Better place || Zaniam

2.3K 123 7
                                    

Pomysł od noemiharpia ♥

Od autorki: Nie wiem co myśleć o tym smucie i czy powinnam się do niego przyznawać xD Byłabym wdzięczna za jakieś komentarze bo sama nie wiem co myśleć o tym, troszkę przerobiłam końcówkę, żeby ładnie tego smuta wpleść więc mam nadzieję że autorka pomysłu nie ma mi tego za złe. ♥

uwagi:
♥trókąt
♥smut
♥3,5 k słów


Zayn POV

Zrobiłem kilka kroków do tyłu podziwiając moje nowe dzieło, może było to i zwykłe graffiti, ale dla mnie to była forma wyrażenia siebie. Wyjąłem z kieszeni paczkę fajek i odpaliłem jednego, miałem do dokończenia jeszcze kilka elementów, ale musiałem poczekać aż farba trochę podeschnie bo inaczej kolory by mi się pomieszały. 

- Hej dzieciaku! Co Ty wyprawiasz!? - usłyszałem krzyk i spojrzałem w prawo, gdzie stało dwóch policjantów.

Rzuciłem papierosa, zgarnąłem dwie puszki z farbą i w biegu wrzuciłem je do plecaka, biegłem ile sił miałem w nogach. Słyszałem krzyki mężczyzn niedaleko mnie, musiałem ich jakoś zgubić, udało mi się to przeskakując płot na czyjąś posesje. Jak tylko usłyszałem, że policjanci przebiegli moją kryjówkę, wstałem i rozejrzałem się czy jestem już bezpieczny, poczułem ciągnięcie za nogawkę, spojrzałem w dół widząc psa szarpiącego moje spodnie.

- Ej zostaw mnie kundlu. - machałem nogą,

- Ej dzieciaku wyjazd z mojej posesji. - krzyknął jakiś koleś z tarasu.

Pies w końcu mnie puścił, a ja wróciłem tą samą drogą którą przyszedłem, dobrze że byłem w zupełnie innej części miasta niż ta w której mieszkam i nikt mnie tu nie zna. Denerwowało mnie to, że w kółko nazywali mnie dzieciakiem, chodzę do ostatniej klasy, a właściwie zaraz ją kończę. Spacerem z kolejną fajką w ustach wróciłem do domu, miałem nadzieję że uda mi się przemknąć będąc niezauważonym. Niestety na środku holu w moim plecaku zabrzęczały puszki demaskując mnie.

- Zayn! - usłyszałem nieprzyjemny głos - Jeśli zaraz Cię tu nie będzie nie chciałbym być w twojej skórze.

- Możesz sobie pomarzyć. - wysyczałem.

- Jak ty się odzywasz gówniarzu do ojca? - krzyknął mężczyzna przychodząc do holu.

- Tak jak powinienem. - prychnąłem.

- Masz to co chciałem? - zmienił temat.

- Nie będę kupował Ci alkoholu, ani tobie ani matce. - wykrzyczałem mu w twarz.

- Niewdzięczny gówniarzu nie zapominaj kto cię utrzymuje. - wydarł się.

- Od dłuższego czasu jakbyś nie zauważył sam kupuje sobie jedzenie i płace za swoje rzeczy, ty dajesz mi tylko dach nad głową, który swoją drogą jest gówniany. - wyrzuciłem z siebie.

- Sam tego chciałeś. - poczułem pieczenie na policzku.

Ojciec popchnął mnie i uderzyłem o ścianę po czym osunąłem się w jej dół, chwilę później poczułem tępy ból w głowie, a potem w okolicach brzucha. Nie szczędził sobie przy tym wyzwisk, krzyknąłem czując jak przydeptuje mi palce w lewej ręce, skończył wszystko spluwając na mnie i wyszedł trzaskając drzwiami. Chwilę poczekałem i złapałem oddech po czym podniosłem się, czułem coś ciepłego na mojej twarzy, przetarłem okolice skroni i spojrzałem na palce, które ku mojemu nieszczęściu były czerwone. Spojrzałem do salony, gdzie na kanapie leżała zapewne pijana matka, bo nawet nie obudziła się. Doczłapałem się do łazienki, próbowałem ogarnąć się jakkolwiek, przerażał mnie fakt że nie mogę ruszać dwoma palcami w lewej ręce. Jęknąłem wiedząc, że czeka mnie podróż do szpitala bo to już nie są żarty. 

Prompty ♥Onde histórias criam vida. Descubra agora