50 |Dalej nic|

1.7K 142 9
                                    

Amanda

Wiem, że mnie kocha. Jestem tego pewna gdy tylko kładzie na mnie ręce. Jednak czasem nie jestem pewna jak bardzo to jest realne. Jak wiele rzeczy może nas poróżnić? Jak wiele z nich chcesz zrobić, ale się boisz?

Ja dzisiaj mam ochotę tańczyć i się napić. Zapomnieć o ostatnim koszmarnym dniu i zrozumieć dlaczego i tak tu jestem.

– Będziesz grzeczna?

– Dzisiaj chodzi o zabawę, chłopaku.

Wyłączam myślenie. Ten jeden jedyny raz będę tą dziewczyną, która po prostu ma chłopaka i jest z nim szczęśliwa. To nie znaczy, że tak naprawdę taka nie jestem, ale nigdy nie byłam w związku z czułymi słówkami, niezręcznym dotykiem i pożerający się wzrokiem. Myślę, że trzeba przeżyć kilka różnych rzeczy, żeby zrozumieć, co jest dla ciebie najlepsze. Jednak gdy jesteś zakochany tak mocno, musisz spróbować tego z nim. Czasem zaryzykuj w łóżku, a czasem sama złap go za rękę, cokolwiek czego pragniesz.

Dzisiaj jest mój dzień, który jest tym cokolwiek pragnę.

Za długo pozwalałam mu robić ze mnie ofiarę, a zarazem oprawcę.

Możemy spróbować czegoś innego? Wręcz powinniśmy.

Czasem w gorze dni, gdy on naprawdę doprowadza mnie do szału, zastanawiam się czemu to sobie robię, dlaczego kocham kogoś kto wszystko o interpretuje na własny sposób.

Siadamy przy barze. Wiem, że oni się upijają, może ja też oceniam ich surowo. Może tak naprawdę powinniśmy wrócić do swoich osobnych żyć.

– Co pijesz? – przeglądam menu i kompletnie nie wiem.

– Wybierzesz? – kładzie dłoń na moim udzie i kiwa głową. Może też na dodatek jestem nie do końca niezależna, ale czy to coś złego? Oddać się komuś, polegać na kogoś po prostu bardzo kochać.

Po chwili siedzę już z drinkiem i pni też to robią.

– Bawimy się? – patrzę na Luke'a i boję się, że znowu powtórzymy sytuacje z wyjścia na imprezę.

– Macie jakieś głupie gry?

– Oczywiście, że mamy! – Luke mocno ściska moje kolano.

Jack i Ben zaczynają rozmawiać o czymś czego nie rozumiem. Wiem, że Luke słucha widzę to. Chciałby dołączyć, wolałby podrywanie panienek niż bycie tu ze mną? Nie jestem, aż tak dobrą dziewczyną.

Plaża w Cancun to także jedna wielka impreza. Bary, tańczący ludzie, pijani ludzie, tona alkoholu.

Wypijam mojego drinka dla odwagi i nie wstydzę się tego, bo Luke i tak pije już trzeciego. Jack i Ben szepczą między sobą, a potem podchodzą do Luke'a i robią to samo.

– Co byś robił gdyby mnie tu nie było? – pytam cicho.

– Nie chcesz wiedzieć – może ma racje.

– A co możemy zrobić razem? – zeskakuje ze stołka i przysuwam się do niego. Całuję go w szyje i czekam na odpowiedź.

– Podoba mi się ta sukienka – jest zwiewna i krótka, ale tu jest gorąco. Luke ściska mój pośladek, a ja całuję go po szczęce.

– Chodź, Amanda – głos Bena mnie zaskakuje – Pokaż jak się ruszasz.

Nagle rozbrzmiewa muzyka idealna do tańca. Wiecie już, że Lexi jest w tym ode mnie lepsza, ale wiecie też że chce przestać myśleć o tym, co powinnam, a czego nie.

Przyjmuję wyciągniętą rękę Bena, z nadzieją, że Luke znowu nie zeświruje. Luke klepie mnie po tyłku, traktuję to jako gest pozwolenia, który może nie ma najwyższych lotów, ale..

Nie ważne.

Ben okazuje się bardzo dobrym tancerzem, a na dodatek nie próbuje dotykać mnie w jakiś seksualny sposób. Ruszamy się po parkiecie, kręcąc tyłkami, a nawet uśmiechając się do siebie. Ben przyciąga mnie bliżej, ale nie czuję, żeby robił to w 'zły sposób'. Tańczę dalej, czując jego dłonie wodzące po moich bokach i lekko ściskając.

– Nie jesteście tacy źli – wyrzucam w końcu z siebie.

– Ty też nie, ale nie jestem do końca pewien, co to oznacza dla mojego brata – lekko się odsuwam, ale on mnie przysuwa. Wpadam na jego pierś i po prostu dalej tańczę.

Oczywiście do momentu, aż nie zauważam jak jakaś dziewczyna przystawia się do mojego chłopaka. Jest o wiele bardziej krągła ode mnie. Nagle wstydzę się moich małych piersi i drobnego, ale nie płaskiego tyłka.

Przyglądam mu się uważnie, szukając jakiś oznak, że mu się to podoba. Szukam też wątpliwości w osobie, ale całkowicie nie potrafię ich znaleźć.

Robię, więc jedyną rzecz jaka przychodzi mi na myśl. Zostawiam Bena i jak zazdrosna dziewczyna, idę po mojego faceta.

Gdy tylko do niego podchodzę, nie obchodzi mnie, że z kimś rozmawiam.

– Chodź tańczyć! – ciągnę go za rękę i wciągam na parkiet.

On nie protestuje, ale też nic nie mówi.

– No dalej – łapię jego twarz w dłonie i całuję krótko w usta – Pokaż mi siebie.

Luke nie lubi gdy go osądzam, ale najbardziej nie lubi gdy wydaje mi się, że wiem lepiej.

Luke przyciąga mnie bardzo blisko siebie, a ja jak zawsze lgnę do jego dotyku. Moje piersi ocierają się o jego klatkę piersiową, a moje ruchy niczym się nie różnią od reszty ludzi tutaj. Jednak ręka Luke'a jest nisko na moich plecach, a druga właściwie wkrada się pod bawełnianą sukienkę. Poruszamy się w rytm muzyki, próbując się po prostu bawić.

Nie wiem jaki był przed poznaniem mnie, wiem jaki był przy mnie. Zawsze zarozumiały, zawsze pewny, że mnie dostanie. Teraz pewność, że może mnie mieć łączy się z tym, że ktoś inny też by mógł.

Ocieram się niewinnie o mojego chłopaka.

– Co robisz w takich sytuacjach?

– O czym ty kurwa mówisz?

– Gdy dziewczyna cię podrywa i ociera się o ciebie, co robisz? – pytam dalej.

– Czego ty dzisiaj ode mnie chcesz? – warczy.

– Chce, żebyś pokazał mi siebie, gdy ja daje ci siebie.

Czy to ma w ogóle sens? Czy możemy połączyć to kim on jest i to kim ja jestem? A może tak naprawdę żadne z nas nie jest tym kim drugie myśli, że jest?

– Dobrze, kurwa.

Ciągnie mnie za rękę i wyciąga z tłumu ludzi. Jedyne czego Luke szuka to ustronnego miejsca.

No i proszę, znowu wszystko popsułam.

My lover is not my love XO [18+]Where stories live. Discover now