Rozdział XXII

1.7K 150 37
                                    


  Zaczęliśmy od rozciągania, a później zrobiliśmy dwadzieścia kółek dookoła sali. Następnie było podciąganie, brzuszki i pompki. Teraz Logan, Zeke i Craig biegali na bieżniach, a Halsey, Amaya, Sebastian i Jack trenowali boks przy workach. Ja w tym czasie obserwowałem ich czwórkę i poprawiałem ewentualne błędy. Później była zmiana, a ponieważ jeden worek został wolny, to ja zająłem przy nim miejsce.

  Potem przyszedł czas na walkę wręcz. Najpierw dwie pary walczyły aż do zwalenia przeciwnika z nóg, a reszta dopingowała ich lub rzucała jakieś wskazówki. Jako pierwsi walczyli Sebastian z Craigiem oraz Logan z Halsey, a następnie ja z Jackiem, a Amaya z Zekem. Później zmieniliśmy partnerów.

- Dobra, kochani, koniec na dzisiaj – zadecydowałem, ocierając pot z czoła. – Może Melanie zostawiła dla was jakieś resztki z kolacji.

  Wszyscy wyszli ze śmiechem. Jedynie Zeke rzucił mi pytające spojrzenie.

- Ja tu jeszcze chwilę zostanę. – odparłem.

  Zarzuciłem ręcznik na szyję i wytarłem kark oraz wilgotne włosy. Już wcześniej zdjąłem koszulkę i miałem na sobie jedynie spodenki do kolan, co nie zmieniało faktu, że było mi cholernie gorąco. O dziwo nie zmęczyłem się. Najwidoczniej moje ciało nie zapomniało starych nawyków, a i codzienne bieganie przyczyniło się do lepszej kondycji - oczywiście poza tą, którą zyskałem dzięki Andettcie.

  Wziąłem do ręki iPoda, którego położyłem w rogu pomieszczenia obok butelki wody. Włożyłem do uszu słuchawki. Tym razem wybrałem klasykę gatunku, czyli Michaela Jackosona i jego fenomenalny utwór ,,They Don't Care About Us".

  Wskoczyłem na bieżnię i zacząłem truchtać. Później trochę zwiększyłem tempo. Miałem teraz dużo rzeczy na głowie, a w ruchu jakoś najlepiej mi się myślało.

  Choć przybyło nam informacji o naszym wrogu, z którym mieliśmy się zmierzyć podczas wykradania Serum, to i tak miałem wrażenie, że ta misja może się zbyt łatwo posypać. Miałem nadzieję, że uda nam się uniknąć konfrontacji z pupilkami Lionela, ale nie mogłem też mieć stuprocentowej pewności, że nie będziemy musieli walczyć.

  Dysponowaliśmy odpowiednią bronią, więc chociaż tym nie musiałem się martwić. Dzisiejszy trening również poszedł dobrze. Mieliśmy również dokładny rysunek budynków Lionela, a to już była połowa sukcesu. Nie pozostało mi nic innego jak czekać na dalsze informacje od moich przyjaciół lub Alyii.

  Chyba za szybko chciałbym wszystko zrobić. Do zaplanowanej akcji zostało jeszcze dziesięć dni, nie licząc dzisiejszego, a ja już chciałbym wszystko wiedzieć i zacząć opracowywać plan.

  W mojej głowie przemknął obraz rodziców. Nadal nie mogłem uwierzyć, że oni żyją. Jakaś cząstka mnie buntowała się przeciwko tej informacji. Ale nagranie nie kłamało. Musiałem jedynie wyciągnąć prawdę od Lionela, ale na to też już znalazłem sposób. Wystarczyło trochę cierpliwości.

  Wyłączyłem bieżnie i zeskoczyłem z niej. Otarłem spocony kark, podchodząc do worka do boksu. Założyłem rękawice i zacząłem wymierzać ciosy. Prawy, lewy, unik, prawy, lewy, unik.

  Nagle poczułem delikatne muśnięcie na ramieniu i odwróciłem się gwałtownie.

- Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć. – powiedziała Alyia. Zjechała spojrzeniem na mój nagi tors, a chwilę później odwróciła głowę. Na jej policzkach wykwitły rumieńce.

- Nic się nie stało. – odparłem, zdejmując rękawice. Schowałem iPoda do kieszeni i podniosłem z podłogi ręcznik oraz butelkę wody. Spojrzałem na Alyię i uniosłem brwi, chcąc dać jej do zrozumienia, że czekam aż powie po co tutaj przyszła.

Andetta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz