40. Naked

1.1K 145 36
                                    

Pomimo, że wczoraj dowiedziałam się o ciąży nadal do mnie to nie dochodzi. Czuję się jak zwykła, puszczalska dziwka, która mimo, że ma chłopaka jest w ciąży z innym. Leondre do tej pory nie wrócił, martwiłam się, że coś mu się stało. Wiem, że uciekł ponieważ przerosło go to wszystko, ja to rozumiem. Po naszych wspólnych przeżyciach zrozumiałam ile dla niego znacze, ile znaczyła dla niego wiadomość o dziecku.

W sali od samego rana siedział ze mną tata, pocieszając, że wszystko będzie dobrze, że urodzę zdrowe, piękne dziecko.
Zdaje mi się, że sam jeszcze w to niedowierzał.

- Leo wróci, musi sobie tylko wszystko poukładać. - tata uśmiechnął się, łapiąc mnie za dłoń.

- A co jeśli nie wróci? Jeśli mnie przestanie kochać, a może coś mu się stało? - w oczach zebrały mi się łzy.  - Tato, nie jestem gotowa na dziecko. - rozpłakałam się.

- Nic mu się nie stało, na pewno! A co do ciąży... twoja mama też rodziła w tym wieku. - uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie o mamie.

- Ale nie była zgwałcona kilkukrotnie i nie ma z nim dziecka! - krzyknęła, puściły mi nerwy. - Przepraszam. - rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Tato, proszę jedź do hotelu, cokolwiek. Chcę zostać sama. - obróciłam się w stronę okna. Nie chcę ranić taty, przecież on też jest już zmęczony tym wszystkim.

- Jesteś tego pewna? - spytał łapiąc mnie za ramię.

- Tak. - odpowiedziałam krótko.
Tata wstał i wyszedł z salii.
Chciałam po prostu pomyśleć o tym wszystkim, poukładać sobie w głowie to co mnie czeka.

Jestem za młoda by rodzić dziecko, co powiedzą ludzie? Nie znając mnie, pomyślą sobie "puściła się, to teraz ma", będą patrzeć na mnie krzywo, czasem z obrzydzeniem. Przecież nie tego pragnęłam w życiu! Nie tak miała wyglądać moja przyszłość.

Przymknęłam oczy, by ogarnąć bałagan jaki panuje w mojej głowie.
Te pierwsze spotkanie Charliego, pierwsza krzywda, mój "pierwszy raz", z kimś kto na to nie zasługiwał, w końcu odzyskanie Leo, a teraz ta ciąża.
Nie dam rady.
Z tym szpitalem mam same złe wspomnienia.
Pamiętam małą Imani, pamiętam mój sen w którym taka dziewczynka się pojawiła, była moją córką, moją i Charliego. Teraz rozumiem, ten sen był przepowiednią mojej przyszłości, on kiedyś mnie znajdzie, zabierze mi ją, znowu skrzywdzi.
Nie chcę tego dziecka jeszcze bardziej, boję się o nie stukrotnie bardziej.
Może tylko wyolbrzymiam? Nie! Przecież na razie wszystko z tego snu się spełnia. Czuję się, jakby Charlie rzucił na mnie klątwę, która będzie ciążyć na mnie całe życie. Nienawidzę go całym sercem.
Poczułam na mojej dłoni coś ciepłego. Szybko otworzyłam oczy, przede mną stał Leondre. Uśmiechał się do mnie, gładząc moją dłoń.

- Kocham Cię. - spojrzał mi prosto w oczy, łapiąc za policzek. - Bez względu na wszystko będę Cię kochał już zawsze. Zachowałem się jak dupek uciekając stąd, ale przerosło mnie to. Teraz wiem, że tobie jest jeszcze ciężej. Proszę, nie bądź na mnie zła. - przetarł mój policzek.

- Nie jestem zła. Rozumiem Cię. - uśmiechnęłam się delikatnie. - Tęskniłam za Tobą, wiesz?

- Ja za Tobą też, kochanie. - złączył nasze usta. Pocałunek nie trwał długo, po prostu potrzebowaliśmy swojej bliskości, obojętnie jak była okazywana. Byliśmy sobie potrzebni nawzajem, on mnie, ja mu.

Witajcie kochane kruszynki, jak u was leci? Dawno rozdziału nie było no nie? Xd

POLECAM PIOSENKĘ Z MEDIÓW

Kidnapped Without Reason ◀L.D & Ch.L▶ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz