3 |Bez samochodu|

3.9K 236 8
                                    

Amanda

Większość dni wygląda tak samo. Jadę z Lexi do szkoły, a potem z nią wracam. Dlatego tak bardzo lubię, gdy po szkole idę na trening. Pływanie czyni moje życie prostszym, a przede wszystkim daje mi możliwość ucieczki z domu. Bycie tą nieidealną córką jest trudne, a bycie Lexi? Lexi ma wszystko po co sięga. Ja mam tylko dwoje moich przyjaciół i małe marzenia. Więc pływam, po prostu pływam i przygotowuje się do wyścigów. Jestem w czymś od niej lepsza, ale pewnie dlatego, że ona w ogóle nie podjęła próby.

Po treningu wracam piechotą do domu, tak opóźniam to, ale co z tego? Jeśli nie potrzebujecie chwili samotności od rodziny to cholernie wam zazdroszczę, bo ja czasem potrzebuje dużo więcej niż chwile. Szkoła wydawała się takim miejscem ucieczki, póki Luke Hemmings nie okazał się chłopakiem moim siostry, nie mającym sumienia, a ja? Lubię to i zarazem nienawidzę. Dobrze jest gdy mnie całuje, ale gdy tylko na niego patrzę widzę moją siostrę. Może jestem złym człowiek, a może trochę lepszym niż mi się wydaje. Czy zasługuje się o tym przekonać?

Prze kluczem drzwi od domu i wchodzę do środka i co zastaje na dzień dobry? Lexi na kolanach Luke'a. Ramiączka jej koszulki są opuszczone, a jego koszulka zadarta na plecach. Udaje, że ich nie widzę i idę prosto na górę, gdzie znajduje Bena.

– Hej, braciszku – siedzi u mnie na łóżku, przytulając swojego pluszaka.

– Lexi kazała mi przyjść tutaj – No tak w końcu Luke jest taki dobry w łóżku.

– Nakarmiła cię chociaż? – rodzice długo pracują, my po dwie, trzy godziny zajmujemy się Benem. Nie jest to męcząca praca, ale może tylko dla mnie, bo nie mam prywatnego rozpraszacza.

– Dała mi batonika – o wiele bardziej wolałabym wziąć prysznic i położyć się do łóżka.

– Chodź, zrobimy obiad – moja idealna siostra jest cholernie samolubna, ale ja też taka jestem gdy całuje jej chłopaka.

Zbiegamy z Benem na dół, niestety, żeby dostać się do kuchni nie da się ominąć salonu. Oni dalej są w fazie obściskiwania, jej koszulka jest jeszcze niżej niż byka gdy wchodziłam. Jednak po chwili oboje pojawiają się w kuchni. Luke staje oparty o framugę drzwi i wyciąga papierosa z kieszeni.

– Nakarmiłam już go.

– Batonik to nie jedzenie, Lexi – ona tylko przewraca oczami.

– Chodź, Ben, pobawimy się w ogrodzie – on nie protestuje, po prostu chce, żeby ktoś się nim interesował, co się dziwić ma sześć lat – Luke idziesz?

– Zaraz przyjdę, muszę się wysikać – Lexi cmoka go w usta, a potem wychodzi z naszym bratem do ogrodu.

Dopiero teraz mogę odetchnąć, ale i zarazem muszę brać więcej płytkich oddechów. Wszystko ma swoje wady i zalety.

Czuje zapach papierosów, a chwile później jego oddech na swojej szyi.

– Dziwnie pachniesz – ignorując go, chodzę po kuchni, zbierając składniki potrzebne do obiadu – Co to za zapach?

– Twoja dziewczyna jest na zewnątrz – nie zrobiliśmy nic oprócz pocałunków, ale to niewiele zmienia.

– Zazdrosna? – już dawno wyzbyłam się zazdrości o Lexi.

– To chlor, jeśli zaspokoiłam twoją ciekawość... – czuje jego nos na mojej szyi. Sunie nim aż od podstaw do ucha, po czym kładzie ręce po obu stronach mojego ciała, więzi mnie w klatce.

– Jesteś inna niż Lexi.

– Niemożliwe, kurwa – to wychodzi samo z siebie, on śmieje się w moją szyje – Czy możesz mnie zostawić? Nie wiem jaki macie układ z moją siostrą, ale ja nie chce być tego częścią. To jest obrzydliwe, Luke.

– Gdy tylko kładę na tobie swoje usta, przestajesz myśleć o Lexi. Zastosujemy tą metodę i tym razem?

Próbuje się wyrwać z jego klatki. Pcham w niego tyłkiem plecami, rękami, co jedynie powoduje, że on dociska moje biodra do blatu. Przez okno widzę Lexi z Benem. Jestem brudna, czuje się brudna. On całuje mnie po szyi, a ja zamykam oczy. Gdy jego dłoń zaczyna sunąć pod moją koszulkę...

– Przestań – odsuwam się na tyle ile mogę – Przestań, proszę.

Odsuwa się, a ja nie jestem pewna czy na pewno tego chciałam. On jakby widział to wahania i tym razem to mój tyłek jest przygwożdżony do blatu.

– Jeszcze raz. Bądź bardziej przekonywującą.

Więc go policzkuje. Za nim, którekolwiek z nas pomyśli, robię to po raz kolejny. Myśle, że drugi raz zostawi ślad, jestem wręcz pewna.

– Ty też ją okłamujesz – odpala drugiego papierosa – I w odróżnieniu ode mnie masz pieprzone wyrzuty sumienia – zamiast wyjść do niej na ogród, kieruje się w kierunku drzwi wejściowych.

Lexi i Ben wracają do domu chwile później.

– Gdzie Luke? – wzruszam ramionami. Nie jestem pieprzonym pośrednikiem i wymianą informacji. Nie zamierzam z nią też rozmawiać o jego pocałunkach, ani o tym, że zamiast powiedzieć 'nie', miałam ochotę pocałować go na jej oczach.

Wyrzuty sumienie? Ona ich nie ma, gdy co chwile rzuca mi współczujące lub triumfujące spojrzenia.

Następnym razem...

Następnym razem zrobię to czego naprawdę będę chciała.

My lover is not my love XO [18+]On viuen les histories. Descobreix ara