Rozdział VII

2.4K 167 4
                                    

- To ty jesteś Ash?

 Odwróciłem się na dźwięk kobiecego głosu. Moim oczom ukazała się starsza kobieta o włosach przyprószonych srebrem zaplecionych w warkocza. Miała na sobie za dużą sukienkę w kwiaty, która wisiała na niej, podkreślając jej drobną posturę.

Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Kobieta z uśmiechem chwyciła ją i ścisnęła.

- Melanie – powiedziała.

- Miło mi Panią poznać. – odparłem uprzejmie.

Kobieta machnęła ręką.

- Jaka tam pani? Nie rób ze mnie jeszcze starszej niż wyglądam. – zaśmiała się. – Jestem pewna, że wszyscy są bardzo ciekawi zarówno twojej historii jak i twoich przyjaciół, ale żaden z nich nie jest na tyle odważny, żeby poprosić kogoś z was, żebyście coś o sobie opowiedzieli. Nasza organizacja przyjmuje wszystkich, którzy chcą coś zmienić w tym popapranym świecie, ale sam rozumiesz, że wasza obecność tutaj wywołała niemałe zdziwienie i spotęgowała naszą ciekawość. W końcu jako jedyni mieliście sposobność osobiście poznać Lionela.

- I jesteśmy wybrykami natury. – dodałem, cały się spinając.

  Kobieta pokręciła głową i położyła mi chudą dłoń na ramieniu. Spojrzałem w jej wyblakłe zielone oczy i nie zobaczyłem w nich żadnych złych intencji, jedynie troskę i miłość.

- Nie mów tak, chłopcze. To, że różnisz się od nas predyspozycjami i zdolnościami, nie czyni z ciebie mutanta. Jesteś człowiekiem, Ash, jak my wszyscy. – odparła. – Ale nie zaprzeczę, że niektórzy mają wątpliwości co do waszego pobytu tutaj. Boją się was i twierdzą, że pracujecie dla Lionela i zamierzacie nas wydać w jego ręce.

  Spojrzałem na nią zdziwiony. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, a nawet nie pomyślałem, że nasz obecność tutaj może się spotkać z taką reakcją. Byłem tak skupiony na bezpieczeństwie moich przyjaciół, że takie myśli nie przeszły mi przez głowę.

Podrapałem się po karku.

- Czyli, chce Pani...to znaczy, chcesz, żebym opowiedział naszą historię? Dobrze rozumiem? – spytałem.

Melanie skinęła głową.

- Opowiedz nam to, co uważasz za stosowne, a resztę zostaw dla siebie. – odparła z matczynym uśmiechem. – Ja wierzę ci na słowo i wiem, że jesteście po naszej stronie. Podobnie jak Alyia i Albert. Ale myślę, że dla własnego dobra powinieneś naświetlić wszystkim to, co was spotkało. To by wszystkich uspokoiło.

Powoli pokiwałem głową. Jej słowa wydawały się sensowne.

- Słuchajcie, kochani! – krzyknęła kobieta.

Spojrzałem na nią z przerażeniem. Że niby teraz miałem im o nas opowiedzieć?

- Ash zaproponował, że nam powie swoją historię. – powiedziała spokojnie Melanie, nie zwracając uwagi na moje machanie rękami i wymowne spojrzenia.

Parę osób pokiwała głowami z przejęciem, inni wlepili we mnie swoje spojrzenia.

- Stary, co ty wyrabiasz? – spytał Zeke, odciągając mnie na bok.

Wzruszyłem ramionami.

- Tamta kobieta powiedziała, że niektórzy się nas obawiają. Myślą, że chcemy ich wydać Lionelowi. – odparłem. – Dlatego poradziła mi, żeby opowiedział o Andettcie i ich przekonał, że jesteśmy po ich stronie.

- A niby jak to ma nam pomóc zdobyć ich zaufanie? – spytał sarkastycznie przyjaciel, splatając ręce na piersi.

- Oj, złotowłosa! Czy ja zawsze muszę ci wszystko tłumaczyć? – jęknąłem.

Andetta (Zakończone)Where stories live. Discover now