Rozdział VIII

2.2K 175 10
                                    


  Przeciągnąłem się i wytarłem ręce w szmatkę, na której zostały ciemne smugi smaru. Pracowało mi się tak dobrze, że postanowiłem również zajrzeć do ścigacza Zeke'a. Okazało się, że trzeba tylko trochę dokręcić hamulce, więc nie zajęło mi to dużo czasu. Za to przy moim trzeba było trochę pogrzebać. Skończyłem pracę chwilę temu i postanowiłem, że zajrzę do domu i sprawdzę czy wszystko w porządku.

  Przykryłem ścigacze starymi prześcieradłami i wyszedłem z garażu. Promienie słoneczne zaczęły łaskotać mnie w twarz i wdzierać pod powieki. Zakryłem oczy ręką. Już ranek?, pomyślałem zdziwiony. Pokręciłem głową z niedowierzaniem.

  Obszedłem domek i wszedłem po cichu do środka. Od razu usłyszałem głośny śmiech, na co sam się uśmiechnąłem. Stanąłem w progu kuchni, kładąc ręce na biodrach. W pomieszczeniu krzątało się dziesięć osób w różnym wieku i różnej płci. Dopiero gdy odchrząknąłem głośno, wszystkie spojrzenia zwróciły się w moją stronę.

- Cześć. – rzuciłem.

  Pierwsza podbiegła do mnie Ana, rozkładając ręce na boki. Po chwili uśmiech zszedł z jej twarzy. Zlustrowała mnie spojrzeniem. Przeniosłem wzrok na swoje ubranie i zauważyłem, że jestem cały ubrudzony smarem i kurzem. Uśmiechnąłem się krzywo do dziewczyny. Ta machnęła ręką, roześmiała się i uściskała mnie.

  Później przywitałem się z Andrew, Jackiem, Alysson i resztą. Zaczęli mnie zasypywać tysiącami pytań.

- Hej, spokojnie! – powiedziałem trochę głośniej. – Zjedzcie śniadanie, a ja wezmę szybki prysznic i wtedy pogadamy.

  Wszyscy skinęli głowami ze śmiechem. Ruszyli w stronę salonu. Każdy niósł swój talerz wypełniony kanapkami i szklankę herbaty. Domyśliłem się, że odkryli zapasy w garażu.

  Skierowałem się w stronę łazienki i wpadłem na Sebastiana, który miał na sobie jedynie ręcznik przewiązany w pasie.

- Cześć, Ash – przywitał się i zlustrował mnie spojrzeniem. – Stary, zdecydowanie potrzebujesz kąpieli.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem. – odparłem z uśmiechem.

- Kto cię tak urządził?

- Mój motocykl – rzuciłem, mijając Sebastiana.

  Wziąłem szybki prysznic, dokładnie zmywając z siebie cały brud i pot. Gdy zacząłem się wycierać ręcznikiem, zdałem sobie sprawę, że nie wziąłem ze sobą czystych ubrań. Postanowiłem więc, że skorzystam z metody a'la Sebastian. Przewiązałem ręcznik w pasie i wyszedłem na zewnątrz.

  Gdy stanąłem w progu, poczułem na sobie palący wzrok dziewczyn. Co najgorsze chłopaków też.

- Gapicie się jakbyście mnie tak widzieli pierwszy raz. – powiedziałem, przewracając oczami. W Andettcie mieliśmy tylko dwa pomieszczenia z prysznicami: jedno dla dziewczyn, drugie dla chłopców. Nic więc dziwnego, że często widywaliśmy się w takich okolicznościach.

- Chłopie, proszę cię, ubierz się, bo mi dziewczynę rozpraszasz! – parsknął Andrew, zasłaniając dłonią oczy uśmiechniętej Alyssone.

  Przeszedłem przez salon i wszedłem do mojej sypialni. Z ulgą stwierdziłem, że nikogo już tutaj nie ma. Najgorsze było to, że chyba nikt nie nauczył tych dzieciaków sprzątać. Pościel na moim łóżku była zwinięta w kulkę, na podłodze leżał śpiwór, ręczniki i czyjaś bluzka. Wyglądało to jakby przez moją sypialnie przeszedł huragan.

  Wyjąłem z szafy bluzkę i czyste spodnie. Zostawiłem na wieszakach kilka ubrań, bo nadal nie byłem pewien czy chcę mieszkać w siedzibie Genesis.

Andetta (Zakończone)Where stories live. Discover now