10 |Zatraceni|

2.9K 182 11
                                    

*drugi dzisiaj

Amanda

Siedzimy w barze po ich występie. Okazało się, że mają tu stałe grono fanów. Dziewczyny wiszą na ich ramionach i wkładają im numery do kieszeni. W końcu też przybyły ich konkretne panienki do towarzystwa. Wyglądają jak dziwki, ale to o to tutaj chodzi.

Pije kolejnego drinka, gdy czuje go za sobą.

– Co pijesz? – za nim zdążę odpowiedzieć podnosi mojego drinka i sam go wypija – Typowe babskie gówno.

– Jesteście dobrzy. Ty też piszesz teksty? – podnosi mnie ze stołka i sam na nim siada. Obracam się do niego twarzą – Całkiem prawdziwe.

– Oni są bardziej wylewni niż ja – właśnie dlatego jego dłoń ląduje na moim tyłku – Nie czuje...

– Nie noszę majtek do legginsów – moją twarz oblewa rumieniec.

– Łatwy dostęp – przysuwam się bliżej do niego.

– Wracajmy do hotelu im zajmie jeszcze dużo czasu za nim wrócą – dlaczego mu nie?

– Więc chodźmy – wstaje ze stołka i kierujemy się do wyjścia.

Hotel jest dziesięć minut drogi stąd. Po drodze jest cala masa barów. Wstępujemy do jednego, bo on twierdzi, że musi się napić.

Więc pijemy. On pije wódkę, na której sam zapach mi się cofa po ostatniej przygodzie.

– Spróbuj – siedzimy przy barze. Wcale się nie dotykając – No dalej, Amanda – lubię gdy wypowiada moje imię.

– Nie dzięki – chciałabym być kimś odważniejszym.

– Myśle, że powinnaś spróbować, to nie jest czysta wódka, która w siebie wlewałaś – wkłada do środka kciuk i rozsmarowuje mi alkohol po ustach.

Taki właśnie jest - bezkompromisowy. Pokazuje wszystkim, że i tak zrobisz to czego chce, a co gorsza spodoba ci się to.

Zlizuje alkohol z ust, nie jest taki zły, ale i tak się krzywię. Powtarza to jeszcze raz i pochyla się do moich ust. Jęczę od razu, gdy tylko smak alkoholu, miesza się z jeszcze większa ilością alkoholu. Jego język pieści mój, przygryzam jego dolną wargę, gdy on mocniej mnie całuje.

– Jeszcze jeden – mówi do barmana, który ponownie nalewa mu drinka – Spróbuj czegoś – proponuje – No dalej.

Wybieram jakąś wymyślną nazwę, ale Luke kręci głową.

– Nie będzie ci to smakować – zdaje się na jego zdanie i w końcowym efekcie to on coś wybiera.

I tak mi nie smakuje. Upić się, żeby się upić, to zupełnie co innego niż gdy pic dla smaku.

– Wypij – przesuwam go w jego stronę – Chyba to nie moje klimaty – on się uśmiecha, jakby doskonale o tym wiedział.

– Kurwa, teraz muszę do kibla – wstaje i mówi, że zaraz wróci.

Nie śpieszy mu się jednak. Po dziesięciu minutach dalej go nie ma. Zaczynam być nerwowa, więc wstaje i idę go szukać. To nie jest daleka droga. Jest przy drzwiach od łazienki. Z upadek wciśniętym pomiędzy nogi jakieś laski. Całują się, mocno się całują. Co ja sobie do cholery myślałam? Przez chwile, gdy podszedł do mnie przy barze gdy wyszliśmy myślałam, że jest dobrze, a...

Patrzę na niego, ale on mnie nie widzi. Jest zbyt zajęty całowaniem i macaniem tej dziewczyny, kobiety, a może po prostu suki?

Nie chce tam dłużej stać, ale to mnie nie powstrzymuje. Patrzę na nich, a właściwie na jego ręce. Dotyka ją dokładnie tak jak mnie.

– Pierdol się! – krzyczę nagle – Pierdol się, kurwa! Nie jestem Lexi! Nie będę ślepa!

Odsuwa od siebie tę dziewczynę, patrzy na nią, a potem na mnie. Potem się uśmiecha, w ten cholernie wkurzający sposób. Klepie dziewczynę po tyłku, a potem szepcze jej coś na ucho. W końcu i ja się obracam i odchodzę.

Nie goni mnie. Oczywiście, że mnie kurwa nie goni, bo dlaczego by miał?

Jestem w obcym mieście, dwie ulice od hotelu i nagle czuje, że mi zimno. Czuje dreszcze, a potem kurtkę na ramionach. Nie chce czuć jego zapachu, więc szybko ją zrzucam.

– Nie jesteś do chuja moją dziewczyną – ma racje, dlatego nie odpowiadam.

– Więc nie musisz o mnie dbać.

– Trzęsiesz się – dotyka mojego ramienia.

– Bo jest zimno! Jest zimno, a ja mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem!  – krzyczę do niego.

– Rzuciła się na mnie – ignoruje go.

– To dobrze dla ciebie – chce wrócić do domu i zakopać się pod pościelą. Nie ma rzeczy, której pragnę bardziej niż zniknąć – To Lexi jest najważniejsza – nie wiem dlaczego to powiedziałam.

– Tak, kurwa, bo jest moją dziewczyną – ocieram łzę.

Jeszcze tylko jedna przecznica i będziemy pod hotelem. Czy mam wystarczająca ilość pieniędzy, żeby wynająć własny pokój?

O mały włos przewracam się o nierówny chodnik, ale on mnie łapie. Nie jestem pijana, ale dobrze też się nie czuje.

– Proszę, puść mnie. Nic od ciebie nie chce, Luke. Nie musisz mnie trzymać, łapać, czy cokolwiek. Idź robić to, co ci wychodzi najlepiej. Ja to rozumiem, od początku to było tym, ja...

– Za dużo mówisz – przyciąga moje plecy do swojej piersi – Dużo, za dużo.

– Puść mnie, proszę.

– Czego ty ode mnie chcesz, co? – szepcze do mojego ucha – Dlaczego ty?

– Teraz ja nie rozumiem – ocieram kolejną łzę.

– Wpadasz do mojego życia, chcąc utrzeć nosa Lexi, a potem zachowujesz się jakby seks nie miał znaczenia – chce krzyczeć, że seks to dodatek, że nikt nie stworzy związku na samym seksie.

– Chce cię tylko poznać – chlipie.

– Właśnie mnie poznajesz, taki kurwa jestem – obracam głowę w jego stronę, a on od razi sięga po moje usta.

Wpadamy do hotelu, a potem do pokoju, a potem ktoś jeszcze wpada do pokoju. Drzwi trzaskają za Mike'm i laską, z którą tu przyjechał i atmosfera robi się gęsta. Po chwili jednak oni nas ignorują i znowu przechodzą do działania.

– Idę wziąć prysznic – ale i tak ciągnie mnie za sobą do łazienki.

My lover is not my love XO [18+]Where stories live. Discover now