Prysznic niewiele mi pomógł. Stałem pod zimnym strumieniem wody przez co najmniej piętnaście minut. Miałem ogromną nadzieję, że to mnie orzeźwi. Jednak nic z tego. W mojej głowie nadal kłębiło się tysiące myśli, a emocje buzowały, paliły mnie żywym ogniem, chcąc wydostać się na zewnątrz.
Zakręciłem wodę, wytarłem się ręcznikiem do sucha i ubrałem w czyste ciuchy. Napotkałem swój wzrok w lustrze.
- I co, kretynie? - spytałem jakbym w ogóle oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi. - Zjebałeś na całej linii.
Przeczesałem dłonią mokre włosy i wyszedłem z łazienki. Przez chwilę zacząłem się zastanawiać czy powinienem w ogóle iść na spotkanie z Alyią. Nie miałem też ochoty wracać do swojego pokoju. Jedyne o czym teraz marzyłem, to bieganie. Poczułem nieprzemożoną potrzebę poczucia wiatru na twarzy i promieni słońca. Jednak wyjście na zewnątrz równało się z rozmową z Albertem. Przez moją głowę przemknęła pewna myśl. Naprawdę potrzebowałem teraz z kimś porozmawiać. I naprawdę wydawało mi się, że jedyną odpowiednią do tego osobą jest właśnie Albert. W końcu już raz mi pomógł.
Mimo swoich obaw poszedłem w stronę biura Alyii. W końcu obiecałem, że przyjdę. Złamałbym moją żelazną zasadę, gdybym tego nie zrobił.
Odsłoniłem kotarę i zajrzałem do środka. Alyia siedziała na fotelu z nogami opartymi na blacie stolika. Trzymała w rękach kilka kartek i przeglądała je. Przerzucała dokumenty z kupki na kupkę, zakreślała coś na jednym i dopisywała na drugim.
Przeniosłem wzrok na jej twarz. W pokoju stała tylko jedna lampa, więc widziałem tylko kawałek jej twarzy, ponieważ reszta skrywała się w cieniu. W skupieniu marszczyła brwi i gryzła czubek długopisu. Różowe wargi miała lekko rozchylone. Znów chciałem poczuć jej usta na swoim policzku.
Odchrząknąłem, a Alyia przeniosła swój wzrok z dokumentów na mnie. W jej oczach zauważyłem iskierki radości, a na jej usta wkradł się uśmiech.
- Wchodź. - powiedziała, gestem zapraszając mnie do środka. Zdjęła nogi ze stolika i złożyła wszystkie dokumenty do teczek, a następnie odstawiła je na regał.
Wkroczyłem niepewnie do pokoju. Włożyłem ręce w kieszenie i czekałem aż dziewczyna coś powie. Spojrzała na mnie, później na fotel i znowu na mnie. Zrozumiałem jej niemą prośbę, choć nie chciałem siadać, bo to znaczyło, że zostanę tu na dłużej niż bym chciał. Albo na krócej niż bym nie chciał.
- Chciałaś ze mną porozmawiać. - powiedziałem, żeby przerwać ciszę.
Alyia nadal się nie odzywała, lecz przyglądała mi się badawczo. Zlustrowała mnie wzrokiem i zatrzymała go na mojej twarzy. Już dawno nauczyłem się przybierać maskę obojętności, ale miałem wrażenie, że ona potrafi ją zdjąć i spojrzeć na moją prawdziwą twarz. A nie chciałem tego. A może chciałem? Szlag! Ostatnio, a może raczej w jej obecności, miałem problem z określeniem swoich potrzeb.
Dziewczyna przekrzywił głowę jakby się nad czymś zastanawiała.
- Naprawdę nie mam czasu na takie gierki. - powiedziałem, wstając. - Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, to wybacz, ale...
Alyia wstała powoli i podeszła do mnie. Wstrzymałem powietrze.
- Ash - szepnęła takim tonem, że musiałem na nią spojrzeć. - Ja wiem.
Zmarszczyłem brwi.
- Że niby o czym? - spytałem, udając głupiego. Nie mogła tego pamiętać. Czy mogła? Nie! Na pewno nie. A jeśli jednak...
- Dobrze wiesz o czym. - odparła, przekrzywiając głowę.
Przełknąłem ślinę, wpatrując się w nią.
![](https://img.wattpad.com/cover/86506843-288-k487254.jpg)
YOU ARE READING
Andetta (Zakończone)
Science FictionObiekt sto sześćdziesiąt to ja. Brałem udział w programie o kryptonimie ,,Andetta", którego celem było stworzenie żywej broni. Poddawali nas seriom badań - chcieli nas odrzeć z uczuć i sprawić, żebyśmy ślepo wykonywali każdy rozkaz. Ale coś poszło n...