Rozdział XIV

1.7K 155 32
                                    


- Plosę Pana!

  Zamrugałem zdezorientowany, słysząc dziecięcy głosik. Odwróciłem głowę w stronę, z której jak mi się zdawało, dobiegał głos. Zobaczyłem uśmiechniętą buźkę Giny. Klęczała na łóżku, nachylając się nade mną.

- Ale śpioch z Pana. – powiedziała, a w jej oczach zatańczyły radosne iskierki. – Juz myślałam, ze Pan się nie obudzi.

  Uśmiechnąłem się sennie i przetarłem oczy. Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się.

- Zeke cię przysłał? – spytałem, a później ziewnąłem.

Gina pokiwała głową.

- Powiedział, ze jeśli to ja Pana obudzę, to się nie będzie Pan tak baldzo denelwował. – odparła.

  Miała rację. Gdybym zobaczył gębę Zeke'a, najpewniej dostałby poduszką. Albo czymś co miałbym pod ręką. Nie lubiłem, gdy ktoś mnie budził, ale Gina zrobiła to tak słodko, że nie miałem jej tego za złe.

- Musi się Pan pospieszyć, bo inacej nie zdązymy na kolację! – pisnęła, zeskakując z łóżka. Położyła ręce na biodrach i zaczęła niecierpliwie tupać nóżką. Wyglądało to przekomicznie.

  Zeskoczyłem z łóżka i poprawiłem ubranie. Gina przyglądała mi się badawczo, więc zmarszczyłem brwi. Pokiwała palcem wskazującym, przywołując mnie do siebie. Kucnąłem. Wyciągnęła swoje małe rączki w moją stronę i zaczęła układać moje włosy. Gdy skończyła, odsunęła się i przyjrzała krytycznie swojemu dziełu.

- Lepiej? – spytałem, choć tak naprawdę szczerze się bałem tego co miałem na głowie.

  Gina z zadowoleniem skinęła głową. Wziąłem ją na barana i razem zeszliśmy na dół.

- Co się stało Panu w lączki? – spytała, gdy już prawie doszliśmy do stołu.

- Za dużo pracowałem. – odparłem wymijająco.

- Ash! – krzyknął Zeke z drugiego końca stołu i pomachał do mnie ręką, wskazując miejsce na ławce między nim a Craigiem.

  Kucnąłem, a Gina zsunęła się z moich pleców. Chwilę później pojawiła się jej mama.

- Widzę, że Gina nadal ma do Pana słabość. – powiedziała Amanda, biorąc córkę za rękę.

- Wie Pani, ten urok osobisty. – zażartowałem, a kobieta zaczęła się śmiać. Gina pociągnęła ją za rękę, więc mama schyliła się, a dziewczynka zaczęła coś szeptać jej na ucho.

- O to musisz zapytać Asha. – powiedziała już głośniej kobieta. Spojrzałem na Ginę, która puściła rękę mamy i podeszła do mnie.

- Cy mogłabym siedzieć dzisiaj koło Pana? – spytała nieśmiało, kreśląc kółka czubkiem buta.

- Jasne. – odparłem. – Jeśli twoja mama nie ma nic przeciwko.

  Amanda przecząco pokręciła głową i powiedziała bezgłośnie ,,powodzenia". Potem odeszła i zajęła miejsce obok swojego męża.

- Mów do mnie po imieniu, dobrze? – poprosiłem ją, nachylając się do niej. Chwyciłem ją pod pachami i posadziłem sobie na karku. Gina ze śmiechem oplotła moją szyję rączkami.

- Dobrze, Ash. – odparła, a moje imię w jej ustach zabrzmiało bardziej jak ,,As".

  Razem z Giną podszedłem do Zeke'a. Poczułem muśnięcie na nadgarstku. Odwróciłem się i napotkałem duże błękitne oczy. Alyia wpatrywała się we mnie i choć zawsze potrafiłem czytać w niej jak w otwartej księdze, to tym razem jej uczucia pozostawały dla mnie nieodgadnione. Zmusiłem się do odwrócenia wzroku. Strząsnąłem jej rękę i odszedłem, czując się jakby ktoś wyrywał mi serce.

Andetta (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz