Pomysł od noemiharpia ♥
Od autorki: Strasznie mi się podobał ten pomysł i dobrze mi się pisało, mam nadzieję że wam też przypadnie do gustu♥
Uwagi:
♥2k słów
Szkolne wycieczki są ciężkie, tym bardziej te górskie, które wyciągają z człowieka resztki energii. Nauczyciele stwierdzili, że świetnym pomysłem będzie wysłać ostatnie klasy na wyjazd w celu oczyszczenia umysłu przed egzaminami końcowymi. Kim byliby uczniowie nie wykorzystując tego czasu na imprezy? Nawet jeśli mieliby przez cały kolejny dzień chodzić po górach z bólem głowy i ogromnym pragnieniem. Tak też skończyli Louis i Ashton, każdy z nich trzymał w dłoni półtoralitrową butelkę wody z której co raz brali po łyku. Ciężkie plecaki nie ułatwiały im chodzenia, więc sumując to wszystko przyznali sobie, że przesadzili ostatniego wieczoru.
- Kurwa Louis chyba nie dam rady. - kucnął Ashton.
- Bierz się w garść bo zgubimy się. - jęknął szatyn.
- Będę wymiotował. - chłopak zakrył dłonią usta i odszedł kilka kroków od przyjaciela.
Liama i Luke'a też męczył kac, ale dużo lżejszy niż tamtą dwójkę, suchość w ustach była dość męcząca, ale ból głowy ustąpił po pierwszej tabletce przeciwbólowej. Luke starał się znaleźć chodź kreskę zasięgu i wysłać sms do mamy z informacją, że wszystko jest w porządku. Niestety niezdarność blondyna dała się we znaki i runął jak długi przez rozwiązane sznurówki w jego butach. Szatyn westchnął i pokręcił głową, w czasie gdy jego przyjaciel wiązał buty on zbierał rzeczy, które wysypały się z plecaka.
- Nie mogłeś porządniej zawiązać tych butów? - skrzywił się Liam - Albo chociaż oderwać ten wzrok od komórki? Co Ty w niej w ogóle robiłeś?
- Szukałem czegoś co odstraszy kleszcze? - powiedział Luke jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie - Wiesz ile tego cholerstwa tutaj jest?
- Dobra jak skończyłeś to idziemy dogonić resztę grupy. - postanowił szatyn i razem zaczęli iść przed siebie.
Po chwili dotarli do miejsca, które rozchodziło się na trzy inne drogi, Liam spojrzał na każdą i starał się też prześledzić ślady na piasku, które mogłyby wskazać, gdzie poszła ich grupa. Niestety na nic się im to nie zdało, szatyn wziął kilka głębokich oddechów, ponieważ w innym wypadku Hemmings dostałby opierdol roku.
- To jakiś pieprzony żart prawda? - rzucił szatyn właściwie do nikogo - Zaraz ktoś ogarnie, że nas nie ma i przyjdą po nas.
Payne spojrzał na przyjaciela, który usiadł na zawalonym pniu drzewa i panicznie szukał czegoś w swoim plecaku.
- No tak bo przecież wielki pan Irwin nie mógł się powstrzymać przed piciem. - zza zakrętu wyszło dwóch chłopaków, których Liam kojarzył z równoległej klasy.
- Chcę ci przypomnieć, że ty też piłeś! - fuknął Ashton.
- Ale ja nie rzygałem jak kot przez kolejne piętnaście minut. - Louis spojrzał na dwóch chłopaków - Chwila wy jesteście od nas ze szkoły. - rzucił - Gdzie reszta grupy?
- Zaraz wy też się zgubiliście? Myślałem, że ktoś was wysłał po nas. - jęknął Payne.
- Co kurwa? Czyli zgubiliśmy się w pieprzonym lesie? - Tomlinson przetarł dłońmi twarz.
- Bez gówna Sherlocku. - bąknął Liam.
- Aaaaa. - nagle rozniósł się krzyk Ashtona.
Gdy chłopcy odwrócili się, Luke stał nad chłopakiem przerażony, a Irwin leżał na ziemi zwinięty w kłębek z dłońmi pocierającymi oczy.