„bye bye b1tch"

177 12 12
                                    

Wyjechałam ze stadionu o 18 a zajechałam do domu na 21...
Podczas podróży stawałam chyba z dziesięć razy, bo co chwila zbierało mi się na wymioty.
Bywałych też takie momenty że zamgliło mi obraz przed kierownicą i nic nie widziałam. Na szczęście w nocy jeżdżę w miarę wolno więc zatrzymanie się nie było problemem.
Zrobiłam również trzy postoje na stacjach benzynowych.
Nic nie poradzę. Moja ochota na jedzenie była tak ogromna że musiałam coś kupić.
Za pierwszym razem był to majonez z winogronami, za drugim klasyczek, bo ogórek z czekoladą, i za trzecim frytki z lodami.
Gdy każde kobiety w ciąży mówiły o tych dziwnych zachciankach myślałam że to bujdy na resorach, ale niestety to prawda... Ale okazuje się że te dziwne „przekąski" wcale nie smakują tak źle.
Wręcz przeciwnie. Żałuje że frytek z lodami nie odkryłam wcześniej.

No dobrze. Ale wracając do naszej historii.
Godzinę po wyjeździe ze stadionu zadzwonił do mnie Cristiano. Pytał oczywiście gdzie jestem, i dlaczego tak długo. Powiedziałam mu że z powodu złego samopoczucia zrobiłam postój. Trochę to w sumie brzmiało jakby ta droga była jakaś nie wiadomo jak długa. A trwała w normalnym tempie około 30 minut. Więc to niestety w mojej nocnej jeździe tkwił problem. No i w samopoczuciu.
Później dzwonił do mnie jeszcze z dwa razy ale mi się już odbierać nie chciało.
I trochę chyba głupio, że jednak nie odebrałam. Zrozumiałam powagę sytuacji dopiero jak zauważyłam że podjeżdżając posesje była 21 a Cristiano cały czas stał przy oknie.
Gdy tylko mnie zauważył wybiegł odrazu żeby sprawdzić czy wszystko w porządku.

-Jeju Georgina wszystko w porządku? Dlaczego nie odbierałaś ode mnie telefonu!- krzyczał lekko poddenerwowany całą sytuacją Portugalczyk. Może i jest piłkarzem ale ze stresem to on se wcale nie radzi.

-Telefon mi padł.- skłamałam wymijając go bez słowa.
Nie chciało mi się z nim rozmawiać. Ani na temat spóźnienia ani jego pieprzonej asystentki.

Jednak tego nie uniknęłam.
Już na wejściu do domu złapał mnie za nadgarstki i posadził przy stole.
Junior już spał więc wiedziałam że odbędziemy poważną rozmowę...

-Czego chcesz jestem zmęczona.- powiedziałam próbując uniknąć jakiejkolwiek konwersacji z tym człowiekiem.
Nie udało się niestety.
Wziął ruchem mój telefon do ręki sprawdzając procenty baterii.
Ale ja jestem głupia. Położyłam go ekranem do góry dosłownie na środku stołu, i dziwie się że sprawdził.

-Masz 74% dlaczego więc mi mówisz że telefon Ci padł?- zapytał chłopak starając się mówić z jak największym spokojem.
Szczerze mówiąc ta rozmowa trochę zaczęła mnie przerażać. Nie wiem do czego to dojdzie.
A jak mi powie że ma mnie dosyć?
Wykrzyczy że jest z Clair?!
ŻE CHCE SIĘ Z NIĄ OŻENIĆ?!?!

-Nie byłam w humorze żeby odbierać.- odparłam spuszczając wzrok na nogi.
Zawsze gdy coś mnie stresuje to tak robię. I sama jestem tego świadoma, zwłaszcza po takich studiach jakie ukończyłam.
Na koniec do niczego mi się nie przydają.
Chociaż przydają. Będę udzielać terapii piłkarzykom. Świetnie.

-Georgina jesteś w ciąży, powinnaś bardziej uważać.- powiedział, i już miałam odpowiedzieć gdy jego telefon zaczął dzwonić. Kątem oka spojrzałam na wyświetlacz. Nie zgadniecie kto dzwonił. Asystentka Clair. Zaraz zwymiotuje przysięgam. Albo wyjdę i nie wrócę.

-Muszę odebrać. Dokończymy te rozmowę jutro.- powiedział oschle udając się do swojego pokoju.
Pojedyńcze łzy zaczęły spływać po moim policzku.
Nie wiem co czułam. Czy czułam się zdradzona, czy po prostu totalnie olana.
W dupie miał moje samopoczucie. Martwił się tylko o ciąże.
Tylko o to czy dzieci są bezpieczne. A ja?
Mam dość.

~She will help you~ Cristiano Ronaldo Where stories live. Discover now