Rozdział XV

1.7K 160 15
                                    

Chcę podziękować pewnej osobie, dzięki której się ogarnęłam i wrzucam kolejny rozdział! Tak, to o Ciebie chodzi PragneDotknacGwiazd :D Dzięki, że to czytasz!

  Stałem jak wryty, patrząc jak ciałem Alyii wstrząsa dreszcz. Wtedy dziewczyna otworzyła oczy. Patrzyła prosto na mnie. Miałem wrażenie, ze z całego jej ciała emanował smutek. Przebijał się w spojrzeniu, którym mnie obdarzyła, wygiętych w podkówkę wargach i łzach spływających po jej policzkach. Świadomość, że to ja byłem powodem, dla którego ona się tak czuje, był cholernie bolesny. Wszystkie moje mięśnie były tak mocno napięte, że miałem wrażenie, że zaraz rozerwą skórę.

  Naprawdę miałem cholerną ochotę podejść do mojej dziewczyny, przytulić z całej siły i powiedzieć co do niej czuję. Ale przecież ona nie była moja. Więc nie mogłem się zachowywać się jakbym miał do niej jakiekolwiek prawa. Straciłem je w momencie, gdy powiedziałem, żeby o mnie zapomniała.

- Ash. – szepnęła, odrywając się od ściany. Wyciągnęła dłoń w moją stronę. Ja również to zrobiłem, ale cofnąłem szybko rękę. Jednak nie dość szybko, żeby dziewczyna nie zobaczyła bandaża.

Alyia otarła mokre policzki i spojrzała na mnie z troską.

- Co ci się stało?

- A co cię to interesuje? – spytałem, siląc się, żeby mój głos zabrzmiał chłodno i stanowczo.

  Najwidoczniej dziewczyna nie dała się na to nabrać. Oczywiście, że nie! Była zbyt bystra. Zawsze potrafiła dostrzec moje uczucia.

- Co ci się stało? – powtórzyła z naciskiem.

- Powiem to najgrzeczniej jak potrafię. – warknąłem, nie patrząc jej w oczy. – Gówno cię to powinno obchodzić.

  Wyminąłem ją, przetarłem zmęczone oczy i wbiegłem po schodach do mojego pokoju. Zatrzasnąłem za sobą drzwi. Oparłem się o nie i powoli osunąłem na podłogę.

  Moje całe ciało drżało. Nie panowałem nad tym. Przecież tego właśnie chciałem - żeby Alyia się ode mnie odczepiła, żeby zapomniała. Dlaczego więc widok jej łez tak bardzo mnie zabolał? Wstałem z podłogi i zacząłem przemierzać pokój.

- Coś ty narobił, Ash? – spytałem samego siebie, opadając na łóżko. Potarłem twarz dłońmi i poczułem coś ciepłego. Bandaże były przesiąknięte krwią i zostawiły brzydkie plamy na rękawach bluzy. Pewnie, gdy zacisnąłem ręce w pięści, strupy musiały popękać.

  Skoro Alyia tak reaguje, to znaczy, że jest bliska załamania, pomyślałem. A gdy tylko się złamie, zacznie mnie nienawidzić. Sama myśl o tym mnie przerażała, więc nie wypowiedziałem tego na głos.

  Do pokoju wtoczył się Zeke, Craig i Sebastian. Rzuciłem im spojrzenie pod tytułem ,,bez kija nie podchodź". Na Zeke'a to nie działa, ale jeśli chodzi o pozostałą dwójkę, to jak najbardziej. Craig i Sebastian podnieśli ręce do góry w obronnym geście i usiedli na swoich łóżkach.

  Wstałem z materaca i wyjąłem z szuflady apteczkę. Zacząłem odklejać stare bandaże od ran. Wytarłem nimi spływającą po moich palcach krew i nakleiłem na skaleczenia ogromne plastry. Na to nałożyłem gazę i ponownie owinąłem świeżymi bandażami.

  Zeke przyglądał mi się w milczeniu, więc w końcu podniosłem na niego wzrok i uniosłem brwi.

- No co? Zasłużyłeś sobie na to. – fuknął, wzruszając ramionami.

- O co ci znów chodzi?

- O twoją ukochaną. Może jak trochę pocierpisz, to mózg zacznie ci normalnie pracować i przestaniesz ją ranić. – wyjaśnił. Wskoczył na łóżko tuż obok mojego i odwrócił się tyłem do mnie.

Andetta (Zakończone)Where stories live. Discover now