Delegation || Ziall

Start from the beginning
                                    

***

Przyszedł dzień powrotu Zayna, odpowiadałem zwodząco na jego smsy. Za każdym razem zapewniałem go, że wszystko jest okej tylko się rozchorowałem. Usłyszałem dźwięk frontowych drzwi przez co się spiąłem i spanikowałem.

- Niall skarbie? Wróciłem! - głos Zayna przyprawił mnie o płacz.

Byłem szczęśliwy i przerażony jednocześnie, zakopałem się w kołdrze w naszej sypialni i czekałem, aż sam do niej przyjdzie. Byłem w stanie się tu położyć dopiero po wyrzuceniu całej pościeli i kupieniu nowej co zrobiłem przez internet, choć i tak było to dla mnie ciężkie.

- Niall? - wyraźnie usłyszałem, że mój chłopak jest już w sypialni - Bardzo źle się czujesz? - spytał zmartwiony.

Pokiwałem tylko głową, brunet chciał mi jakkolwiek pomóc jednak zbyłem go mówiąc, że niczego nie potrzebuję. Na moje szczęście, Zayn był zmęczony podróżą i zajęty rozpakowywaniem się, więc sam miałem spokój. Spiąłem się, gdy położył się koło mnie w łóżku i chciał mnie objąć.

- Co ty robisz? - odsunąłem się.

- Przytulam mojego chłopaka? Stęskniłem się Ni. - znowu próbował mnie objąć.

- Zachorujesz, złapiesz ode mnie to paskudztwo. A wtedy nie będziesz mógł chodzić do pracy i nie dostaniesz awansu. - westchnąłem.

- Masz rację. - powiedział smutno - Dobranoc kochanie. - zgasił światło.

- Dobranoc. - mruknąłem.

***

Przez kolejne trzy tygodnie nasze życie wyglądało podobnie, ja sam brałem popołudniowe zmiany w pracy wracając do domu po 22.00. Byłem już wtedy bardzo zmęczony, brałem szybki prysznic i kładłem się spać, a gdy wstawałem po godzinie dziewiątej, Zayna już nie było w domu. W pracy mieliśmy dużo stresu z powodu oddania ważnego projektu, dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik i było to wyraźnie widoczne w firmie. Dziś wyjątkowo źle się czułem, ciągle było mi duszo i kręciło mi się w głowie. Twardo pracowałem dalej, ale przy kserowaniu dokumentów dla szefa, nie dałem już rady i straciłem przytomność. Obudziłem się na podłodze, a nade mną stał Louis z którym współpracuje w jednym gabinecie.

- Wszystko okej Niall? - spytał.

- Tak jest dobrze, boli mnie tylko głowa. - jęknąłem.

- Uderzyłeś tyłem głowy o szafkę, więc nie dziwne. Gadałem z szefem, ochłoń trochę i zawiozę cię do szpitala. - odparł.

- Nie trzeba. - zaprzeczyłem.

- To polecenie służbowe szefa Niall. - zaznaczył, a ja nie miałem nic do gadania.

Tak jak powiedział Louis pojechaliśmy do szpitala, gdzie zrobili mi komplet badań. Lekarz na chwilę zawiesił się przy badaniach krwi i spojrzał na mnie uważnie.

- No panie Horan gratuluję. - uśmiechnął się.

- Co? - zdziwiłem się.

- Jest pan w ciąży wnioskując po podwyższeniu jednego z parametrów, jest to wczesny etap jednak jest do dość widoczne w wynikach. - odparł i zapisał coś na kartce - W związku z tym uderzeniem i upadkiem chciałbym jeszcze zlecić usg oraz konsultacje z ginekologiem. - podał mi skierowanie.

Po godzinie miałem pewność, byłem w trzecim tygodniu pieprzonej ciąży. Łzy leciały po moich policzkach bo wiedziałem, że będę musiał powiedzieć o tym Zaynowi. 

- Co się stało? - podszedł do mnie Louis - Czemu płaczesz? Coś jest nie tak po tym upadku?

- Utrata przytomności spowodowana była ciążą. - westchnąłem.

Prompty ♥Where stories live. Discover now