56 |Jak żyć|

1.6K 130 8
                                    

*czwarty

Amanda

Gonienie za czymś jest męczące, ale jeśli za niczym nie giniesz, kim tak właściwie jesteś? Wiadomo są rzeczy warte walki i te które można odpuścić. Czasem musisz poświecić siebie, żeby coś złapać, a czasem nieco zmienić. Nigdy jednak nie zapominaj o tym czego naprawdę pragnąłeś i czy nie dostałeś czegoś zupełnie innego, co wcale cię nie satysfakcjonuje.

Pierwszy dzień tutaj spędziliśmy ze sobą, chociaż raczej powinnam powiedzieć - obok siebie.

– Chcesz drinka? – pyta mnie Ashton gdy wchodzimy do klubu.

– Sama nie wiem – patrzę w kierunku Luke'a, który rozmawia o czymś z Mike'm – Chyba nie.

– Nie musisz go pilnować – ktoś tu czyta mi w myślach.

─ No dobrze, napijmy się ─ Ash uśmiecha się do mnie ciepło ─ Ale nie upijmy.

─ Tak, znajmy granicę ─ jest wiele granic, które powinniśmy znać.

─ Co pijesz? ─ ponownie nie mam pojęcia, co wybrać.

─ Wybierz, proszę ─ obracam ponownie głowę w kierunku, Luke'a, on przez chwilę patrzy na mnie, ale potem obraca głowę.

Nie chce nawet w myślach, prosić go, żeby nic nie zrobił, po prostu chce wierzyć, że jesteśmy ponad to.

─ Ashton, ona tego nie lubi ─ po raz pierwszy nie poczułam jak pojawił się obok mnie. Może nasze połączenie wcale nie jest tak bardzo wyjątkowe jak mi się wydawało? ─ Wódka z sokiem żurawinowym i więcej soku ─ uśmiecha się do barmanki. Kurwa, nienawidzę tego.

Morduję mojego faceta wzrokiem i bez zastanowienia wstaję. Staję na palcach i po prostu złączam nasze usta, mam w dupie, że tym go zaskoczyłam. On jest mój tak samo jak ja jego i wszyscy dookoła powinni się w końcu tego nauczyć.

─ Pierdol się ─ szepczę w jego usta, a następnie gryzę jego dolną wargę ─ Tak strasznie cię nienawidzę ─ nie cierpię tego mówić, ale czasem nie wiem jak inaczej powiedzieć mu jak bardzo go potrzebuję ─ Po co trzymasz to gówno w domu?

─ Mówisz tak jakbym spędzał tam czas i to oglądał. Wiadomość z ostatnich miesięcy nigdy nie jestem sam ─ czy te słowa są przepełnione wyrzutami?

─ Powiedz tylko słowo ─ łapie mnie w talii i przyciąga bliżej do siebie.

─ Wkurwiasz mnie ─ wzruszam ramionami.

─ Integruję się z twoimi przyjaciółmi ─ posyłam uśmiech Ashowi, a on go odwzajemnia.

─ Nie za bardzo?

─ Nie sądzę, żebym była w stanie zrobić to za bardzo..

─ Ta twoja odwaga doprowadza mnie do pieprzonego szału ─ moje plecy uderzają o blat. Nikogo nie obchodzi to, co robimy. Myślę, że tak naprawdę nas też to nie obchodzi ─ Idę grać w bilard, a ty...

─ Posiedzę z Ashtonem ─ ponownie gryzę go w wargę.

─ Cokolwiek ─ i już go nie ma.

─ To było intensywne ─ biorę małego łyka mojego drinka i faktycznie to jest to, co lubię. Cholera, czasem zapominam o ulubionym alkoholu, bo on zawsze jest obok i wybiera go za mnie.

─ Tak właściwie to prawie cię nie znam ─ nie chcę rozmawiać znowu o mnie i Luke'u ─ Oczywiście po za tą dziwną rozmową, którą odbyliśmy przed samochodem.. ─ Ash tylko parska śmiechem.

Przez następne dwie godziny rozmawiam z Ashtonem o niczym, ale także o studiach w Portland, to rzecz, o której Luke nie mówi. Po prostu jedzie coś studiować i twierdzi, że to jest w porządku. Mówi, że na razie nawet nie wybrał kierunku, że ma na to czas. Co mam zrobić zmusić go? Czasem mam na to ochotę. Zmusić go do bycia kimś więcej niż jest, ale zarazem boję się, że wtedy go stracę. Czasem patrząc na niego, widzę jak robi małe kroki do przodu, chociażby stawiając się ojcu, ale zarazem wiem, że to nie jest coś bardzo trwałego.

─ Jak się bawisz? ─ Luke szepcze do mojego ucha.

─ Jest dobrze ─ daliśmy sobie przestrzeń i jakoś to przeżyliśmy ─ A ty?

─ Tak, potrzebowałem tego, ale teraz potrzebuję ciebie ─ wyciąga dłoń i ściska moje udo ─ Chodź, nauczę cię grać w bilard.

─ Mam złą wiadomość ─ obracam głowę w jego stronę ─ Umiem grać w bilard ─ całuję go w szczękę ─ Tata mnie nauczył, Luke ─ sięga po prawdziwy pocałunek.

─ W takim razie możemy wracać.

─ Nie, możemy zagrać, zobaczymy kto jest lepszy ─ odpala papierosa, a ja tylko czuję dym.

─ Kocham cię ─ szepcze do mojego ucha bez większego powodu ─ Nie jesteś już zła?

─ Wiem ─ naprawdę to wiem, tylko czasem nie wiem czy ta miłość jest w ogóle nam potrzebna. Ona trzyma nas razem? Seks trzyma nas razem? Czy to, że żadne z nas nie potrafi siebie puścić?

─ Te nagrania.. są stare, nie ma tam ciebie, nie ma tam Lexi, chciałem, żebyś wiedziała ─ przechodzi mnie fala ulgi.

─ Chodź zagramy w bilard ─ gdy tylko wrócimy do domu i jego przyjaciele nie będą nas obserwować, wszystko wróci do normy.

My lover is not my love XO [18+]Where stories live. Discover now