- To ty jesteś Ash?
Odwróciłem się na dźwięk kobiecego głosu. Moim oczom ukazała się starsza kobieta o włosach przyprószonych srebrem zaplecionych w warkocza. Miała na sobie za dużą sukienkę w kwiaty, która wisiała na niej, podkreślając jej drobną posturę.
Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Kobieta z uśmiechem chwyciła ją i ścisnęła.
- Melanie – powiedziała.
- Miło mi Panią poznać. – odparłem uprzejmie.
Kobieta machnęła ręką.
- Jaka tam pani? Nie rób ze mnie jeszcze starszej niż wyglądam. – zaśmiała się. – Jestem pewna, że wszyscy są bardzo ciekawi zarówno twojej historii jak i twoich przyjaciół, ale żaden z nich nie jest na tyle odważny, żeby poprosić kogoś z was, żebyście coś o sobie opowiedzieli. Nasza organizacja przyjmuje wszystkich, którzy chcą coś zmienić w tym popapranym świecie, ale sam rozumiesz, że wasza obecność tutaj wywołała niemałe zdziwienie i spotęgowała naszą ciekawość. W końcu jako jedyni mieliście sposobność osobiście poznać Lionela.
- I jesteśmy wybrykami natury. – dodałem, cały się spinając.
Kobieta pokręciła głową i położyła mi chudą dłoń na ramieniu. Spojrzałem w jej wyblakłe zielone oczy i nie zobaczyłem w nich żadnych złych intencji, jedynie troskę i miłość.
- Nie mów tak, chłopcze. To, że różnisz się od nas predyspozycjami i zdolnościami, nie czyni z ciebie mutanta. Jesteś człowiekiem, Ash, jak my wszyscy. – odparła. – Ale nie zaprzeczę, że niektórzy mają wątpliwości co do waszego pobytu tutaj. Boją się was i twierdzą, że pracujecie dla Lionela i zamierzacie nas wydać w jego ręce.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, a nawet nie pomyślałem, że nasz obecność tutaj może się spotkać z taką reakcją. Byłem tak skupiony na bezpieczeństwie moich przyjaciół, że takie myśli nie przeszły mi przez głowę.
Podrapałem się po karku.
- Czyli, chce Pani...to znaczy, chcesz, żebym opowiedział naszą historię? Dobrze rozumiem? – spytałem.
Melanie skinęła głową.
- Opowiedz nam to, co uważasz za stosowne, a resztę zostaw dla siebie. – odparła z matczynym uśmiechem. – Ja wierzę ci na słowo i wiem, że jesteście po naszej stronie. Podobnie jak Alyia i Albert. Ale myślę, że dla własnego dobra powinieneś naświetlić wszystkim to, co was spotkało. To by wszystkich uspokoiło.
Powoli pokiwałem głową. Jej słowa wydawały się sensowne.
- Słuchajcie, kochani! – krzyknęła kobieta.
Spojrzałem na nią z przerażeniem. Że niby teraz miałem im o nas opowiedzieć?
- Ash zaproponował, że nam powie swoją historię. – powiedziała spokojnie Melanie, nie zwracając uwagi na moje machanie rękami i wymowne spojrzenia.
Parę osób pokiwała głowami z przejęciem, inni wlepili we mnie swoje spojrzenia.
- Stary, co ty wyrabiasz? – spytał Zeke, odciągając mnie na bok.
Wzruszyłem ramionami.
- Tamta kobieta powiedziała, że niektórzy się nas obawiają. Myślą, że chcemy ich wydać Lionelowi. – odparłem. – Dlatego poradziła mi, żeby opowiedział o Andettcie i ich przekonał, że jesteśmy po ich stronie.
- A niby jak to ma nam pomóc zdobyć ich zaufanie? – spytał sarkastycznie przyjaciel, splatając ręce na piersi.
- Oj, złotowłosa! Czy ja zawsze muszę ci wszystko tłumaczyć? – jęknąłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/86506843-288-k487254.jpg)
YOU ARE READING
Andetta (Zakończone)
Science FictionObiekt sto sześćdziesiąt to ja. Brałem udział w programie o kryptonimie ,,Andetta", którego celem było stworzenie żywej broni. Poddawali nas seriom badań - chcieli nas odrzeć z uczuć i sprawić, żebyśmy ślepo wykonywali każdy rozkaz. Ale coś poszło n...