42. I won't let you go

981 129 62
                                    

Nadszedł ten dzień, którego nigdy nie chciałam przeżyć. Dzień rozprawy w sądzie. Nie byłam na to gotowa, nie chciałam by to się zdarzyło.

Leondre cały czas mówił, że będzie przy mnie, że wszystko będzie dobrze. Tymczasem ja myślę inaczej, myślę o tym, że będę musiała go widzieć, że poraz kolejny poczuję jego wzrok na sobie, nie chcę czuć się tak jak wtedy.

- Kochanie. - usiadł obok mnie mój chłopak, zarzucając swoją rękę na moje ramię. - Po rozprawie zabiorę Cię na dobrą kawę i duży kawałek ciasta. - uśmiechnął się, tuląc mnie do siebie. - Zobaczysz, że to wszystko tak szybko minie, że nawet się nie zorientujesz kiedy wyjdziemy. - cmoknął mnie w kącik ust.

- Boję się. - wtuliłam się w chłopaka.

- Przecież będę z Tobą, nic tobie nie grozi. - pogłaskał mnie po włosach. - Przy mnie jesteś bezpieczna. - spojrzał na mnie z troską.

- Nigdy, nigdzie nie będę bezpieczna. Uwierz mi. - powiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie jak na głupka.

- Co? - spytał.

- Miałam sen, on był jak przepowiednia! - delikatnie krzyknęłam.
Brunet zaśmiał się, padając na łóżko. - Twierdzisz, że to jest śmieszne? - zapytałam, unosząc brwi.

- Susan, no proszę powiedz, że ty sama nie wierzysz w to co mówisz. - powiedział roześmiany.

- Dobrze, jeżeli dla ciebie to jest śmieszne i tak mnie traktujesz to... - zatrzymałam się nie wiedząc co powiedzieć.

- To co, skarbie? - spytał, uśmiechając się.

- Ugh! - warknęłam, po czym wstałam z łóżka, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Stałam tak chwilę, nie co naburmuszona.
Usłyszałam jak chłopak wzdycha i wstaje z łóżka. Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.

- Nie sądzisz, że to lekka przesada? - spytał.

- Nie, ty nic nie rozumiesz. - warknęłam.
Chłopak obrócił mną, tak bym stała naprzeciw jego.

- Wytłumacz mi, proszę. - odgarnął mi włosy z twarzy.

- Ten sen miałam paręnaście dni temu, byłeś w nim ty, ja, Imani i niestety Charlie. - zaczęłam.

- Chwila, chwila. Jaka Imani? - spytał marszcząc brwi.

- Moje dziecko, moje i Charliego. On będzie chciał nas odzyskać, będzie mnie szukać. Boję się tego. Co jeśli on zrobi krzywdę dziecku? - spytałam, łapiąc się za brzuch. - Najlepiej by było, gdyby nikt o tym nie wiedział, przede wszystkim on. - spojrzałam brunetowi w oczy.

- Skarbie, on nas nigdy nie znajdzie. Nowa Zelandia ma dużo miast, nigdy nas nie znajdzie. Nie jest na tyle mądry. - pocieszał mnie, puszczając mi oczko.

- A co jeśli... - chłopak uciszył mnie krótkim pocałunkiem.

- Nie znajdzie cię. Obiecuję. - odgarnął mi włosy z czoła.
Spojrzałam na niego i poraz kolejny mocno się w niegi wtuliłam. Potrzebuję go, jak nikogo innego.
- Chodź, szykujmy się, zaraz musimy jechać. - pociągnął mnie w stronę szafy.

Hej hej ide siku xddddd
Miłego czytania skarby💞

Kidnapped Without Reason ◀L.D & Ch.L▶ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz