62 |I tak cię mam|

1.4K 136 27
                                    

*kolejny

Amanda

Tym razem jechałam do niego, według wcześniej ustalonego planu. Ostatnio to on odpuścił tydzień zajęć i przyjechał do mnie. Byłam zdziwiona gdy codziennie rano budził mnie zapach kawy albo gdy dostawałam śniadanie do łóżka. Woził i odbierał mnie ze szkoły. Było tak jak przez pierwszy miesiąc wakacji. Wielokrotnie widziałam zaskoczone spojrzenia albo dostawałam dziwne pytania jak udało mi się to zrobić.

Po prostu się kochaliśmy. Związki na odległość nie są proste, bo dlaczego by miały? Już wystarczająco trudno jest być z kimś gdy ten ktoś jest obok, a gdy dzieli was odległość dwóch godzin i tona ludzi, którzy wam źle życzą..

Wchodzę do jego mieszkania, bo tutaj nikt nigdy nie puka. Mike powiedział, że nie mogę mieć kluczy, a ja nawet o nie nie poprosiłam. To było ich wspólne mieszkanie i to było jasne, że nie będę się tu czuć tak jakby to było moje. Trzymałam tu tylko trochę świeżych rzeczy i kosmetyków.

─ O Amanda ─ mówi zaskoczony Ashton ─ Byliście umówieni? Bo go nie ma.

─ Tak ─ jestem zaskoczona, że go nie ma, cholera.. Czy ja coś pomyliłam? ─ Cześć, Ash ─ cmokam go w policzek ─ Gdzie jest?

─ Poszedł gdzieś z Mike'm ─ oczywiście, że jest z Mike'm.

─ To ja zaczekam w samochodzie..

─ Nie wygłupiaj się. Właśnie przygotowuję obiad. Przeszedłem ostatnio na dietę, cholera zdrowe jedzenie i siłownia pochłania cały mój wolny czas ─ on jest zupełnie inny niż pozostała trójka ─ Zjesz ze mną? ─ i w tym momencie burczy mi w brzuchu ─ Czyli tak.

─ Dziękuję, Ash. Mike zawsze patrzy na mnie jak na trędowatą, a Cal jest wiecznie nieobecny i.. ─ ostatnio zdecydowanie za dużo płaczę.

─Chodź, pomożesz mi.

Nie protestuję i cieszę się, że Ashton mnie nie ocenia. Idę z nim do kuchni i pomagam mu przy gotowaniu. To nawet świetna zabawa, można się lepiej poznać i przy okazji powygłupiać, ale najważniejsze nie myśleć za dużo.

─ Widać, że ćwiczysz ─ rzucam  w którymś momencie.

─ Ta? ─ obraca się w moją stronę z uśmiechem ─ Miło mi to słyszeć ─ specjalnie napina mięśnie, a ja po prostu wybucham śmiechem.

─ Ktoś jeszcze chodzi z tobą na siłownie?

─ Calum, pozostałą dwójka.. ─ wtedy Luke wchodzi do kuchni.

─ Co tu robisz, Amanda? ─ uśmiecham się do mojego faceta.

─ Byliśmy na dzisiaj umówieni.. czekam tu od kilku godzin ─ Mike parska śmiechem.

─ Zaraz wracam ─ idzie do swojego pokoju, a ja zostaję z Ashtonem i Mike'm.

─ Na długo znowu przyjechałaś? ─ nie rozumiem, co ja mu takiego zrobiłam.

─ Przepraszam, że sprawiam ci tyle problemów ─ on uśmiecha się do mnie.

─ To całkiem zabawne jak bardzo naiwna jesteś ─ Ashton patrzy na niego, a potem na mnie ─ Weekendy są takie nudne.. Nakarmisz nasz, Ashton?

─ Idź zjedz jakieś gówno, Mike.

─ Och, tobie też odbija gdy ona tu jest.. ─ i po prostu wychodzi.

─ Jestem ─ mówi Luke i całuje mnie w czoło ─ Przepraszam, zapomniałem ─ kiwam głową. Mogę na niego nakrzyczeć, ale spędzam z nim dwa dni w tygodniu i szkoda tracić mi tego czasu na kłótnię.

My lover is not my love XO [18+]On viuen les histories. Descobreix ara