Rozdział XXIV

1.9K 132 40
                                    


  Następny tydzień zleciał bardzo szybko mimo rutyny, która była obecna w każdym dniu. Wstać, zjeść śniadanie, zająć się czymkolwiek, potrenować z przyjaciółmi, spotkać się z Alyią, iść spać. I tak w kółko.

  Oderwaniem od codzienności było przybycie do Genesis informatora z Salmary. Okazał się to dwudziestoletni, chuderlawy chłopak o wypłowiałych włosach i zmęczonych oczach imieniem Nick.

  Wyciągnąłem od niego wszystkie informacje jakie posiadał o żołnierzach Lionela – czy robili obchód, czy zmieniali się pozycjami, czy mieli jakiś słaby punkt – oraz o samym Lionelu.

  Gdy dowiedziałem się już potrzebnych rzeczy, od razu pobiegłem do swojego pokoju i zacząłem spisywać informacje na odpowiednich kartkach. Udało mi się również przygotować zarys planu, który po przedstawieniu przyjaciołom, Albertowi i Alyii, wspólnie dopracowaliśmy.

  Plan był prosty i jednocześnie skomplikowany. Mieliśmy przybyć do Salmary za kwadrans dwudziesta i ukryć się pomiędzy drzewami. Piętnaście minut później żołnierze powinni zacząć załadowywać ciężarówkę. Musieliśmy zmniejszyć kontakt z nimi do minimum, więc ustaliliśmy, że nie będziemy wdawać się w bójki chyba, że uznamy, że to koniecznie. Dlatego od czasu rozpoczęcia załadowywania samochodu, ja i Zeke mieliśmy jakieś trzy minuty, żeby podejść bliżej i zakraść się do magazynu. Wtedy troje z naszych przyjaciół przyczai się koło wejścia do magazynu, w razie gdybyśmy potrzebowali pomocy, a pozostałą trójka zostanie w lesie i będzie obserwować czy nic nie naraża naszego planu na niepowodzenie.

  Według naszych danych, w magazynie miało nie być nikogo, więc plan przewidywał, że wykradniemy Serum bezpośrednio z hangaru, a nie z ciężarówki. Gdy znajdziemy się już w magazynie i ukryjemy się, poczekamy aż żołnierz zrobi dwa kursy – z ciężarówki do magazynu i z powrotem. W ten sposób dowiemy się ile czasu zajmuje mu przeniesienie Serum i tym samym ile czasu mamy na dostanie się do sejfu, otworzenie go, zwędzenie fiolki, podmienienie jej na podróbkę, zamknięcie sejfu i zwianie do lasu. Nic prostszego!

  Dziś był piątek i dochodziła szesnasta. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach lub snuli się pod pokojach, szukając jakiegoś zajęcia. Odwołałem dzisiejszy trening i kazałem przyjaciołom się przespać. Teraz była ostatnia chwila, żeby trochę wypocząć przed czekającym nas zadaniem.

  Ja sam nie posłuchałem swojej rady i szczerze wątpiłem, że przyjaciołom uda się zasnąć ze względu na buzującą w nas wszystkich adrenalinę i panujące napięcie.

  Siedziałem na kanapie z gitarą na kolanach, ale nie dotykałem jej strun. Analizowałem w głowie cały plan od początku, upewniając się, że wszystko dobrze zorganizowaliśmy. Wzięliśmy pod uwagę zmianę rozmieszczenia ochroniarzy, zwiększenie ich liczby...jedyne co nie dawało mi spokoju to fakt, że nie mieli oni słabego punktu. Z opowieści Nicka wynikało, że nie odczuwali bólu, a ponieważ byli pozbawieni emocji, to na pewno nie zawahaliby się nas zabić.

  Zwlokłem się z kanapy, zarzuciłem kaptur na głowę i skierowałem się w stronę biura Alyii. Uchyliłem zasłonę i zobaczyłem, że blondynka siedzi na fotelu i przegląda jakieś papiery. Przygryzała wargę – jak zawsze, gdy była bardzo skupiona.

  Oparłem się o framugę i z uśmiechem obserwowałem dziewczynę. Światło z lampki, która stała na stoliku przed nią, rzucało na nią żółtawą poświatę. Obok niej leżała sterta czystych kartek i kilka ołówków.

- Co robisz? – spytałem i z satysfakcją zauważyłem, że Alyia drgnęła na dźwięk mojego głosu.

- Mógłbyś się tak nie skradać? – rzuciła z poirytowaniem.

Andetta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz