35. Not a love song

2K 221 42
                                    

/włączcie piosenkę, kocham💜\

UWAGA UWAGA PIERWSZA "CZĘŚĆ" TEGO ROZDZIAŁU MOŻE ROZWALIĆ CI DOSZCZĘTNIE UMYSŁ :)))

Dzień, dwa, trzy. Straciłam nadzieję, że Pani Karen wróci, że mi pomoże. Myślałam, że przekaz był czytelny, wyrazisty. Tymczasem okazało się inaczej. Już nikt ani nic nie pomoże mi się stąd wyrwać. Zostanę tu na zawsze. Już zawsze będę jego zabawką do seksu, którą będzie pomiatał jak szmatą. Pozostanie mi tylko jedno, stać się uległą.

Stałam przy blacie w kuchni i płakałam z bezsilności, chłopaka nie było na dole, więc mogłam sobie na to pozwolić. Było mi cholernie smutno, że dla nikogo już nic nie znaczę, że nigdy nie zobaczę mamy, taty i Leondre, za którym bardzo tęsknię.
Muszę ich wszystkich wyrzucić sobie z głowy, zapomnieć o nich, po to by mniej bolało.
Miałam robić obiad, a tymczasem płacze nad wyspą kuchenną. Nie dam rady złapać noża czy czego kolwiek. Jestem zbyt roztrzęsiona.
W pewnej chwili poczułam dłonie na moich udach i wbijające się jego krocze w mój tyłek.
Zacisnęłam oczy by nie uronić więcej łez, ale ten sposób nie był skuteczny, cały czas cicho płakałam.

- Oh skarbie, jestem głodny, gdzie obiad? - spytał, delikatnie poruszając swoim przyrodzeniem, które nadal było przeciśnięte do moich pośladków.

- Nie ma. - wydukałam z pogardą, tak by nie wyłapał tego, że płaczę.

- Chciałem dać tobię niespodziankę, w zamian za dobry obiad, ale widzę, że będę musiał dać ci karę, za jego brak. - pchnął mnie na blat tak bym się na nim położyła, a moje nogi stały na podłodze. Zaczęłam znowu płakać, gdy usłyszałam jak ściąga spodnie. Tym razem nie kryłam się z płaczem, chciałam by wiedział, że robi mi krzywdę.
Charlie zdjął moje spodnie i majtki.

- Jeszcze tego nie robiłaś. - powiedział i uderzył mnie paskiem tak, że przeszło przez pośladki i plecy, które były pod bluzką.  W jednej dłoni trzymał pasek, a drugą ściskał moją talie, podczas tego jak się we mnie wbił. Poruszał się bardzo szybko, jęczałam z bólu, wszystko bolało jeszcze bardziej, gdy uderzał paskiem moje plecy. To nie była przyjemność, to było jak powolne katowanie człowieka.
Poruszał się we mnie tak szybko, że uderzałam kośćmi miednicy o blat.
Blondyn położył pasek obok mojej twarzy i złapał dłońmi moją bluzkę, którą po chwili rozerwał. Widać było, że usatysfakcjonował go widok czerwonych bręg od paska na moich plecach.
Zaczął jeszcze mocniej się poruszać, opuszkami palców dotykając czerwonych plam. Jego dotyk mnie bolał.
Zaczęłam krzyczeć z bólu i wypłakiwać łzy jeszcze bardziej.
Blondyn od razu zareagował na mój krzyk i pasek obwiązał wokół mojej szyi. Wiedziałam co chciał zrobić, albo mnie podduszać, albo całkiem udusić.
Chłopak ciągnął pasek, który coraz mocniej zaciskał się na mojej szyi.
Charlie wyszedł ze mnie tylko po to by na nowo mocno się wbić, na co ja jęknęłam.
Po woli brakowało mi powietrza, moje gardło kurczyło się za każdym jego pociągnięciem.

- Widzę, że ci się podoba. - wysapał ze zmęczenia.
Zaczęłam się krztusić przez brak możliwości złapania powietrza.
Chłopak widząc, że po woli słabne popuścił pasek, po czym znowu zaczął go ciągnąć.

- Prze-przestań. - wydusiłam i zaczęłam uderzać ręką o blat. Łzy coraz bardziej się nasilały. Z jednej strony chciałam by skończył, z drugiej pragnęłam by ciągnął mocniej i mocniej, tak bym już nigdy się nie obudziła.

Charlie ostatni raz zacisnął pasek mocniej po czym puścił i wyszedł ze mnie.

- Ogarnij się i rób ten jebany obiad. - burknął zły, po czym wyszedł z kuchni, trzaskając drzwiami.
Czułam jak moja twarz jest opuchnięta od płaczu, czułam jak skóra na moich plecach cholernie piecze i jak bardzo boli mnie tyłek.
Delikatnie naciągnęłam majtki, a później spodnie. Rozdartą bluzkę zdjęłam i ubrałam bluzę blondyna, która wisiała na krześle.
Ukucnęłam przy szafkach, siadając na zimnych kafelkach.
Spojrzałam przed siebie, gdzie leżał pasek chłopaka. Miałam ochotę zabrać go, oplątać wokół swojej szyi i powiesić się na klamce. Już nigdy nie musiałabym cierpieć, czuć tego okropnego uczucia za każdym razem, gdy mnie wykorzystywał. Już nigdy nie musiałabym się karcić w głowie za to, że myślę o Leondre i rodzicach.

