41. Home alone

999 151 32
                                    

Lekarze stwierdzili, że zostanę u nich jeszcze jeden dzień, a później mogę już wyjść. Bałam się, że, gdy wyjdę stanie się coś, co nie powinno.

- Susan, byłem rano w domu i zajrzałem do skrzynki pocztowej. Był tam list do ciebie z sądu. Wiem, że nie powinienem tego czytać, ale chciałem wiedzieć o co chodzi. - tata złapał mnie za dłoń. - Zanim wyjedziemy odbędzie się rozprawa, przeciwko Charliemu. - na moment zamarłam.
Myślałam, że to już jest skończone, że będę mogła już spokojnie zostawić tamten rozdział za sobą, ale nie. Będę musiała się wleczyć po sądach. Znowu będę zmuszona patrzeć na niego. Mam tylko nadzieję, że nie dowie się, że jestem w ciąży. Nie chciałabym tego, to mogłoby skończyć się źle.

- Kiedy jest ta rozprawa. - spytałam, gdy tylko przestałam myśleć o tym co będzie.

- Rozprawa jest przyspieszona, ponieważ był to akt molestowania, gwałtu, przetrzymywania i okaleczania. Sąd uznał to za nadzwyczajną rozprawę i dla twojego dobra odbędzie się ona za dwa dni. - te słowa "molestowanie, gwałt, przetrzymanie i okaleczanie" były mocne, ale nie mogły odzwierciedlać tego, co ja czułam. Ból był niesamowicie mocny, żadna dziewczyna nie powinna tego poczuć.
Żadna nie powinna przechodzić przez gwałt, tylko dla tego bo chłopak ma na nią ochotę albo chcę sobie ulżyć.
Nawet najgorszy wróg nie zasługuje na ból.

- Tato, będziecie tam ze mną prawda? - zapytałam puszczając jedną łzę z oka. Przez tego tyrana byłam słaba, ciągle płakałam. Myślałam, że to znowu się powtórzy, że kiedyś znowu on mnie zacznie dotykać, całować albo co gorsza obcować.

- Tak, Susan. Będziemy. - usłyszałam głos Leondre, który właśnie wszedł do sali z trzema kubkami.
Podszedł do nas i ustawił papierowe kubeczki na szafce. - Kochanie, możesz pić kawę? - spytał siadając obok mnie na łóżku.

- Chyba tak. Zresztą sama nie wiem. Może zawołam kogoś? - zapytałam unosząc się nie co wyżej.

- Poczekaj, zaraz wrócę. - chłopak złożył krótki pocałunek na moich ustach i wyszedł z sali.
Od czasu jak tylko chłopak wyszedł panowała cisza. Tato wydawał się być zamyślony.

- Co z domem? - zapytałam by przerwać ciszę.

- Sprzedamy go. Nigdy już tutaj nie wrócimy. Dla twojego dobra. - uśmiechnął się deliatnie tylko po to, by zaraz znowu się zamyśleć.

Do sali ponownie wszedł Leo. Podszedł do mnie i odgarnął włosy z mojego czoła.

- Możesz pić od dwóch do trzech filiżanek słabej kawy. - uśmiechnął się i podał mi kubeczek z gorącym płynem.

- Dziękuję. - powiedziałam i zaczęłam ostudzać napój.
Leondre podał kubek tacie i wziął sobie.

- Nawet nie wiecie jsk bardzo wam dziękuję, za to, że jesteście tutaj ze mną, mimo wszystko. - uśmiechnęłam się patrząc raz to na mojego chłopaka raz na tatę.

- Dzieci, wiecie co, wrócę później. Nie macie za dużo prywatności tutaj, ale bynajmniej ja nie będę wam przeszkadzał. - powiedziałam tata.
To była tylko wymówka, wiem, że chodzi o coś innego. Znam swojego tatę.

- Wrócisz później? - spytałam.

- Jeżeli zdążę to tak. - uśmiechnął się i wyszedł z sali.

Teraz między mną a Leondre nastała cisza. Chłopak patrzył się na mnie, uśmiechając. W pewnej chwili odgarnął moje okrycie i mój brzuch. Przestraszyłam się. Brunet widząc, że się boje złączył nasze usta. Był delikatny i czuły.

- Skarbie, nie zrobię tobie nic złego. Jesteś moim słońcem, moimi gwiazdami i całym życiem. Kocham Cię i proszę, nigsy nie myśl, że mógłbym ci cokolwiek zrobić. Różnie się od Charliego. Nie jestem taki jak on. - położył dłoń na moim brzuchu, delikatnie go masując.

- Przepraszam.

Tadammm jak tam? Podoba się?

Kidnapped Without Reason ◀L.D & Ch.L▶ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz