25 |Kolejna do kolekcji|

2.3K 157 3
                                    

Amanda

Czuję pocałunki na szyi, a potem.. nie cholera nie zrobił tego, zaczyna mnie łaskotać.

– Przestań! – a tak dobrze mi się spało – Proszę! – On jednak nie ma dosyć i dalej mnie łaskocze. Kwiczę, podskakuję, turlam się po łóżku, a on i tak nie przestaje – Która godzina?

– Ósma, wstawaj – mam jeszcze godzinę snu, bo idziemy na dziesiątą.

– Chyba oszalałeś – a on po prostu daje mi klapsa – Ała! – rozsmarowuję mój pośladek – Skąd masz tyle energii po wczoraj?

– Zabieram cię na śniadanie.

– Słucham?

– Słyszałaś, zabieram cię na śniadanie.

– Jak jesteś głodny, to na dole jest kuchnia – mówię kpiąco.

– Chyba się nie rozumiemy. Podnoś tyłek, ubieraj się i wychodzimy na poranną randkę.

– Nie ma mowy – znowu kładzie na mnie swoje ręce i zaczyna mnie łaskotać – Na randki się chodzi wieczorem – piszczę.

– Czy ja jestem kimś kto przestrzega zasad? – no właśnie.

– Tylko dlatego, że jestem głodna, a nie dlatego, że to jest randka – wstaje w końcu z łóżka.

– Ubierz coś ładnego! – czasem nie jestem nawet pewna, czy jestem ładna. Ale Lexi jest, a on jest tu ze mną, czy to znaczy, że jestem ładniejsza od mojej siostry?

– Ty masz na sobie wczorajsze rzeczy – łapie mnie od tylu i przyciąga do swojej klatki piersiowej.

– Mogę pojechać się przebrać.

Obracam głowę w jego stronę.

– Nie obchodzi mnie, co masz na sobie – cmokam go w usta – Wystarczy, że jesteś.

– Och, jak słodko – dźgam go tyłkiem, a on mocniej mnie obejmuje.

– Daj mi się ładnie ubrać – w końcu mnie puszcza.

Nie chce przesadzić. Wiem, co noszę na co dzień, ale czy to jest wystarczające? W końcu zainteresował się mną, gdy miałam na sobie przykrótką spódniczkę. Nie chce go pytać, co powinnam ubrać, ale on sam wchodzi do mojej malutkiej garderoby.

– No co, Amanda? – nie chce na niego spojrzeć – Zaraz nie zdążymy.

– Pasowałoby ci to, co? – obracam głowę w jego stronę, a on patrzy na mnie ze wściekłym wyrazem twarzy.

– Ubieraj się i chodź – on już jest gotowy wyjść, gdy ja łapie go za rękę i przyciągam do siebie.

– W czym mnie lubisz? – moje policzki płoną.

– Lubię łatwy dostęp – całuje mnie w skroń.

– Czyli lubisz spódniczki?

– Co to kurwa za dziwna rozmowa? Lubię spódniczki, lubię spodnie, cokolwiek kurwa ubierzesz i będziesz się podobać też sobie.

– Nie. Co ty lubisz, na mnie – spłonę żywcem.

– Lubię twoje nogi i tyłek, panno wyciągającą komplementy – brzmi jakby dla niego ta rozmowa też była trudna.

– Spódniczka? – kiwa głową.

– Jakieś wymagania, co do bielizny?

– Jak najmniej – Lexi ma w swojej szafie pończochy, ale ja czuje się na to za młoda. Majteczki koronkowe? Pewnie. Dobry seks? Pewnie. Ale te całe wymyślne dodatki, to coś na co nie czuje się gotowa.

– Coś jeszcze?

– Amanda, do cholery przestań, bo tracimy czas na pierdoły. Widziałem cię w legginsach i za dużej koszulce i wcale nie podobałaś mi się mniej. Wyciągnęłaś ze mnie wszystkie możliwe komplementy, więc się pośpiesz.

– Dobrze, już dobre.

Piętnaście minut później schodzę do niego w delikatnym makijażu, prostej koszulce i dopasowanej spódniczce.

– Wreszcie – skradam mu kolejnego całusa.

Bierzemy jego samochód, co znaczy, że po raz kolejny nie ma ucieczki, a przy nim zawsze dobrze ją mieć. Luke prowadzi jedną ręką, a drugą trzyma na moim udzie, które ma tylko fragment gołej skóry.

– Czy tobie właśnie zaburczało w brzuchu? – ściskam jego dłoń na moim udzie.

– Zapomniałam wczoraj zjeść kolacji – często mi się to ostatnio zdarza.

– Kurwa – ta, chociaż się przez co.

Na szczęście dojeżdżamy już pod mały bar, w którym robią pyszne śniadania wszelkich rodzajów. Założę się, że on bywa tu codziennie, chyba, że to ja robię mu śniadanie.

Siadamy przy stoliku i czekamy na kelnerkę.

– Luke! – dziewczyna prawie do nas biegnie, gdybym nie widziała, że trzyma w rękach menu, zdenerwowałabym się – Dawno cię nie było – może jednak nie codziennie.

Nie chce wyglądać na zdesperowaną, dlatego siedzę na swoim miejscu i nie przesuwam się do niego.

– Ta, byłem trochę zajęty — znowu się czuje, jakby mnie tu nie było.

– Mamy nowe dania, na pewno będą ci smakować, a gdy zjesz... – wtedy jej oczy lądują na mnie.

– Mów dalej, jestem ciekawa, co dalej – uderzam Luke'a w udo i mocno ściskam.

– Daj już to menu, Ann – patrzy na mnie potem na niego, a potem robi wściekłą minę.

– Nigdy nie przychodzisz tu z dziewczyną! Zawsze to ja jestem tu twoją dziewczyną – co Luke ma w głowie? Czy on dostaje za to darmowe posiłki?

– Czy uważasz, że parę numerków na zapleczu to związek? – nie tylko ona jest oniemiała.

– Nie, ale...

– Zaraz złożymy zamówienie – odchodzi, stukając mocno obcasami.

– Czy to jakiś żart? – pytam go – Co ty sobie myślisz?

– Kurwa, nie zaczynaj. Chciałem zjeść dobre jedzenie, a nie iść po numerek.

– Ona napluje ci do jedzenia – krzywi się.

– Dlaczego laski nie mają problemu z byciem jedną z wielu, póki nie masz jednej konkretnej? – pociera swoją zarośniętą szczękę – Kurwa, chodźmy stąd.

– Zawsze liczą, że mogą mogą jeszcze zdobyć twoje serce – czochram mu złośliwie włosy – I chyba zjem tutaj śniadanie, ładnie pachnie.

– Robisz mi na złość, prawda?

– To całkiem zabawne, gdy dostajesz po dupie za to, że ktoś ujarzmił twojego kutasa – Luke wybucha śmiechem, a potem łapie mój policzek w dłoń.

– Zostałaś włascicielką, mojego kutasa?

– Zdecydowanie – kładę rękę na jego kroczu i ściskam. Myśle, że ta odwaga bierze się z tego, że inaczej mogę go stracić. Ale dobrze jest na chwile zapomnieć o tym, że kiedyś bało się w ogóle kogoś pocałować.

– Złóżmy zamówienie – mówi, zabierając moją rękę.

– Pocałuj mnie najpierw – robi to, a ja wiem, że ona patrzy i to kolejna satysfakcja.

Jestem tak samo popieprzona jak on. Tylko mnie łatwiej jest zadowolić niż go.

My lover is not my love XO [18+]Where stories live. Discover now