Usłyszałam kroki blondyna, szybko wstałam z podłogi i udawałam, że robię obiad.
Drzwi się otworzyły.

- Chodź tu. - powiedział, wskazując krzesło. Posłusznie na nim usiadłam i czekałam na jego dalsze rozkazy. - Nie ruszaj się. - złapał moje włosy w kitkę i uciął dość sporą długość moich włosów. Blondyn puścił mnie i ustał przede mną. - Zdejmij tą bluzę, bez niej wyglądasz o wiele lepiej. - puścił mi oczko. - Posprzątaj to i rób dalej ten obiad. - powiedział pokazując na kupkę włosów na ziemi i wyszedł z kuchni.

***

Kończyłam przygotowanie posiłku dla mnie i chłopaka, gdy do drzwi rozległo się głośne pukanie. Charlie od razu zerwał się z miejsca i podszedł do drzwi, patrząc przez wizjer. Usłyszałam krzyki z podwórza. Przerażona wybiegłam z kuchni i spojrzałam na Charliego. Ten podbiegł do mnie, złapał mnie za rękę i zaciągnął na górę. Wszedł do mojego pokoju i kazał ukryć się w szafie. Zrobiłam tak jak chciał, po czym on wyszedł i zakluczył drzwi na klucz. Nie wiedziałam co się dzieje. Usłyszałam, że blondyn rozmawiał z kimś, krzyczał. Jeżeli to policja, to jestem uratowana, jeżeli to ktoś inny jestem stracona.
Zaczęłam płakać i błagać Boga o to, by pomógł mi się wydostać. By był dla mnie łaskawy.
Wystraszyłam się, gdy usłyszałam głośny huk. Ktoś wywarzył drzwi. Skuliłam się w kulkę i siedziałam nadal płacząc.

- Przeszukać pokój. - usłyszałam donośny, męski głos.
Przez szparke od drzwi widziałam policjantów, którzy cały pokój zamieniali w jeden wielki śmietnik.
W pewnej chwili ktoś otworzył szafę i spojrzał na mnie.

- Brian, spójrz. To ona. - powiedział mężczyzna. Zniżył się do mnie i chciał mnie dotknąć. Nie chciałam by to robił, bo wiedziałam, że będzie bolało, gdyż całe moje ciało jest poobijane. - Nie bój się. - uśmiechnął się pokrzepiająco. Mimo mojej niechęci wziął mnie na ręce i wyniósł z pokoju. - Mam ją! - krzyknął, tak by wszyscy usłyszeli. Ostrożnie zszedł z schodów i ustał w salonie, gdzie było pełno ludzi. Na pierwszy rzut oka zauważyłam Charliego, zakutego w kajdanki, wyrywał się, krzyczał, że jestem szmatą, że kiedyś i tak mnie dopadnie, a moje życie znowu stanie się piekłem. Mówił, że nikt nie pokocha mnie tak jak on. Nie rozumiałam jego toku myślenia.

- Już jesteś bezpieczna. - usłyszałam głos kobiety, która pomogła mi ustać o własnych siłach na ziemi. Zaczęłam płakać ze szczęścia. Już nie będę musiała cierpieć. - Chodź, musi zobaczyć Cię lekarz. Wyglądasz na prawdę źle. - kobieta wyszła ze mną na zewnątrz, gdzie od razu od kogoś dostałam koc, bym się ogrzała.
Usiadłam w karetce, Charliego akurat wprowadzali do radiowozu. Zaczęłam się rozglądać, dawno nie byłam na zewnątrz.

- Jak się czujesz? - spytała starsza pani, badając mi puls.

- Psychicznie czy fizycznie? - zapytałam patrząc na nią. Kobieta nie wiedziała co odpowiedzieć, więc po prostu dalej mnie badała.
Obserwując to co działo się na zewnątrz zauważyłam kogoś. Zauważyłam jego. Leondre. Stał przy jakimś samochodzie razem z Panią Karen. Patrzyłam na niego i zaczęłam płakać. Jest tu ze mną. Wstałam z łóżka w karetce i o własnych siłach z niej wyszłam.
Szłam po woli w jego stronę, cały czas płakałam, ze szczęścia. Brunet widząc mój stan, podbiegł do mnie i bez żadnych słów po prostu mnie przytulił. Tego brakowało mi przez cały ten czas. Brakowało mi kogoś kogo kochałam i kocham.

- Już nigdy Cię nie zostawię. Obiecuję. Już nigdy nikt Cię nie skrzywdzi, skarbie. - wyszeptał, kołysząc nami na boki. - Zapomnisz o tym i będzie dobrze. - pociągnął nosem. Zaczął płakać, tak jak ja.

- Rany się zagoją, ale blizny pozostaną na zawsze, Leondre. - zamknęłam oczy, zanosząc się głośniejszym płaczem.

Więc tak, jest to ostatni rozdział części 1 tego ff. Planuje drugą część w której będzie trochę się działo.
Chcę wam podziękować za dotychczasową pomoc 💞
Dzięki wam pojawiały się rozdziały, bo to wy dajecie mi motywacje do dalszego pisania. Jesteście cudowni, kocham was całym serduszkiem.
Dajcie znać jak wam się podoba ta "książka" jak i ten rozdział. Wiem, że większość tego rozdziału jest taka "mocniejsza" ale myślę, że chyba aż tak nie zepsułam całego klimatu.
Pozdrawiam💞

Kidnapped Without Reason ◀L.D & Ch.L▶ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz