20. Say you won't let go

2.8K 196 59
                                    

Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa, mimo że minęło parę godzin. Nadal nie mogę dojść do siebie, co jest zrozumiałe.
Siedzę w swojej "izbie", patrząc się na odbicie, na swoje odbicie. Odbicie nie dziewczyny, a dziwki, szmaty, która się oddała, która oddała kolejną cząstkę siebie.
Siedziałam tam sama, nie chciałam kolejny raz zobaczyć jego twarzy, nie chciałam czuć jego zapachu, dotyku. Nic!
Moje ciało jest całe obolałe, mam siniaki na ramionach od jego dłoni, ściskał je tak mocno...
Nadal czułam jego obecność, jego oddech, który towarzyszył mi w tamtym momencie.
Nie czuję kompletnie nic, złości, radości. Nic.

Mijała kolejna godzina. Nigdzie nie wychodziłam, nie miałam ani siły, ani ochoty.
Zamknęłam drzwi na klucz, który Charlie zostawił na szafce. Nawet nie zauważył, że to zrobiłam.
Słyszałam rozmowy, kłótnie, śmiechy dochodzące z domu. Ktoś siedział w pokoju obok. Z tego pokoju prawie nic nie było słychać, oprócz uderzania ręką w ścianę i wykrzykiwanych przekleństw.
Pociągnęłam nosem, a ktoś kolejny raz przywalił w ścianę.
Nie dało mi to spokoju, podeszłam do ściany, przykładając do niej ucho. Słyszałam szmery, może i był to płacz, szloch. Zrozumiałam, że nie tylko ja jestem przygnębiona, nie tylko ja nie miałam na coś siły.
Słuchałam dalej.
Po chwili usłyszałam słowa "Jak mogłeś do tego dopuścić kretynie".
Mój kącik ust delikatnie uniósł się ku górze, gdy tylko zdałam sobie sprawę, że to głos Leondre.
Szczerze?
Brakuje mi jego pytań, nawet jeżeli były to pytania o to czy jestem głodna. Potrzebowałam z kimś porozmawiać, on najwyraźniej też.
Odeszłam od ściany i na nowo podeszłam do lustra. Spojrzałam na siebie kolejny raz i przetarłam łzy.
Nerwowo ustałam przy drzwiach, trzymając klucz w palcach, by tylko go przekręcić.
Nie wiem, czy on chce mieć widzieć, czy ma ochotę porozmawiać.
Jednak zaryzykowałam. Odkluczyłam drzwi i wyszłam. Podeszłam pod pokój bruneta i zapukałam. Nikt nie otwierał, więc postanowiłam się odezwać.

– Leondre, to ja. Susan. - kolejny raz puknęłam. – Proszę, otwórz. - nacisnęłam na klamkę. Drzwi były zamknięte. – Wiem, że tam jesteś. Potrzebuję cię, a ty potrzebujesz mnie. - powiedziałam. Na samą myśl o tym, co stało się rano, mam ochotę znów się rozpłakać.
– Leo... - głos mi zadrżał. Przetarłam twarz, czując mokre ślady na policzkach.
Usłyszałam zgrzyt klucza w drzwiach, a już po paru sekundach widziałam go. Miał całe czerwone oczy, ale mimo tego, uśmiechnął się na mój widok.
Odwzajemniłam jego gest, delikatnie unosząc kąciki ust.
Weszłam do pokoju, on zamknął drzwi.
Ustał naprzeciwko mnie, spojrzeliśmy na siebie. Żadne z nas, tak naprawdę nie było szczęśliwe. Oboje chcieliyśmy by ten cholerny sen się skończył.

– Tak bardzo cię przepraszam. - z jego oczu wypłynęło jeszcze więcej łez. Wtulił się we mnie, oboje staliśmy płacząc. Ten dzień był dla nas horrorem.

AHEODJBEKDKS TAKI ROZDZIAŁ Z OKAZJI 100 JEBANYCH TYSIĘCY!!! SŁYSZYCIE MÓJ KRZYK KURWA? 😭😭😭💞
MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA SKARBY

Kidnapped Without Reason ◀L.D & Ch.L▶ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz