Rozdział XXXV

1.2K 111 49
                                    

Włączcie piosenkę, proszę :) Jest ona dopełnieniem poniższego tekstu i wprowadzi Was w odpowiedni nastrój. Może nawet wzruszy. Wsłuchajcie się w melancholijną melodię, piękny tekst, dajcie się ponieść. Miłego czytania ;3

  Po projekcji filmiku wśród zebranych jeszcze długo panowała cisza. Wszyscy potrzebowali chwili, żeby przetrawić te tragicznie informacje. Na twarzach ludzi, którzy nie zbyt dobrze znali Asha malowało się jedynie zdezorientowanie pomieszane z niedowierzaniem, natomiast twarze jego przyjaciół...wyrażały czysty ból i smutek. Każdy z nich chciałby, żeby okazało się to jakimś głupim żartem, w którym Ash zaraz wyskoczy zza rogu i krzyknie: nabrałem was! Ale nic takiego się nie stało. Asha wciąż nie było wśród nich, a jego słowa w kółko rozbrzmiewały w ich głowach.

  Nagle przez tłum przepchnęła się Alyia, której twarz była mokra od łez.

- Mało zabawny ten wasz żart. – warknęła, popychając Sebastiana, a następnie odwróciła się do Zeke'a. – Gdzie tak naprawdę jest Ash?

  Zeke otworzył usta, ale nie bardzo wiedział co miałby powiedzieć, więc zamknął je z powrotem. Pokręcił głową i wlepił wzrok w podłogę.

- Gdzie on jest?! – krzyknęła Alyia, rzucając się na Zeke'a z pięściami.

  Chłopak zareagował bardzo szybko, łapiąc ją za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Dziewczyna zaczęła rzucać się w jego objęciach, ale Zeke mocno ją trzymał. Gdy Alyię powoli opuściły siły, wtuliła twarz w koszulkę przyjaciela i zaczęła płakać.

- Gdzie jest mój Jay? – szepnęła pomiędzy kolejnymi dreszczami, które wstrząsały jej ciałem.

  Na dźwięk prawdziwego imienia przyjaciela, Zekowi ścisnęło się serce. Skinął ręką na Alberta, a ten zrozumiał go bez słów. Zebrał wszystkich członków Genesis i poprowadził ich w głąb pomieszczenia, w stronę łóżek. Zostali tylko przyjaciele Zeke'a, Alyia, która płakała w jego ramionach, Melanie, Matt i Albert. Czarnoskóry podszedł do Alyii i delikatnie odsunął ją od Zeke'a, po czym sam objął ją i poprowadził w stronę jej pokoju. Oboje zniknęli za ciemną kotarą.

  Zeke zamarł w bezruchu z rękami zwisającymi bezwiednie po bokach, nie wiedząc co ma powiedzieć ani jak się zachować. W jego głowie odbijały się echem słowa Asha. Zamierzam ze sobą skończyć. Zamierzam ze sobą skończyć. Zamierzam. Ze. Sobą. Skończyć.

  Zeke, czując, że nogi się pod nim uginają, upadł na kolana na ziemię. Obraz przed oczami zaczął mu się rozmazywać, gdy spojrzał załzawionymi oczami w sufit. Poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Gdy spojrzał na osobę obok, miał wrażenie, że to Ash z tym jego głupkowatym uśmiechem na twarzy. Jednak, gdy zamrugał, obok niego stał Russel. Chłopczyk miał równie zapłakaną twarz co on. Zeke podniósł się ostatkiem sił i przygarnął do siebie Russa. Dla nich obojga Ash był jak brat, więc Zeke rozumiał uczucia chłopca, podobnie jak Russ rozumiał jego uczucia.

  Kątem oka Zeke zauważył, jak ktoś podszedł do nich z boku i jedną rękę zarzucił mu na szyję, a drugą na ramię Russela. Sebastian. Chłopak spojrzał na przyjaciół ze smutkiem i przytulił ich z całej siły. Następnie dołączył do nich Craig, Halsey, Logan, Amaya, Andrew, Ana, Ian, Veronica, Jack, Philip oraz cała reszta.

  Stali bez słowa przytuleni do siebie nawzajem. W tamtej chwili potrzebowali siebie nawzajem bardziej niż powietrza. Przypominali kostki domina – gdy jedno się przewróciło, skutki dotykały ich wszystkich. Byli pokręconą, skrzywdzoną przez życie rodziną, która tworzyła jedność. Troszczyli się o siebie, wspierali i razem śmiali. Oraz razem cierpieli.

  Choć każdy z nich w głębi duszy miał nadzieję, że Ash przeżył pojedynek, to nadal mieli w głowie jego słowa: nawet jeśli wygra, to zamierza popełnić samobójstwo. Bardzo chcieli, żeby ich przyjaciel zmienił jednak zdanie. Żeby żył i był wśród nich. Jednak życie ich nauczyło, że lepiej pogodzić się ze stratą przyjaciela niż żywić się złudną nadzieją, że jeszcze kiedyś go zobaczą.

Andetta (Zakończone)Where stories live. Discover now