1 |Tak się zaczęło|

6.6K 311 52
                                    

(Stare opoko przywrócone na życzenie czytelników, masa błędów, niepoprawione)

Amanda Holmes

– Amanda!

Zbiegam szybko ze schodów, gdy słyszę głos mojej mamy. Gdy tylko mnie widzi, zaczyna mówić.

– Dzisiaj Lexi przychodzi ze swoim chłopakiem na obiad. Pomożesz ubrać się Benowi i sama ubierz się w jakąś sukienkę.

Patrzę na mój strój.

Od kiedy koszula i jeansy to za mało?

Ale skoro idealna Lexi przyprowadza chłopaka, to oczywiście ubiorę sukienkę!

– Czy Ben nie może sam się ubrać? – pytam całkiem poważnie.

Mama prawie zabija mnie wzrokiem.

– On ma wyglądać ładnie, a nie ma być przebrany za jakiegoś superbohatera – uśmiecha się pod nosem.

To by było całkiem zabawne.

– Mamo, ale wiesz, że my jesteśmy z Lexi w liceum? To nie będzie chłopak do końca życia...

– To, że ty nikogo nie masz, nie znaczy, że twoja siostra nie myśli już o przyszłości! My z ojcem spotykaliśmy się od początku liceum.

I co z tego wyszło?

– Dobrze, mamo.

*

Mama myśli, że skoro Ben będzie odpowiednio ubrany to ja także, ale w ale nie mam ochoty udawać, że to nie kolejna z takich pseudo imprez, gdy Lexi chwali się swoimi podbojami, a mama zachowuje się, jakby była jedyną dobrą rzeczą, którą zrobiła z ojcem. Czasem czuję, jakbym mama mnie nie chciała, jakbym była tylko dodatkowym ciężarem. Może dlatego ją prowokuję ubierając przykrótką spódniczkę.

– Amanda! Schodź na dół ja też się muszę przebrać! – krzyczy z dołu.

Zbiegamy z Benem na dół i z pełnym uśmiechem staje przed moją matką.

– Co ty do cholery masz na sobie? – warczy na mnie.

Gdyby była w policji pełniłaby w niej wszystkie funkcje, a także otworzyłaby oddział policji modowej.

– Idź się przebrać! – Patrzy na zegarek. – Nie ma już czasu! Rozstaw talerze i przynieś wszystko, a gdy wrócę ty pobiegniesz...

Wtedy słyszymy dzwonek do drzwi.

– Ani waż się tak otworzyć drzwi! – krzyczy, biegnąc po schodach do góry. Chyba sądząc, że naprawdę nie otworzę tak drzwi.

Ignorując jej krzyki, idę do drzwi, żeby je otworzyć.

– Amanda! – to pierwsze słowo jakie wychodzi z ust mojej siostry starszej o rok, gdy mnie widzi. – Co ty masz na sobie?

– Lexi, kurwa, uspokój się. – Chłopak o głowę od niej wyższy, zwraca się do niej, jakby miał jej dać zaraz klapsa.

Siostra obraca głowę w kierunku swojego chłopaka.

Mimo, że chodzimy do jednej szkoły, nie widziałam ich razem, ale może to dlatego, że nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.

Gdy oni mordują się wzrokiem, ja przyglądam się kolesiowi, którego przyprowadziła. Jest wysoki, bardzo wysoki, do tego wygląda na starszego, kilkudniowy zarost, koszulka jakieś zespołu i skórzana kurtka. Powiedziałabym, że brakuje tylko motoru. Chcę wyjrzeć za nich, aby może dostrzec ten środek lokomocji, ale wtedy przypominam sobie jaka jest moja siostra, która zdecydowanie nie wsiadłaby na motocykl.

My lover is not my love XO [18+]Where stories live. Discover now