odezwać. - poprosiła jeszcze raz.
- Paaa. - pożegnałem się i wyszedłem z mieszkania siostry.
Wieczór był ciepły i przyjemny, szedłem wolnym krokiem do swojego mieszkania, które dzieliłem z dwójką przyjaciół, Calum i Ashton byli świetnymi ludźmi, mieszkanie z nimi było bardzo przyjemne i bezproblemowe. Usłyszałem przeraźliwy krzyk niedaleko mnie, zatrzymałem się tuż przed zakrętem w uliczkę.
- Dalej Louis załatwiamy to szybko i po kłopocie. - usłyszałem męski głos.
- Tylko musimy gdzieś schować to ciało Niall. - mruknął jak mniemam drugi mężczyzna.
Usłyszałem strzał i moja ciekawość wzięła górę, wychyliłem się zza ściany i zobaczyłem dwójkę mężczyzn i nie ruszającą się kobietę leżącą przed nimi.
- Kurwa Louis kto tam stoi? - rzucił blondyn.
- Cukiereczku nie ruszaj się. - powiedział szatyn, a ja stałem jak wryty.
Chłopak podszedł do mnie, złapał mnie z tyłu za ręce i wrócił ze mną do miejsca, gdzie stał jego przyjaciel.
- Weź ją Niall i wrzuć na pakę, a ja zajmę się tym ślicznym chłopczykiem, bierzemy go ze sobą. - odparł szatyn.
- Jestem całkowicie za. - blondyn oblizał usta.
Poczułem szarpnięcie, byłem przerażony jak nigdy wcześniej, szatyn prowadził mnie w nieznanym kierunku, po chwili zobaczyłem dużego czarnego vana, zostałem tam praktycznie wrzucony, a drzwi zostały zamknięte. Starałem się oddychać głęboko, ale panika opanowywała moje ciało, przypomniałem sobie o telefonie w mojej torebce i szybko go wyjąłem. W momencie kiedy wybrałem numer Doni otworzyły się drzwi z przodu i wszedł przez nie szatyn.
- O nie, nie cukiereczku, tak się nie bawimy. - wyrwał mi telefon i torebkę.
Łzy już ciurkiem spływały po moich policzkach, chłopak otworzył okno i wyrzucił przez nie mój telefon. Na miejscu kierowcy usiadł blondyn i po chwili ruszyliśmy z miejsca, szatyn zaczął przeglądać moją torebkę, widziałem że wyciągnął portfel i zaczął go przeglądać.
- Kogo my tu mamy, Zayn Malik, lat osiemnaście. Urodzony w Bradford, studiuje na uniwersytecie w Londynie socjologię. Ktoś tu chyba lubi zakupy. - zaśmiał się wyciągając moje karty rabatowe do galerii.
- Chłopaki się ucieszą. - stwierdził blondyn.
- No cukiereczku, powiesz na coś jeszcze? - spytał mnie.
Nie odezwałem się słowem, byłem zbyt przerażony na to wszystko, miałem wrócić spokojnie do domu tak jak obiecałem Doni, a tymczasem jadę nie wiadomo gdzie z ludźmi których nie znam. Jechaliśmy strasznie długo, starałem się być czujny i patrzeć gdzie dokładnie jedziemy, jednak gdzieś po drodze oparłem głowę o szybę i zasnąłem. Obudziłem się czując mocne szarpnięcie samochodu, zamrugałem kilka razy i zobaczyłem, że na miejscu kierowcy teraz siedział szatyn, a blondyn wychodził z samochodu.