„pijany nie trzeźwy"

153 8 0
                                    

Powiedzieć że jestem debilem to zdecydowanie za mało żeby opisać jak bardzo ją skrzywdziłem.
Wiem jak to wygląda. Że ją zdradziłem. Nigdy w życiu bym tak nie zrobił. Nawet gdyby mnie zmusili.
Będzie to brzmiało bardzo głupio, dziecinnie i nie odpowiedzialnie. Ale, ja nic nie czuje do Clair, i nigdy w życiu nie czułem. Uwierzcie, dotknięcie jej ręki było dla mnie najtrudniejszą w życiu rzeczą, co dopiero już przytulenie jej. Ja po prostu, po tym meczu czułem się nie wystarczający. Jakbym był kimś za słabym dla Georginy. Czułem że będąc z nią będę dalej ją ranić, prawda jest taka że zraniłem ją teraz najbardziej na świecie, udając że ją zdradzam.
A teraz przez swoje głupie pomysły zostałem sam, a Georgina jest tam gdzieś sama w ciąży, i pewnie cierpi.
Jeżeli coś się jej stanie nigdy w życiu sobie tego nie wybaczę. Nigdy

~*~
Dzisiaj mamy imprezę w domu Ramosa, jednego z zawodników Realu.
Będą wszyscy świętować, opijać zwycięstwo.
Ale co to za zwycięstwo. 1:0
Mam opijać stratę ukochanej?
Wysłałem na cały ten czas Juniora do mojej mamy. Chcę żeby zajęła się nim podczas nieobecności Georginy. Wiem jak bardzo mały ją kocha, i nie mogę pozwolić na to żeby przez moją głupotę ucierpiał.
Szczerze mówiąc wcale nie chce iść na te przyjęcie. Ale Marcelo mnie zmusił mówiąc: „z przyjacielem nie wypijesz?"
A jako że nie piłem bardzo długo a teraz jestem w totalnej dupie, chętnie najebie się do nieprzytomności.

O 21:00 mam być pod domem chłopaka.
Powiedział żebyśmy pojechali jednym samochodem, ponieważ możliwe że jeden z nas będzie najebany.
I to tak nawet nie lekko najebany. Dobrze, że trener postanowił zacząć treningi od następnego tygodnia...

~*~
-Co tak długo.- powiedział Marcelo witając się ze mną u progu samochodu klasycznym podaniem ręki.

-Nie umiałem wybrać samochodu.- powiedziałem śmiejąc się pod nosem.
W rzeczywistości wcale mi do śmiechu nie było, wręcz bardziej do płaczu bym powiedział.

-Stary co jest?- zapytał po chwili wsiadając do samochodu chłopak.
Spojrzałem na niego tylko po czym ruszyłem.
On nie wiedział że ja i Georgina to już zakończony temat i to przeze mnie.

-Nic, po prostu gorszy dzień.- odparłem starając się obejść odpowiedź na to pytanie jak najbardziej na około.

-Znam Cię ponad 10 lat i wiem kiedy jest okej a kiedy udajesz że jest okej.- odpowiedział Brazylijczyk nie spuszczając wzroku z drogi przed nami.

Nie wytrzymując ciążacej na mnie presji odpowiedzi zatrzymałem się na poboczu zakrywając twarz dłońmi.

-Nic nie jest okej stary, nic. Zjebałem.- powiedziałem zgodnie z prawdą czekając na jakąś odpowiedź z jego strony.

-Co zjebałeś.

-Związek, mecz, rodzine, wszystko co było dla mnie ważne.

-Jak to rodzine? I jak to mecz? Cristiano zagrałeś świetnie!- powiedział nie rozumiejąc mojego braku entuzjazmu.

-Udawałem przed Geo że ją zdradzam, uważając że i tak jestem dla niej za mało wystarczający po tak słabym meczu. Jestem totalnym debilem, tego akurat mówić mi już nie musisz.

W samochodzie którym staliśmy na poboczu zapadła głęboka cisza.
Ja leżałem oparty o kierownice, a Marcelo spoglądał cały czas na swoje nogi analizując moją wypowiedź w swojej głowie.
Po chwili jednak wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

-Cris. Nie ukrywam że twoje posunięcie nie należało do najrozsądniejszych. Ale zrobiłeś to bo w desperacji swojej „mani idealności" nie widziałeś innego rozwiązania. Jednak zapomniałeś wtedy o jednym fakcie.- odparł mój przyjaciel zatrzymując się w swojej odpowiedzi.

-Jakim?

-Ta kobieta Cię kocha. I dla niej możesz nawet nie grać w piłkę, nie strzelać goli, być starym zasmrodziałym dziadem, ale ona i tak świata poza tobą nie będzie widziała. Poza tym, będzie próbowała Cię wspierać cały czas, w trudnych i złych momentach, tylko musisz dać jej szanse.- zakończył kładąc rękę na moim ramieniu.
Uśmiechnąłem się w geście podziękowania, odpalając samochód.

-Teraz jedźmy się najebać, a jak tylko wytrzeźwieje, wezmę się do roboty.- odparłem wciskając gaz do dechy.

-Na to liczę.- odparł Brazylijczyk zadowolony ze swojego sukcesu, którym było poprawienie mojego humoru.
~*~
POV MARCELO:
Cristiano pod koniec imprezy był tak nawalony, że wspólnie z Benzemą wyznawali sobie miłość.
Szkoda że tego nie nagrałem.
No ale do rzeczy, nie był w stanie stanąć na nogach. Co najgorsze, on z tej imprezy nie chciał wyjść.

-Cristiano chodź, odwiozę Cię do domu. Dosyć na dzisiaj.- odparłem próbując zaciągnąć Portugalczyka do samochodu. Ja nie piłem, po tym gdy zobaczyłem jak szybko Ronaldo rzucił się do barku z alkoholem.
Nie zbyt przepadam za drinkami, więc nie było problemem dla mnie sobie odpuścić.

-Nigdzie nie idę. Jeszcze jeden i jeszcze razz..- śpiewał pijany mężczyzna totalnie nie wiedząc co się w koło niego dzieje.
Przyznaje że miałem lekki ubaw patrząc na to wszystko, No ale nie mogłem zostawić go w takim stanie.
Widząc jak potyka się o własne nogi, wziąłem go do samochodu, uprzednio wyjmując kluczyki z jego kieszeni, po czym powoli, żeby przypadkiem Cristiano nie obsmarował wymiocinami, swojej drogiej tapicerki, przemierzaliśmy drogę do mojego domu.
Postanowiłem że na kilka dni Ronaldo zostanie tam, ze względu na jego stan.
Widać że potrzebuje pomocy na duchu, nawet jeżeli sam tego nie przyzna.

-Wypił bym jeszczee.- jęczał po drodze siedzący obok mnie najebany pasażer.
Jedyne co mi pozostało to się z niego śmiać.

-Tobie to chyba wystarczy. Pamiętaj że masz walczyć o Georgine.

-Ze smokiem? Ja mogę wytresować smoka, i uwolnić Georgine z wieżyyy. A później za mnie wyjdzie. Gdzie smok?!- krzyczał podekscytowany na cały samochód.
Myślałem że ze śmiechu nie wytrzymam.
W końcu jednak dotarliśmy do domu, a ja uprzedzając swoją żonę, zaniosłem Crisa do pokoju gościnnego, dając mu lekki na ból głowy i wodę z cytryną obok łóżka.

-Dobranoc Cris. Odpocznij, bo jutro Ci nie daruje z tą Georginą.- powiedziałem spoglądając na leżącego Portugalczyka.
Wyglądał jak śmietnik, ale to rozbawiało mnie jeszcze bardziej.

-Dobrze tatoo.- odpowiedział momentalnie zasypiając.
Powinienem ewidentnie upijać go częściej.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now