Rozdział XVIII

1.5K 152 21
                                    



  Patrzyłem jak usta mojego najlepszego przyjaciela przyjmują kształt litery ,,o" i jego oczy się rozszerzają. Później Zeke uśmiechnął się i splótł ręce na piersi.

- Żartujesz, prawda? Pewnie, że żartujesz. Dziwię się tylko, że nie nazwałeś mnie złotowłosą.

  Spuściłem wzrok i głośno przełknąłem ślinę. Pod moimi powiekami zaczęły się przewijać wspomnienia niczym taśma filmowa. Ręce zaczynały mi się trząść, więc włożyłem je do kieszeni, żeby to ukryć.

  Starałem się nie myśleć o tym co zrobiłem. Wyrzuciłem to z pamięci. Ale teraz...coś sprawiło, że musiałem powiedzieć prawdę. Gdybym dłużej to w sobie tłumił, mógłbym eksplodować.

- Ty nie żartujesz. – stwierdził Zeke po chwili.

  Powoli pokręciłem głową, otwierając oczy, żeby zatrzymać potok wspomnień. To nie pomogło. Miałem wrażenie, że znowu stoję w tamtym pokoju. Broń. Strach. Ból. Strzał. Krew. Śmierć. Wszystko to, co starałem ukryć w zakamarkach swojej głowy, zapomnieć, wyrzucić z pamięci, wróciło do mnie niczym morska fala. Znów poczułem się jak nastoletni Ash, który trzymał w rękach ludzkie życia. Życia osób, na których mu zależało.

  Wziąłem głęboki oddech, starając się jakoś opanować.

- To prawda. Zrobiłeś to. – powiedział Zeke. Jak przez mgłę zobaczyłem jak zaczyna masować skronie. Przechadzał się w tę i we w tę. Co jakiś czas szeptał sobie coś pod nosem.

- Już możesz zacząć mnie nienawidzić. – odparłem, mijając go chwiejnym krokiem.

  Jakoś dotarłem do schodów i zacząłem po nich wchodzić. Pokonałem dwa stopnie, ale trzeci sprawiał mi trudności, ponieważ przez łzy wszystko widziałem jako rozmazaną plamę. Szybko przetarłem oczy i jakoś udało mi się wejść na górę. Zatrzasnąłem za sobą drzwi do łazienki. Miałem szczęście, że nikogo nie było w środku.

  Podszedłem do umywalki i opłukałem twarz zimną wodą. Oparłem się o zimne marmurowe krawędzie zlewu, pochylając głowę. Miałem wrażenie, że łzy wypalają dziury w mojej chłodnej skórze. Otarłem wierzchem dłoni policzki, które już po chwili znowu były mokre.

  Poczułem jak w mojej piersi wzbiera szloch. Zakryłem usta ręką, żeby go stłumić. Ogromna czarna dziura zaczęła mnie wsysać. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Jakbym był zbudowany z bólu i smutku, które przy każdym ruchu uderzają we mnie ze zdwojoną siłą, odcinając dopływ tlenu.

  Nogi się pode mną ugięły, więc po chwili klęczałem na zimnej posadzce, przyciskając do ust dłonie. Kołnierzyk mojej koszulki był przemoknięty od słonej wody. Co ja zrobiłem?, pomyślałem. 

  Mogłem oszukiwać samego siebie, że tak naprawdę nienawidziłem swoich rodziców. Że chciałem, żeby spotkała ich kara za to, że mnie oddali. Bo tak było łatwiej. Łatwiej było obwiniać ich za to jakim potworem się stałem niż przyznać się przed samym sobą, że ich zabiłem. Tak naprawdę, w głębi serca ich kochałem i byłem gotów im wybaczyć. Niestety, sam sobie odebrałem na to szansę.

  Gdy w końcu wypłakałem z siebie całą złość, frustracje i bezradność, wstałem i obmyłem twarz wodą. Kątem oka zauważyłem w lustrze, że moje powieki są teraz opuchnięte i zaczerwienione. Zarzuciłem na głowę kaptur, mając nadzieję, ze uda mi się to ukryć.

  Wziąłem kilka głębokich oddechów i powiedziałem na głos:

- Jesteś potworem, Ash. Po prostu dopiero teraz zdałeś sobie z tego sprawę.

Andetta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz