- Zgadza się. - przytaknął.
- Tutaj masz umowę do przeczytania, zobacz ją na spokojnie. Ja przejdę się po przepustkę dla ciebie. - odparłem i wyszedłem z gabinetu.
Moim pierwszym celem była łazienka, przepłukałem twarz zimną wodę i zacząłem oddychać głęboko, miałem wrażenie że po samym zapachu chłopaka dostałem momentalnie rui. Po uspokojeniu się poszedłem do działu kadr i odebrałem gotową przepustkę dla Louisa, po czym wróciłem do gabinetu.
- I jak umowa? - spytałem.
- Wszystko podpisane, nie różni się w większości od tej którą dostałem wstępnie na maila. - odparł.
- Dobrze, więc to jest twoja przepustka do poruszania się po budynku, a teraz chodź oprowadzę cię mniej więcej po miejscach, które powinieneś znać. - wstałem, a on podążał za mną.
Pokazałem chłopakowi salę konferencyjną, kuchnię, łazienki no i oczywiście jego miejsce pracy oraz przedstawiłem go jego zespołowi. Poinformowałem chłopaka, że na dziś może wrócić do domu po rozmowie z zespołem, ale od jutra zaczyna właściwą pracę. Po tym wszystkim wróciłem do swojego gabinetu, ale nie mogłem w ogóle skupić się na swojej pracy. Koło szesnastej przyszła Kendall chcąc wyrwać mnie wcześniej z redakcji, ale wywinąłem się ilością pracy i dopięciem gazety na ostatni guzik, dzięki czemu na szczęście odpuściła mi.
Louis POV
Podwinąłem rękawy koszuli i wszedłem do budynku redakcji, to miał być mój pierwszy prawdziwy dzień pracy, denerwowałem się niemiłosiernie. Zastanawiałem się czy zobaczę dziś redaktora naczelnego, muszę przyznać że Harry to bardzo przystojna alfa i mógłby sobie owinąć każdą omegę wokół palca. Dotarłem na odpowiednie piętro i zgłosiłem się do Liama, który opiekował się moim działem, na początku wiedziałem że nie będę pisać artykułów bo nie od razu nowym dają takie zadania, chłopak zaprowadził mnie do biurka i położył trzy kartki z krótkimi artykułami.
- To są dwa artykuły do jutrzejszej gazety i jeden do kolejnej, sprawdź błędy i składnie zdań, jeśli uważasz że jakieś słowo będzie lepiej wyglądało zmień je. Jak skończysz zanieś to do naczelnego do zaakceptowania. - wytłumaczył moje zadanie - Powodzenia Louis, jeśli będziesz potrzebował pomocy śmiało zapraszam do mnie, siedzę za szklanymi drzwiami po prawej stronie.
- Dzięki, mam nadzieję że dam radę. - złapałem długopis i zaczął czytać pierwszy artykuł.
Przysiadłem się nad artykułami i po dwóch godzinach byłem gotowy iść do naczelnego, jeszcze zahaczyłem o biuro Liama, który pochwalił moją robotę i odesłał mnie do Harry'ego. Zapukałem do jego gabinetu i usłyszałem, że mam wejść, ściskałem zdenerwowany plik kartek i wszedłem do pomieszczenia, typowy zapach alfy na chwilę przyćmił całe moje myślenie.
- W czym mogę ci pomóc Louis? - głos Harry'ego wyrał mnie z otumanienia.
- Mam poprawione artykuły na jutro i kolejny dzień. - odparłem.
- Daj mi je i usiądź. - polecił, a ja wykonałem od razu jego polecenie.
Harry przez chwilę chodził po gabinecie, czytając artykuły, kiwał głową i przeglądał kartki po kilka razy.
- Liam zrobił sobie z ciebie gońca? - spytał Harry z lekko wyczuwalnym żartem.
- Po prostu polecił, że jak skończę poprawiać artykuły mam je do ciebie zanieść. - odparłem.
- Ty je poprawiałeś? - wskazał na kartki.
- Tak. - wydusiłem z siebie i przełknąłem ślinę.
Journalist ||Larry
Start bij het begin