49 |Nic|

1.8K 142 4
                                    

Amanda

Jedna noc bez niego. Jedna cholerna noc, a ja już ogromnie za nim tęsknie. Jak można za kimś tak tęsknić gdy ten ktoś cały czas sprawia, że płaczesz?

Rano wychodzę z pokoju taty, który o nic nie pytał, po prostu uznał, że jesteśmy młodzi, ale jeśli chce pogadać to on zada każde pytanie jakie tylko przychodzi mu w tej chwili do głowy. Idę prosto na śniadanie. Zauważam go od razu, siedzi przy stole z braćmi i jakąś dziewczyną. Czy zawsze już tak będzie? Zawsze będzie mnie to boleć? Chce do niebo pójść i po prostu go uściskać, ale nie mogę tego zrobić, bo nie mogę po prostu go mieć bez żadnych cholernych granic.

On też mnie zauważa.

Prosta rzecz, zobaczenie kogoś. Patrzysz, widzisz, ale czy czujesz? Ja czuję.

On jest mój.

Czuję to za każdym razem mocniej gdy tylko coś lub ktoś jest mi w stanie go odebrać.

Dlatego jak przystało na głupią, naiwną zakochaną dziewczynę, idę do niego. Staję za nim i obejmuję go ramionami.

– Gdzie byłeś w nocy? – pytam z nadzieją – Chcę, Boże, nie mam pojęcia czego chce, ale powiedz, że znowu mnie nie zdradziłeś – mam gdzieś, że jego bracia na mnie patrzą.

– Byliśmy na drinku, ale szybko wróciłem, bo nic więcej nie potrzebowałem – wyciąga do mnie rękę i wciąga mnie na swoje kolana.

Wtulam głowę w jego szyje, wdychając jego zapach. Luke ściska moje kolano.

– Przepraszam, Amanda – obracam głowę w kierunku Jacka – Jesteś bardzo głupia, że go kochasz, ale naprawdę kochasz go.

– Czy ty naprawdę mnie właśnie przeprosiłeś? – kiwa głową.

– On mówi tylko o tobie, w kółko i w kółko ty.

– Zamknij się, kurwa – warczy na niego Luke.

– Będziesz musiał mi to wynagrodzić – trącam nosem jego szyje – Dalej nie zabrałeś mnie na obiecaną randkę.

– Zabiorę cię gdziekolwiek chcesz – nie powinnam wpaść w jego objęcia gdy tylko go zobaczyłam. To głupie, bezmyślne i bez sensu było na niego krzyczeć, ale krzyczenie sprawia, że czuję się lepiej. Wiem, że to głupie, wiem że to wszystko w ogóle nie powinno mieć miejsca.

– Nie, to ty masz wiedzieć gdzie.

– Przepraszam, Amanda. Ja nie rozumiem tego, co się dzieje. Nigdy nikogo... – uciszam go pocałunkiem, mówił już to i wiem, że to co robi jest złe, ale poradzimy sobie z tym.

– Co dzisiaj robimy? – pyta Ben – Chcecie pójść na plaże? A może w końcu na jakąś imprezę? Cholera, to najnudniejsze wakacje na jakich byłem.

– Impreza na plaży – proponuję.

– Och, Amanda się w końcu zabawi? Chcę to zobaczyć! – Jack jest za bardzo podekscytowany.

– Jesteś pewna? – Luke szepcze do mojego echa.

– Wszystko albo nic.

Luke

Wszystko albo nic.

To nie ma kurwa prawa skończyć się dobrze.

Biorę to czego pragnę kiedy chcę, po co chcę i na jak długo chcę.

Wszystko to za dużo dla niej jak i dla codzienności.

–  Jadłaś coś?

– Po to tu przyszłam – wtula się we mnie jakbym był jej tarcza, a nie pieprzonym nabitym pistoletem. Uwielbiam to i dlatego tu jesteśmy.

Zjadamy śniadanie w zaskakująco miłej atmosferze, a potem wracamy do naszego pokoju.

– Dziękuję, że mi wybaczyłaś – Amanda zaczyna się rozbierać, a przed nią leży strój.

– Przepraszam, że go pocałowałam – obraca głowę w moją stronę gdy to mówi.

Podchodzę do niej i przykładam usta do jej pulsu na szyi.

– Kochasz mnie? – pytam ją, potrzebując zapewnienia.

– Jak nikogo na świecie – całuję ją lekko w szyję, a ona odchyla się dając mi jeszcze lepszy dostęp.

Ona nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest delikatna. Za każdym razem rozpada się w moich ramionach, oddając mi kolejne kawałki siebie, a ja przyjmuję je mimo, że często nie daję nic w zamian.

– Czasem mnie nienawidzisz, prawda? – obraca się w moich ramionach i bierze mój policzek w dłoń.

– Bardzo często. W szczególności gdy nie mogę znieść tego jak cię kocham – zapamiętuję każde słowo, żeby kiedyś gdy ode mnie odejdzie rzucić jej nimi w twarz.

– Czy z twoją wargą w porządku?

– Pocałuj mnie, a się przekonamy – ściska moją koszulkę w pięści, czekając aż wykonam ruch.

Robię to bardzo precyzyjnie, a potem pragnę więcej i więcej, bo to jedyna rzecz, której zawsze mi mało.

Schodzimy na dół do moich braci. Nasi ojcowie znowu robią coś, co całkowicie nas nie obchodzi.

Trzymam moją dziewczynę za rękę, mam nadzieje, że nie robię tego za mocno.

– Czy należysz do tych dziewczyn, które powstrzymują swojego chłopaka? – pyta ją jeden.

– Tak, jesteśmy w związku monogamicznym, więc tak powstrzymuje go przed sypianiem z innymi i dotykaniem innych..

– Czyli jeszcze możesz pić – odkąd jesteśmy tu nie paliłem, nadrobię to w domu.

– Chodźmy się zabawić – to nie skończy się dobrze.

Za każdym razem gdy zabieram ją gdzieś z moimi przyjaciółmi, kłócimy się jak pojebani, pieprzymy przy domku nad basenem i płaczemy.

My lover is not my love XO [18+]Where stories live. Discover now