29. 2u

2.3K 253 42
                                    

Następnego dnia wyszłam razem z Charliem na spacer, udawając, że nie wiem co miał zrobić ten cały Thomas. Jednak najlepsza niespodzianka czeka na godzinę drugą w południe. Wtedy też ma przyjść ten "tajemniczy chłopak" i zrobić coś z Leo. Tylko uwaga, uwaga! Właśnie tu tkwi niespodzianka. W tym sęk, że bruneta dawno tam nie ma. Zapewne jest gdzieś na jakimś lotnisku i za parę minut ma wylot. To ja zaplanowałam to wszystko. Ja wykradłam klucze Charliemu, ja podrzuciłam je Leondre i ja zaplanowałam to tak, by wyglądało to na zwykłą ucieczkę. Byłam czysta jak łza, nie miał na mnie nic, co by wskazywało, że to ja.

- Może jakiś film, obiad, klub? - spytał, trzymając mnie u swojego boku.

- Klub w południe? - zmarszczyłam brwi. - Jestem głodna, możemy iść coś zjeść. - uśmiechnęłam się do blondyna.

- Dla mojej księżniczki, wszystko. - cmoknął mnie w usta i razem ruszyliśmy w stronę restauracji.

Czuję się dziwnie, wiedząc, że Leondre nie będzie już blisko mnie. Będę tęsknić, cholernie. W końcu to on troszczył się o to, czy jestem głodna.
Zaśmiałam się na te wspomnienie. Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony z pytający wzrokiem.

- Nic, po prostu... ktoś zrobił coś głupiego. - skinęłam głową w stronę tłumu, stojącego przy pomniku znanego żołnierza.

- Słodko się śmiejesz, chciałbym słyszeć to częściej. - ręka z mojego ramienia znalazła się na moim tyłku. - Częściej też chciałbym słyszeć twoje jęki, skarbie. - wyszeptał mi do ucha, mocno ściskając pośladek.

- Przestań, dość często zmusza... - przerwałam, myśląc co właśnie chciałam powiedzieć. - Znaczy, dość często się kochamy. - udałam zawstydzoną.

- Dla mnie to nadal mało, chciałbym cię mieć ciągle przy sobie, móc ciągle dotykać ciebie, twoich piersi, tyłka. - powiedział, gdy weszliśmy do restauracji, nadal mówiąc mi do ucha. Tym razem naprawdę się zawstydziłam. Żaden chłopak nie mówił do mnie w ten sposób, nie mówił tak o moim ciele. Niby powinnam się do tego przyzwyczaić, ale dla mnie to nadal "nowość".

***
- Skarbie, ja rozumiem, że nie chcesz opuścić swojego miasta, ale nie masz wyboru. Jutro wylatujemy. - powiedział stanowczo, dalej jedząc posiłek.

- Charlie, nie chcę. Ja chcę zostać tutaj, z tym miejscem wiąże jakiekolwiek wspomnienia. To dla mnie ważne. - złapałam go za dłoń, leżącą na stoliku.
Obok stolika zobaczyliśmy młodą kelnerkę. Miała krótką spódniczkę, blond włosy i kilo tapety na twarzy. Wyglądała jednym słowem sztucznie. Ukradkiem spojrzałam na Charliego, który wpajał swój wzrok w jej, jak mogę się domyśleć, sztuczne piersi. Zrobiło mi się trochę niezręcznie, w sumie byłam trochę zła. To na mnie zawsze tak patrzył, nigdy na inne. Postanowiłam, że zapamiętam to sobie i przy najbliższej okazji wykorzystam.

- Słucham. - powiedziałam, ponieważ, pani lalka nie miała zamiaru zacząć rozmowy.

- Smakuje państwu danie? - spytała piskliwym głosikiem.

- Tak, dziękujemy. - powiedziałam, by spłoszyć dziewczynę. Nie była jakoś wiele starsza ode mnie, może o rok, półtora, a wyglądała tragicznie. Nie rozumiem jak może podobać się komukolwiek takie "coś".  - Um, Charlie. - odezwałam się, by w końcu spojrzał na mnie. - Możemy już iść? - spytałam, unosząc brew.

- Yyy, tak, jasne. - oderwał wzrok od odchodzącej dziewczyny. Udawałam złą, zazdrosną, a może jednak nie? - Chodź idziemy. - zostawił w menu pieniądze i rachunek, po czym wyszliśmy z restauracji.

- Możemy wrócić do domu? - spytałam, idąc oddalona od chłopaka.

- A może, chodźmy do kina? - podszedł do mnie i objął w pasie. Mam dość, nie chcę już udawać. Zresztą, ja sama już nie wiem, czy ja nadal udaję, czy robię wszystko z własnej woli? Mimo wszystko wyszarpałam się z jego objęcia. - Ej skarbie, przestań. - powiedział słodkim głosikiem, nie lubił jak mu się stawiałam, tym bardziej na ulicy.
Przyspieszyłam kroku, idąc w stronę samochodu chłopaka, wiedziałam, że to mu się nie spodoba.
Podeszłam do auta i weszłam do środka, pod tym jak Charlie go odblokował.
Położyłam ręce na klatce piersiowej. Spojrzałam przed siebie, zobaczyłam blondyna jak odbiera dzwoniący do niego telefon. Spojrzałam na godzinę, pokazaną na radiu, dwanaście minut po drugiej. Fantastycznie, czyli mój plan zaczął działać. Blondyn zaczął krzyczeć, przeklinać.
Wychyliłam głowę przez otwartą szybę i powiedziałam mu, że ma być ciszej. Chłopak natychmiast się rozłączył, zdenerwowany wszedł do samochodu i zaczął go odpalać, nie udawało mu się, był strasznie zły.

- Charlie, nie możesz jechać w takim stanie, spowodujesz jeszcze jakiś wypadek. - powiedziałam, udając przejętą, z drugiej strony serio bałam się, że jednak spowoduje jakąś kolizję, wypadek.

- Wiesz co ten skurwiel zrobił? - spojrzał na mnie, ściskając kierownicę. - Uciekł, rozumiesz, uciekł! - krzyknął.

- Przecież chodziło ci o to, by go nie było. - wzruszyłam ramionami.

- A jak wszystko powie policji? Kurwa, ja nie mogę Cię stracić, rozumiesz? - powiedział, łapiąc mnie za kolano.

- Oj, Charlie, będzie okey. - uśmiechnęłam się do niego.
Z jednej strony cieszę się, że Leondre uciekł, zaś z drugiej czuję cholerną pustkę.

- Susan, musimy wyjechać, nie możemy tu zostać. - oparł się łokciem o mój fotel.

- Możemy tutaj zostać, nikt nas nie znajdzie, Leondre nie pójdzie na policję. - zapewniałam.
Blondyn spojrzał przed siebie.

- Wracajmy do domu. - odpalił auto i ruszył.

Tak btw to niedługo koniec części pierwszej!!!!!!!

Kidnapped Without Reason ◀L.D & Ch.L▶ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz